Piotrek wrócił do łazienki, a ja w tym czasie zalogowałam się na pocztę. Z wielką ulgą odetchnęłam, gdy w skrzynce odbiorczej nie zobaczyłam żadnej nowej wiadomości od tajemniczego przyjaciela. Szybko wylogowałam sie z poczty. A po chwili zadzwonił do mnie tata na skype. Na mojej twarzy od razu pojawił sie uśmiech. Zawsze rozmowy z rodziną, poprawiały mi humor.
- Ty jeszcze nie śpisz, córeczko? -przywitał mnie tata - Jest już późno. No chyba, że we Włoszech jest inna strefa czasowa. - zaśmiał się.
- Dobry wieczór, ojczulku. - posłałam mu szczery uśmiech. - Jeszcze sie nie kładziemy. Chociaż ja już jestem w piżamce. A co u Was?
- To jest mniej ważne, jak Włochy? Gdzie teraz jesteście?
- San Remo to do jutra nasz przystanek. Rzeczywiście Włochy są przepiękne. Miałeś rację. Zakochałam się w nich. I to od pierwszego wejrzenia.
- Tak jak w Piotrku? - usłyszałam głos Magdy.
- Tak, tak jak w Piotrku. - powiedziałam głośniej.
- A co u niego? - zapytał tata.
- Dobrze, opalił sie troszkę.
- Dbaj o niego.
- Wiem. Niestety to on mnie cały czas dokarmia.
- Juz z nim na ten temat rozmawiałem. Obiecał mi, że włos Ci z głowy nie spadnie.
- Czyżby 'męska rozmowa' się odbyła? - pokiwał głową twierdząco. - Co? Gdzie? Kiedy?
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć.
- Dobrze, nie to nie. A co u Magdy i Mikołaja? - zmieniłam temat.
-Chodź, kochanie. Rozmawiam z Anielą. - zawołał swoją żonę, mój tata.
- Juz idę. - usłyszałam ponowie jej głos. - Cześć, Nela. - uśmiechnęła się do mnie i usiadła obok mojego ojca. - Co tam u Was, odpoczywacie?
- Staramy się. Cały czas jesteśmy razem, a to najważniejsze.
- Pokochacie się jeszcze bardziej, zaciśniecie więzy. - powiedziała z takim ciepłem w głosie. - Dzwoniłaś do mamy?- zapytała. Troszczy się o mnie, to widać. Mimo jej dość młodego wieku, jest bardzo odpowiedzialna. 'Nasze początki nie należały do najłatwiejszych. Ale z każdą chwilą bylo już coraz lepiej. W końcu ją pokochałam, stała się moją przyjaciółką.
- Tak, rozmawiałam z nią. Chwilę, ale rozmawiałam.
- Na pewno się martwiła. A co tam u Piotrka, jak jego rodzice?
- To ja Wam nie będę przeszkadzał, pójdę sobie. - powiedział tata i wyszedł z pokoju.
- Nie poznałam jego rodziców. Wyjechali do Szwecji, na urlop. Spotkanie z jego mamą, mogłoby się okazać za trudne.
- Dlaczego?
- Ona mnie nienawidzi. Ale nie wiem z jakiego powodu. Chyba uważa, że to ja rozbiłam poprzedni związek Piotrka. - mówiłam, nie zwracając uwagi na mojego chłopaka. - Ale tak nie jest. To nie ja to zrobiłam. - w moich oczach pojawiły się pierwsze łzy.
- Wiem, kochanie. Spokojnie. - powiedziała Magda.
- Tak bardzo chciałabym, żeby jego rodzice mnie zaakceptowali. Tak jak Wy, Piotrka. - zaczęłam płakać.
- Aniela, rozumiem. Boisz się, odrzucenia. Nie wiesz, czy tak sytuacja nie popsuje Twojego związku. - pokiwałam głową twierdząco, wycierając z twarzy łzy. - Piotrek Cię kocha, jest dorosły. Sam decyduje.
- Wiem, ale ..
- Nie ma ale, skarbie. - tak bardzo chciałam, zeby mnie przytuliła.
- Ale to jego mama. Liczy się z jej zdaniem.
- No na pewno, nie w tej sprawie. Ona za niego nie kocha. Kocha jego.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
- To co, nie będziesz już ryczeć?
- Nie. Naprawdę.
- Cieszę się. W końcu to wakacje. Baw się dobrze, zostało niewiele czasu.
- Wiem, wiem.
- Trzymaj się i pozdrów Piotrka.
- Dobrze. Papa. - W tym momencie zeszła mi mała ulga z serca. Musiałam to z siebie wyrzucić. Magda zawsze trzeźwo patrzy na każdą sprawę. To właśnie ona sprowadza mnie na Ziemię. Ale i czasami pozwala mi latać.
Kolejny dzień, kolejna porcja lodów i słońca. Po tym krótkim czasie spędzonym na ciągłym objadaniu, ruszyliśmy w dalszą podróż. Miałam nadzieję, że wszystkie pochłonięte przeze mnie kalorie, nie pójdą mi w biodra. Chociaż Cichy cały czas powtarzał, ze powinnam dużo jeść, bo jestem chudziutka. Tak samo mówił, że jestem piękna, cudowna i wspaniała. Podbudował moją samoocenę i to bardzo. Cieszyłam się, że mam Piotrka.
Rano ruszyliśmy do Werony. Miasto tytułowych bohaterów, Romea i Julii. Przepełnione nastrojem miłości. Na początku odwiedziliśmy rzymską arenę na 22 tysiące widzów. Kolejnym celem była katedra. Została zbudowana w XII w. i przebudowana w XV-XVI w. Kościół S. Tosca e Teuteria z V w. Miasto słynie z renesansowych palazzi i pięknych balkonów. Na jednym z nich rozgrywa się akcja szekspirowskiej tragedii "Romeo i Julia", zaś domy zamieszkiwane niegdyś przez oboje nieszczęśliwych kochanków i rzekomy nagrobek Julii są celem pielgrzymek turystów z całego świata. Piotrek wyczytał, że dotykając piersi Julii przynosi to szczęście w miłości. Oczywiście, musiał wykonać ten gest. Stwierdził, że trzeba skorzystać. Chociaż uważał, że tego całego pięknego uczucia, mamy aż za wiele.
Później odwiedziliśmy oddalony o 2 km od starego miasta, grób Julii. Według tradycji panny młode składają tam bukiety ślubne, co ma przynosić im szczęście w małżeństwie. I w tym miejscu mój chłopak brnął ślepo zapatrzony w legendę. Powiedział, że rano wrócimy w to miejsce. Miałam złożyć bukiet.
Gdy nastał wieczór udaliśmy się na Plac Dantego i dziedziniec romańskiego Palazzo della Ragione należą do
najbardziej romantycznych miejsc w tym mieście. Dziedziniec otaczają
arkady, do budynku przylegają pięknie rzeźbione schody z różowego
marmuru.Wszystko było tak delikatnie oświetlone.
Do późnej nocy spacerowaliśmy trzymając się za ręce. To było strasznie fajnie, byliśmy zafascynowani całą tą atmosferą.
Następnego dnia obudziliśmy się bardzo wcześnie. Bez zjedzonego śniadania udaliśmy się do grobu Julii. Dzięki wczesnej godzinie zalapaliśmy się na końcówke, wschodu slońca.
- Piotruś, możesz mi wytłumaczyć dlaczego ja mam złożyć ten bukiet? - zapytałam wymachując kwiatkami.
- No jak kiedys weźmiemy ślub, to nie trzeba będzie to przyjechać.
- Ok. Czy to są zaręczyny?
- Jeszcze nie. Robimy to na zapas. - przytulił mnie i pocałował.
Po chwili złożyłam bukiet i wróciłam do Piotrka. Staliśmy tak przez moment patrząc na budzące się miasto. Piękny widok.
Ostatnim przystankiem naszych wakacji była Florencja. Do miejscowości samochodami mogą wjeżdżać tylko mieszkańcy. Zwiedzający niestety musza parkować dalej. Zakazów trzeba przestrzegać, mimo iż trudno jest znaleźć miejsce postoju. Jeśli będziemy się poruszać samochodem, to trzeba bardzo uważać i mieć dobry refleks. Kierowcy jeżdżą niezgodnie z przepisami i bardzo niebezpiecznie.
Pierwszym przystankiem została Katedra Santa Maria del Fiore. Jest to budynek z wielką kopułą, największą na świecie. Cudowną panoramę miasta można oglądać ze szczytu kopuły lub mniej obleganej dzwonnicy - Campanile di Giotto. Do pokonania było 414 stopni, ale było warto. Mimo naszego zmęczenia udało nam się wejść na samą górę. Kolejnym miejscem widokowym jest park Giardino di Boboli obok Palazzo Pitti. Jeszcze więcej widać z placu Michała Anioła. Stąd starówka wygląda niesamowicie, bo jak na dłoni mamy dachy najważniejszych zabytków: kościoła Santa Maria Novella, na którym znajdują się dwa przyrządy astronomiczne z 1572 roku - zegar słoneczny oraz przyrząd do wyznaczania współrzędnych równikowych i ekliptycznych ciał niebieskich.
Pod koniec dnia udaliśmy się na obiad. Lekko spóźniony. Nasz posiłek składał sie z trzech dań, był okraszony deserem i lampka stołowego wina Brunello di Montepulciano.
To juz był przedostatni dzień we Włoszech. Następnego poranka musieliśmy zacząć się pakować. Ale przed wylotem udaliśmy sie na spacer. To były ostatnie chwile w tym pięknym miejscu. Ze łzami w oczach wsiadłam do auta i pojechaliśmy na lotnisko.
Po około 6-godzinnym locie, znaleźliśmy się w Warszawie. A tam czekała na nas Patrycja wraz z Fabianem. Przywitaliśmy się i wspólnie udaliśmy sie do domu rodziny Nowakowskich. Gdy dotarliśmy na miejsce Piotrek od razu objął mnie czule. Weszliśmy do domu i w tym momencie poczułam zapach ciasta drożdżowego. Od progu przywitała nas mama Cichego. Lekko zdziwiła się na mój widok pewnie myślała, że pojechałam do domu. Ja również nie chciałam się z nią spotkać. Mnie od razu zrzedła mina. A taki miałam dobry humor.
- Jestem obok. - powiedział cicho Piotrek i ścisnął mocno moją dłoń. - Dzień Dobry, mamo. - przywitał się.- Poznaj Anielę. - spojrzał na mnie.
- Dzień Dobry. - wydukałam.
- Witaj Piotrusiu. - w tym momencie odepchnęła mnie od Cichego i zaczęła go ściskać. Ja stanęłam obok i nie wiedziałam jak mam się zachować. Spojrzałam tylko na mojego chłopaka.
- Mamo. Puść mnie.
- Ale o co chodzi, syneczku?
- Nie przywitałaś się z Anielą. - powiedział i wskazał na mnie.
- Dzień Dobry. - wydusiła z siebie na silę. Ja odpowiedziałam tym samym.
Przez resztę dnia olewała mnie po całej linii. Traktowała zupełnie jak powietrze. Piotrek próbował mnie jakoś wciągnąć do rozmowy. Dużo o mnie mówił i naszym związku. Niestety jego mama, nie chciała nawet o mnie słyszeć. A jego tata, siedział cicho. Od czasu do czasu posyłał mi szczery uśmiech. Tak samo jak Patrycja i Fabian. Mój chłopak też starał się mnie wspierać.
Popołudniu siostra Cichego chciała wziąć mnie na spacer, ale ja jakoś nie miałam ochoty.
Piotrek gdzieś zniknął, a ja siedziałam sama w jego pokoju. Postanowiłam zadzwonić do Marysi. Niestety nie odbierała. Zaczekałam chwilkę i zadzwoniłam ponownie. Nadal cisza. Nie chciałam nalegać, widać była zajęta.
Położyłam się na łóżku i wsłuchiwałam sie w dźwięk dochodzący z kuchni.Najwidoczniej było włączone radio. Nie wiedziałam jaka piosenka leciała. Ale była idealna, chciałam usnąć. Byłam zmęczona po podróży i całą tą sytuacją. Ze względu na dobre stosunki matki Pita z Olą, pragnęłam żeby mnie tez zaakceptowała. Chociaż tak w połowie. Wiedziałam, że muszę sie starać o jej zaufanie. Mimo,że nie miałam pomysłu jak je zdobić.
W pewnym momencie usłyszałam czyjś głos. A konkretnie Piotrka. Szybko
wstałam i podeszłam do okna. Z niego miałam idealny widok na ogród i
ścieżkę. Zauważyłam idącego szybko mojego chłopaka, a za nim jego mamę.
Krzyczeli cos do siebie. Niestety byłam za daleko by cokolwiek usłyszeć.
Postanowiłam wyjść z domu i spróbować uspokoić Cichego. Nie chciałam,
żeby kłócił się z matką.
- Zrozum, ja ją kocham. - krzyczał.
- Raczej jesteś zauroczony lub chcesz się zemścić na Aleksandrze. - próbowała go uspokoić. - Chociaż nie rozumiem dlaczego. Byliście i nadal możecie być cudowną parą.
- Nie. Nie wrócę do Olki. Nawet o tym nie myśl. - dalej krzyczał.
- Piotrek. Ta Twoja nowa dziewczyna jest gówniarą.
- Nie. Nie jest.
- Czy Ty zawsze musisz być naiwny?
- Właśnie byłem naiwny, kochając Olkę.
- Czyli ją kochasz?
- Kocham Aniele. Słyszysz? - nadal krzyczał.
- Tak, Ja jakoś nie wróżę Wam długiego związku.
- Nie musisz. I tak z nią będę. A pewnego dnia się z nią ożenię, będę miał dzieci. Jeśli nie zaakceptujesz Anieli, nie będziesz uczestniczyła w moim życiu. Zniknę na zawsze. - w tym momencie zobaczył mnie. - Nela. - powiedział juz spokojnym głosem.
- Przepraszam, nie powinnam. Ale usłyszałam krzyki. - tłumaczyłam się.
- Nic się nie stało. Chodź teraz na górę. Jedziemy stąd. - objął mnie.
- Piotrek. - usłyszałam głos mamy Cichego.
W drzwiach minęliśmy się z Patką i Fabianem. Pit powiedział, że wyjeżdżamy i tyle. Szybko się spakowaliśmy i juz po 20 minutach byliśmy już w samochodzie.
- Przepraszam Cię, za jej dzisiejsze zachowanie. Nie powinienem Cię tutaj przywozić. - powiedział Piotrek, gdy włożył klucz do stacyjki.
- Rozumiem. Nie wiedziałeś, że już przyjechali.
- Właśnie wiedziałem. Ale myślałem, że nie zrobi takiej szopki.
- To nie Twoja wina, możemy już o tym nie rozmawiać, tylko już jechać? - zapytałam.
- Tak, tak. - usłyszałam dźwięk silnika. - Zaczekaj, Twój tata.-powiedziałam patrząc w boczne lusterko.Piotrek szybko wysiadł z auta, tak samo jak ja.
- Coś się stało? - zapytał siatkarz.
- Piotrek, zrozum matkę.
- To po to nas zatrzymujesz? - uniósł głos.
- Możecie zostać? Chociaż do jutra? Przecież taki był Wasz plan?
- Nie. Odwiozę Anielę i wrócę po resztę rzeczy na zgrupowanie. - oznajmił Pit i wsiadł do auta.
- Prosze Pana. - zatrzymałam tatę mojego chłopaka. - Pogadam z Piotrkiem, a jutro przeprosi mamę. Na pewno. - uśmiechnęłam się.
- Jesteś taka jak mówił mój syn. Cudowna.
- Dziękuję.
- Wsiadaj do samochodu. A ja postaram się porozmawiać z żoną. - powiedział.
- Do widzenia. - otworzyłam drzwi i już po chwili byłam obok Piotrka. - To co jedziemy? Czy chcesz zostać?
- Jedziemy. Nie chce, żebys słyszała co ona gada. - powiedział, a ja włączyłam radio.
Oparłam się o szybę i patrzyłam na szybko zmieniający się obraz za oknem. Próbowałam nie myśleć o mamie Piotrka. Nie byłam pewna, czy ona mnie zaakceptuje. Wiedziałam, że ma racje. Jestem dużo młodsza od Cichego. Może to właśnie ja rozbiłam jego związek? Ale on już wcześniej był fikcją. Mimo wszystko pojawiłam się w mało odpowiednim momencie. Piotrek jeszcze mógł uratować swój związek, mógł byc szczęśliwy. Nagle zadzwonił do mnie telefon. To Marysia.
- Cześć. Przepraszam, że nie odbierałam. Jestem u cioci z Bartkiem. A Wy już wróciliście z Włoch, że dzwoniłaś?
- Tak dzisiaj. Przylecieliśmy jakoś po 12, a później byliśmy u Piotrka w domu.
- I jak tam jego szanowana mamusia?
- Chyba nie najlepiej, skoro już wracamy.
- Jak to?
- A pogadamy jak się spotkamy. A właściwie kiedy to będzie?
- Skoro jedziecie, to możecie wpaść do nas. - zaproponowała przyjaciółka.
- Poczekaj, zapytam Pita. - spojrzałam na chłopaka i zakryłam dłonią telefon. - Kochanie, może odwiedzimy Marysię? Bedzie tez Bartek.
- Ok. Powiedz, że będziemy za półtorej godziny.
- Zgodził się. A Twoja ciocia upiekła jakies ciasto? - zapytałam.
- Wiecznie głodna. Jest jabłecznik. Wystarczy?
- Wiesz jak mnie uszczęśliwić. W takim razie do zobaczenia.
- Czekamy. - rozłączyła się.
- Mam rozumieć, że jesteś głodna? - zapytał Piotrek.
- Troche tak. - uśmiechnęłam się.
__________________________________________
Witam po długiej przerwie :)
I jak tam Wasze wakacje?
Tez nie możecie się doczekać Mistrzostw Europy? :D Ja bardzo, bardzo.
Kogo chcecie zobaczyć w finałach? Ja kibicuję Włochom :)
A co do rozdziału, piszcie swoje przemyślenia.
Tutaj na dole :P komentarz, komentarz, komentarz. To bardzo, bardzo motywuje :*
Trzymajcie się, buziaki :* Pozdrawiam Paaula :*
Aniela ma oparcie we wszystkich. W tacie, w jego żonie, którą traktuje jak przyjaciółkę (to bardzo ważne w utrzymywaniu kontaktu z rozdziami układającymi sobie zycie na nowo), w Marysi i przede wszystkim w Piotrku. Ale czy zawsze musi znalezc sie ktos przeciwny? Mamuska Piotrka tak strasznie mnie irytuje, ze mam ochotę jej cos zrobic! Slowo daje ;< nie potrafi zrozumiec, ze Olki juz nie ma, ze jej syn zakochal sie na nowo? Nie wiem, czy to jej troska czy chec uprzykrzenia mu Anieli, ale gadki typu "i tak cie zostawi" są niezbyt na miejscu. :| Podziwiam Nelę, że to wytrzymuje, naprawdę. Ważne, że przekonala do siebie pana Nowakowskiego :) moze on pomoze jej się zjednac z nieufną mamuską?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję.
Anielka i Pit zasługują na spokój. :))
Tez czekam na ME, chce znowu zobaczyc naszych chlopakow w akcji! :) Wybierasz sie moze na jakis mecz? :)
Pozdrawiam cieplutko ;*
naranja-vb.blogspot.com
PS. Zapraszam na nowy rozdział :)
Ugh! Zabić taką teściową to mało! Mam nadzieję, że Piotrek coś wykombinuje i przekona mamę... ;) Olka to już przeszłość, amen!
OdpowiedzUsuńJeśli śledzisz historię Zuzki i Pawła zapraszam na epilog :)
zapomniecocalymswiecie.blogspot.com
Buziaki i do następnego! :*
hahaha! mam identyczną sytuację co Nela u siebie w życiu. I wcale nie chodzę do tego domu. Już 4 lata jestem w chłopakiem i jeszcze się do mnie nie przekonała. ... eh;/;/
OdpowiedzUsuńFajny blog, przyjemnie się czyta. Punktujesz niesamowicie świetnymi piosenkami, które non stop słucham 3 lata i wciąż mi się nie znudziły. :) Będę tu gościem, bo dodałam do czytanych, więc będę mieć "pod ręką" Twój blog.:) Pozdrawiam serdecznie
zapraszam do mnie:
http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com