Nic nie odpowiedział tylko złożył na moich wargach gorący pocałunek. Trwaliśmy w objęciach kilka chwil, dopóki nie usłyszeliśmy dzwoniącego telefonu Piotrka.
- Szlag. - skomentował krótko Cichy.
- Obierz go. - powiedziałam śmiejąc sie. Gdy Piotrek wypuścił mnie już z ramion, wolnym krokiem poszedł po telefon. Po chwili z ruchu jego ust wyczytałam, że mama dzwoni. W tym momencie poczułam się dziwnie. Nie powiedziałam Piotrkowi, ze z nią rozmawiałam. Po prostu wyleciało mi to z głowy. Poszłam do łazienki wziąć prysznic i się przebrać. Chciałam, zeby Cichy sam porozmawiał z rodzicielką. Wysuszyłam włosy i założyłam ciuchy i opuściłam łazienkę. Zobaczyłam, że Piotrek jeszcze gada przez telefon.
- To ja idę pobiegać. - powiedziałam szeptem i wyszłam z pokoju.
* Z perspektywy Piotrka.
- Mamo, ale uspokój się.
- Jak mam się uspokoić ? - podniosła głos. - Kim ona jest ? Ile ma lat ? Jak ją poznałeś ?
- A to jest jakieś przesłuchanie ? - zdenerwowałem się.
- Nie, tylko chciałabym wiedzieć z jaką małolatą zadaje się mój syn.
- Aniela, nie jest żadną małolatą. Aniela to moja dziewczyna, jestem z nią szczęśliwy. Najszczęśliwszy na świecie. - prawie wykrzyczałem do telefonu.
- To powiesz mi ile ma lat ?
- 19.
- Tylko ? Ona jest jeszcze gówniarą.
- Nie nazywaj jej tak.
- Właśnie, że będę. Piotrek. Ja mogę zrozumieć, ze się zauroczyłeś jej urodą. Zawróciła Ci w głowie Ale wiem, że kochasz Olę.
- Nie kocham jej. Teraz jestem z Anielą i to ją kocham. Słyszałaś? Kocham Anielę. Mam Ci to przeliterować ?
- Ona ma dopiero 19 lat. Myśli jeszcze o głupotach, a nie o ustatkowaniu się czy dzieciach.
- A zapytałaś się mnie czy ja chce mieć już dzieci ?
- Piotrek masz już swoje lata, czas pomyśleć o rodzinie.
- Mamo, ja mam dopiero 25 lat.
- Nie dopiero tylko aż.
- I co w związku z tym ?
- Wypadałoby mieć żonę ..
- Srata ta ta. Jeszcze zbudować dom, spłodzić syna i zasadzić drzewo. Mamo ogarnij się.
- Nie mów tak do mnie. A co Ty myślałeś ? Ja w Twoim wieku miałam męża i byłam w ciąży z Tobą.
- A co to ma wspólnego ze mną ? Jestem innym człowiekiem, mam prawo przeżyć swoje życie po swojemu. Po swojemu mamo. Rozumiesz ?
- Tak wiem. Ale
- Co ale ?
- Piotruś. A co z Olą ?
- Olka to przeszłość. Rozumiesz mamo ? Przeszłość.
- Ale co się takiego stało ? Byliście razem szczęśliwi, sam myślałeś o ślubie. - zapytała czułym głosem.
- Ona mnie zdradziła. - powiedziałem.
- Co jak to ?
- A tak, to. Mamo.
- Rozmawiałeś z nią ?
- Tak i jakoś to nic nie dało. - usiadłem na łóżku.
- Nie wybaczyłeś jej ?
- Chyba się przesłyszałem. Miałem jej wybaczyć ? Chyba żartujesz. Powiedz, że żartujesz.
- Nie. Mówię poważnie.
- Widzę, że się nie rozumiemy. Mamo, ja już musze kończyć. Cześć. - nawet nie czekałem na odpowiedź. Byłem na nią strasznie zły. Po prostu się rozłączyłem. Nie chciałem słuchać jej gadania o tym, ze powinienem mieć już dziecko. On ma jakieś przedpotopowe poglądy. Siedziałem chwile z telefonem w ręku i myślałem o rozmowie z mamą. Nie chciałem być dla niej niemiły, tylko mnie zdenerwowała. Kocham ją, ale czasami chce mi narzucić własne zdanie. Nienawidzę tego, strasznie. Chodziłem zdenerwowany po pokoju. Nagle usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi.
- Ja już spadam, zapomniałam telefonu. - powiedziała uśmiechnięta Aniela.
- Skończyłem już gadać z mamą. Nie musisz nigdzie iść, jeśli chcesz.
- A może ubierz się w dresik i razem pójdziemy pobiegać ? - znowu się uśmiechnęła. Była taka szczęśliwa.
- Ok, to poczekaj chwilkę i będę gotowy.
* Z perspektywy Anieli.
Gdy tylko weszłam do pokoju od razu zauważyłam nastrój Piotrka. Nie wyglądał na zadowolonego. Nie wiem co się stało. Oby nie pokłócił się z mamą, przeze mnie. Nie chciałabym, zeby miał jakieś spięcia. Czekałam, aż moje kochanie założy dresik.
- Nowakowski, nie masz się dla kogo tak pindrzyć przed tym lustrem. - powiedziałam, gdy czekałam już na niego 15 minut. A ten jak zawsze w łazience siedzi.
- Jak to nie mam dla kogo ? - wystawił głowę zza drzwi.
- Normalnie, zbieraj się. Za chwile sama idę biegać.
- No już wychodzę.
- Ja idę. Dogonisz mnie. - powiedziałam i opuściłam pokój. Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwi i obok mnie pojawił się Piotrek.
- Dla Ciebie się tak jak to określiłaś pindrzyłem. Przecież nie mogę Ci robić obciachu. - w tym momencie wybuchnęłam śmiechem. - No co się cieszysz ? Aaaa tak wiem. Jestem taki przystojny. - zrobił pozę jak w Top Model.
- Ależ tak. Jesteś istnym ideałem. Kotku. - uśmiechnęłam się. - A może zaczniemy już biegać ?
- Oczywiście Anielku.
- Nie mów tak na mnie. - oburzyłam się, gdy zaczęliśmy juz truchtać.
- A niby dlaczego ? Masz piękne imię, ogólnie jesteś piękna. Moja najukochańsza.
- Czy Ty się najarałeś czymś ? Może ten żel do włosów, jakieś opary od niego. Pokaż czy nie masz rozszerzonych źrenic.
- Tak, oo tęczaaa. - zaczął się kręcić w kółko.
- Nowakowski ! Ogarnij się. - walnęłam go w ramie.
- Taaak ?
- Jeśli się nie uspokoisz, to ja biegnę sama.
- Dobrze, dobrze kochanie. - powiedział i zaczęliśmy juz normalnie biec.
- Coś Ty taki miły dzisiaj ? - zapytałam po chwili.
- Jak raz w życiu jestem kulturalny to robisz mi wyrzuty.
- Też Cię kocham.
- Fajnie, ja Ciebie też.
- Kto pierwszy do do skrętu ten wygrywa. - krzyknęłam i zaczęłam biec ile sił w nogach.
- I tak będę szybciej. - powiedział i mnie wyprzedził.
- Ej! to nie fair ! czekaj na mnie. Muszą być równie szanse.
- Tzn ? - zatrzymał się jakieś 10 metrów przede mną.
- Stój tak. - kazałam mu i podbiegłam do niego. - To biegniemy najpierw w lewo, a następnie z powrotem do ośrodka. Hm ? - w tym momencie kiwnął głową twierdząco. - Zobacz. Skoro masz dłuższe nogi, lepszą kondycję to ja wystartuję pierwsza, a później krzyknę do Ciebie kiedy masz ruszyć.
- Ok. To zaczynaj. - powiedział, a ja zaczęłam biec. Nawet się nie oglądałam. Po prostu biegłam.
- Dawaj ! - krzyknęłam zza rogu. W tym momencie postanowiłam jeszcze bardziej przyśpieszyć. Wiedziałam, że za dosłownie kilka sekund przy mnie pojawi się Piotrek. Nie myliłam się. Po chwili usłyszałam jego głos :
- I tak przepraszm kotku. - znalazł się już obok mnie, ale powoli mnie wyprzedzał.
- Nie ma tak. Weź daj mi wygrać ! - krzyknęłam za nim.
- Nie ma tak łatwo. - skomentował.
Po kilku minutach pościgu za Piotrkiem okazało się, że przegrałam. Niestety. Cichy już uśmiechnięty czekał na mnie przed drzwiami ośrodka.
- No ile można na Ciebie czekać ? - udał, że spogląda na zegarek.
- Nie moja wina, że masz lepszą kondycję. Niestety nie mam takiej dobrej. Ale następnym razem to walka będzie bardziej wyrównana.
- Wiesz, jak ktoś nie umie pływać to mówi, że woda za rzadka.
- Ja akurat umiem pływać.
- Ja też.
- Pojedynek ! - krzyknęliśmy w tym samym momencie. - Tylko kiedy ? - zapytałam.
- Jakoś po lidze, bo teraz mamy cały czas treningi.
- Wykręcasz się, - powiedziałam, gdy szliśmy już do pokoju.
- Wcale nie. Daję ci tylko więcej czasu na nabranie kondycji. - powiedział i przepuścił mnie w drzwiach.
- Chyba na jej poprawienie.
- Nazywaj to sobie jak chcesz. - usiadł na łóżku i zaczął zdejmować buty.
- To ja idę się myć. - poinformowałam go.
- No idź, idź. Ja pójdę po Tobie.
Po chwili zniknęłam już w łazience. Byłam zmęczona, nie powiem. Weszłam pod prysznic i puściłam wodę. Ciepłe krople delikatnie otulały moje ciało. Zaczęłam wmasowywać brzoskwiniowy żel. Nagle na moich biodrach poczułam czyjeś dłonie. Odwróciłam się i zobaczyłam nikogo innego tylko Piotrka.
- Co Ty tutaj robisz ?- spytałam. - Miałeś umyć się potem.
- A po co marnować wodę ? - pocałował mnie delikatnie w szyję.
- No tak, tak. Ty mój ekologu.
- Właśnie. - w tym momencie złożył pocałunek na moich ustach.
Gdy już opuściliśmy łazienkę, ja ubrałam się w piżamkę i włączyłam laptopa. Zaczęłam sprawdzać pocztę, nie było jakieś ciekawej wiadomości. Później zalogowałam się na skype. Z myślą o rodzicach. Może któreś było akurat dostępne, niestety nie. Piotrek leżał obok i czytał jakąś gazetę. Oczywiście coś ze świata informatyki, dla mnie czarna magia. Widziałam, że wcale nie jest skupiony na treści artykułu.
- Co tam u mamy ? - zapytałam po chwili.
- Dobrze.
- Aha. - zdenerwowało go to pytanie. - Pokłóciliście się ?
- Nie, ona niczego nie rozumie. - odłożył magazyn.
- To przeze mnie. Dzwoniła wcześniej, zapomniałam Ci powiedzieć.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się. - Ona ma swój plan na moje życie. Jako ukochany syn, powinienem słuchać sie mamy.
- Tzn ?
- Ona już chce być babcią. - Na te słowa, zaczęłam myśleć o moim postanowieniu, że nie chce mieć jeszcze dzieci. - Nie martw się, ja nie pragnę już wychowywać dzieci. - " uff " pomyślałam.
- Nie masz się czym przejmować, ona w końcu zrozumie.
- Wiem, tylko nie wiem kiedy to nastąpi.
- Kiedyś na pewno. A mówiła coś o mnie ?
- Nie. - odpowiedział. - Dobrze, ze my nie mamy takich problemów jak Kuba i Agnieszka.
- Wszystko sie ułoży. Jutro zabieramy ją razem z Mańką na zakupy i wybadamy o co chodzi.
- Oby nic strasznego.
- A co masz na myśli ?
- A nieważne.
- Będziesz chciał coś wiedzieć. - odpowiedziałam.
Następnego dnia, godzina 11.
- Zbieraj się szybciej. - pogoniłam moją przyjaciółkę. Ta jak zawsze biegała po pokoju w poszukiwaniu jakiegoś wisiorka.
- O jest. ! - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
- No to ruchy, ruchy. Musimy jeszcze iść po Agnieszkę.
- A gadałaś z nią o naszym wypadzie ? - zapytała pakując torebkę.
- Tak, gadałam z nią rano i się zgodziła.
- Serio ?
- Tak. Mam dar przekonywania. Możesz się pośpieszyć ?
- No już idę. Nie widzisz ?
- Widzę, to ja idę powoli po Agę. - wyszłam na korytarz.
- Stój. No ja już zamykam drzwi. - później kierowałyśmy się już do pokoju Agnieszki. - Masz jakiś plan ?
- Nie. - uśmiechnęłam się. - No jasne, ze mam. - poklepałam ją po ramieniu.
- A może mnie wtajemniczysz ?
- A więc ...
- Nie zaczyna się zdania od " a więc ".
- Jak chcesz, nie dowiesz się niczego.
- Nie marudź. Mów.
- Jedziemy najpierw do Manu, do kina. Zamówiłam salę i wybrałam ''Dwóch gniewnych ludzi''. Nasz ulubiony.
- Kocham tą komedię.
- Wiem, wiem. Dlatego ją wybrałam. Mnie zawsze poprawia humor. Tobie z resztą również. Mam nadzieję, ze Agnieszce też poprawi. Później idziemy na jakieś lody i kawkę. To będzie idealny czas na wybadanie sytuacji. Co nie ?
- Tak. A kiedy zakupy ?
- Spokojnie, to jest kolejny etap naszej misji.
- Nareszcie. - uśmiechnęła się.
- Dobra nie gadamy, tylko się zbieramy. - powiedziałam.
- Ale rym, naprawdę mogłaś się bardziej postarać.
- Udaję Ciebie. - powiedziałam, gdy zapukałam do pokoju Agnieszki.
- Bardzo śmieszne. - odpowiedziała, po chwili otworzyły się drzwi.
- Czeeeść. - powiedziałyśmy równocześnie z Mańką.
- Hej. - przywitała się z nami Agnieszka. Ubrana w czarne szorty i miętową koszulkę. Spięła włosy w koczek. Jej lekki brzuszek był cudownie zaokrąglony. Wyglądała naprawdę ładnie.
- Gotowa ? - zapytała Marysia.
- Tak, tylko wezmę torebkę i możemy jechać.
- Nie wiem czy wspominałam, ale będziemy korzystać z uprzejmości Piotrka. Użyczył nam swój samochód.
- Gadał coś wczoraj ? - zwróciła się do mnie przyjaciółka.
- Nie, miał inne zajęcie. - powiedziałam cicho. - To co możemy już ruszać ? - zapytałam, gdy byłyśmy już w aucie.
- Tylko jedź ostrożnie, bo Piter Cię zabije.
- Wiem, nie masz się czego obawiać. - odpaliłam silnik. - Dobrze prowadzę.
- Aga, lepiej pomódl się zanim ruszymy.
- Nie strasz jej. Nie masz się czego bać. - spojrzałam na żonę Kojota, siedzącą obok mnie. - Serio.
- Ja na wszelki wypadek się pomodlę. - odpowiedziała.
- Dobra, koniec gadania. Jedziemy. - skomentowała Maryśka.
Po chwili byłyśmy już zajęte rozmową podczas jazdy. Żartowałyśmy, słuchałyśmy muzyki. Razem z Mańką chciałyśmy jak najlepiej poznać Agę. Nawet nam to się udało. Zaczęła się uśmiechać. Jakby zupełnie zapomniała o złym humorze z dnia poprzedniego. Po około godzinnym przebyciu drogi, byłyśmy już na miejscu.
- A tak w ogóle to gdzie idziemy ? - zapytała Aga, gdy wysiadłyśmy z auta.
- Idziemy do kina, taka rozgrzewka przed zakupami. - wtrąciła się Mańka.
- A na co ?
- Dowiesz się w swoim czasie. - puściłam jej "oczko".
Po chwili byłyśmy już w sali z trzema dużymi kartonikami pełnymi popcornu. Usiadłyśmy wygodnie w fotelach i czekałyśmy na rozpoczęcie filmu. Po kilku chwilach zobaczyłyśmy już napis "Anger Management". Co oznaczało, ze film się zaczął.
- Dwóch gniewnych ludzi ? - zapytała szeptem Aga.
- No oczywiście.
- Kocham tą komedię.
- My też. - zaczęłyśmy się śmiać.
Później humor nie odstąpił nas ani na krok. Przez cały czas seansu, byłyśmy mega zadowolone. Gdy film się skończył z niechęcią wychodziłyśmy z sali.
- To co dalej ? Bo sądzę, ze na tym się Wasz plan nie kończy. - zapytała Agnieszka.
- Dalej ? - zaczęła się śmiać Marysia. - Widzisz Nela, ona chyba wcale nie potrzebuje jakiegokolwiek pocieszenia.
- No właśnie widzę. Już myślałam, ze samo kino nie pomoże. Były jeszcze lody i zakupy gotowe na pomoc. Ale w takiej sytuacji chyba już nie są potrzebne. - skomentowałam.
- Są potrzebne. - powiedziała Aga.
- Dobra, sama mam ochotę na jakieś co nie co. - poklepała się po brzuchu Mańka. - Przy okazji możemy poplotkować. W Spale nie ma tak dobrych warunków.
- To gdzie idziemy ? -zapytała Agnieszka.
- Do "La Vende" ? - zaproponowałam.
- Jasne.
Po chwili znalazłyśmy się już w restauracji. Usiadłyśmy wygodnie i zamówiłyśmy jedzonko. Nie czekałyśmy na nie długo i mogłyśmy już konsumować.
- Ale dobre. - skomentowała Mańka.
- Cicho bądź, miałyśmy pogadać o Tobie, Agnieszka.
- O mnie ?
- Nasz plan właśnie na tym się opierał. - skomentowałam.
- Ale temat o mnie jest nudy.
- Nie.
- Kuba się o Ciebie martwi. - wypaliła Maryśka.
- No dokładnie, wymyśla już najgorsze scenariusze. - ciągnęłam dalej.
- Ale serio, martwi sie o mnie ?
- Tak, a o kogo innego?!? Przecież Cię kocha. - oburzyła się przyjaciółka.
- Dobra, opanuj emocje. - uspokoiłam Marysię. - Kuba uważa, że chcesz go zostawić.
- Raczej on mnie. - powiedziała Aga.
- Jak to ?
- Same widzicie. - pokazała na zaokrąglony brzuszek. - Jestem gruba. On może mnie zostawić w każdej chwili.
- Ale nie chce. Sam mi to mówił. Bardzo przeżywa Waszą ciązę.
- Naszą ? - zdziwiła się Aga.
- Tak, a czyją inną. W końcu ciąża, to nie tylko sprawa dziewczyny. - odezwałam się.
- Wiem, ale on moze mieć milion innych dziewczyn.
- Ale kocha tylko jedną. I jesteś nią Ty. - dodała Mańka.
- Ja będę już mało atrakcyjna, z dzieckiem. No prosze Was. Wpadnie rutyna i niepotrzebna monotonia. Dziecko wszystko popsuje. Kiedyś byłam chuda. To pozostanie tylko wspomnieniem.
- Jak dziecko może wszystko popsuć ? To jest chyba dzieło miłości. - powiedziałam.
- Wiem. Ale ono moze wszystko zniszczyć. Już teraz nam się nie układa. Właśnie przez nie. Cały czas myślę, czy przytyję. Niestety jednak z każdym dniem mój organizm potrzebuje coraz więcej i więcej.
- Nic nie zniszczy. Raczej właśnie naprawi Wasze stosunki szczególnie.
- A moje marzenia? Plany na przyszłość ?
- Wszystko da się pogodzić. - mówiła dalej Marysia.
- Według mnie nie da. Przez cały czas będę musiała zajmować się dzieckiem. Pieluchy i te inne sprawy.
- Kuba na pewno Ci pomoże. Nie zostawi Cię samej.
- Przecież już teraz jestem praktycznie sama. Dzwonimy do siebie, ale ostatnio coraz rzadziej. Jeszcze przez te cholerne wahania nastrojów nie mogę się dogadać z otoczeniem.
- Jakoś z nami się dogadujesz. - dodałam.
- Ale z Wami to co innego.
- Wiesz co ... - zwróciła się do Agnieszki Mańka. - Daj szanse Kubie, co ? Sama widzisz, ze się stara. Dzwoni do Ciebie. Martwi się.
- Ale to nie to samo co bycie obok mnie. Chciałabym tak jak mają inne pary.
- Sorry, ze Ci przerwę. Ale czy Wy musicie byc jak inne pary ?
- No nie.
- To w czym problem ? - zapytałam.
- Nie wiecie jak to jest być w ciąży. Ciągłe zmęczenie, nie mam na nic ochoty. Ostatnio zaczęłam się martwić o dziecko. U mnie w rodzinie, zdarzały się poronienia, choroby płodu.
- Raczej w tym stadium ciąży, poronienie Ci nie grozi. Uwierz mi.
- A jeśli dziecko urodzi się chore ? To bedzie moja wina.
- Jaka Twoja wina ? - zapytałam.
- Według mnie nie masz się czym przejmować. - wtrąciła Marysia. - Masz super faceta, który Cię kocha na zabój. Do tego będziesz szczęśliwą mamą za dosłownie chwilę. Tworzycie super rodzinę. Dobraliście się idealnie. Wszystkie trzy mamy zajebistych facetów i na tym zakończmy tą bezsensowną rozmowę. Idziemy na zakupy. - powiedziała stanowczym głosem przyjaciółka.
Później udałyśmy się na zakupy. Gdy Marysia z Agnieszką przymierzały wybrane ciuchy ja postanowiłam zadzwonić do najbardziej zainteresowanego. Czyli do Kuby. Wybrałam jego numer i czekałam, aż odbierze. Z każdym sygnałem zaczęłam się denerwować. Po chwili się wyłączyłam. Zadzwoniłam do Piotrka.
- Cześć. - przywitałam się.
- Rozbiłaś moje auto ? - zapytał się zdenerwowany.
- Nie. Jak możesz mnie o coś takiego posądzać?!?! A tak na serio troche je zarysowałam. - zaśmiałam się.
- Gdzie ?
- W dupie - powiedziałam oschle. - Już mnie nie zagaduj, tylko powiedz mi gdzie jest Kuba.
- A poczekaj, pójdę do niego.
- Haloo - po chwili usłyszałam głos Jakuba.
- Heej. Miałeś odbierać ode mnie telefony. - zaczęłam robić mu wyrzuty.
- No przepraszam. Nie słyszałem. To co się urodziło ?
- Jeszcze nic. Jak za pewne wiesz, bo Twoja dziewczyna jest w ciązy. Jednak jej termin nie nastąpił.
- To co u niej ?
- Wszystko dobrze. Pogadałyśmy z nią. Teraz właśnie jesteśmy na zakupach.
- Co mówiła ?
- Dowiesz się później, od niej samej. Najważniejsze jest teraz to, ze jest zadowolona.
- Uśmiecha się ?
- Tak. Jakby zupełnie zapomniała o całej sprawie. I bardzo dobrze.
- Cieszę się.
- Ja już muszę spadać. Bez odbioru. - zakończyłam rozmowę, nawet nie czekając na odpowiedź Kuby.
Zobaczyłam, ze Marysia i Agnieszką wyszły już ze sklepu z pełnymi torbami. Dziewczyny pokazały mi co kupiły i później ruszyłyśmy dalej. Buszowałyśmy jeszcze w innych sklepach. Ostatecznie nie wiem ile wydałam. Najwięcej oczywiście zastawiła w kasie Agnieszka. Szczęście czasami musi kosztować. Zauważyłam, że z każdą chwilą żona Kojota zaczyna odzyskiwać pewność siebie. Zakupy jednak pomagają. Lekarze powinni zacząć to przepisywać jako lek.
Po zakupach udałyśmy się do auta. Cudem zapakowałyśmy torby i postanowiłyśmy wracać do Spały. Przecież Agnieszka powinna porozmawiać nareszcie z Kubą. Wyjaśnią sobie wszystko i będą szczęśliwi. Razem tworzą cudowną parę.
Chociaż według mnie Agnieszka odrobinę wyolbrzymiła całą sprawę. Przecież wie jaki jest Kuba. Doskonale wie na czym polega jego praca, a przede wszystkim pasja. Ale kobieta w ciąży myśli inaczej. Ma inne priorytety. Co ja mogę wiedzieć ? Cieszę się, ze Agnieszce się już poprawiło. Później byłyśmy jeszcze coś zjeść i oczywiście odwiedziłyśmy kręgielnie.
Gdy wróciłyśmy do Spały była już 21. Ja od razu udałam się do swojego pokoju, Mańka również do siebie. Agnieszka tak samo.
- Trzymaj kluczyki. - powiedziałam, gdy tylko weszłam. A później rzuciłam nimi w Piotrka. - Uprzedzając Twoje następne pytanie, nie. Nie zarysowałam go. Jest w jednym kawałku.
- Całe szczęście.
- A nie zapytasz ile wydałam ?
- Nie. Wole nie podnosić sobie ciśnienia.
- Dobrze, dobrze. - usiadłam obok niego. - Kocham Cię.
- No ja Ciebie też.
Wieczór spędziliśmy w spokoju. Postanowiłam się wcześniej położyć. Byłam zmęczona. I to bardzo. Cały dzień na nogach. Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Piotrek jeszcze coś oglądał w necie. Musi nadrobić zaległości w Doktorze Hause'ie. Ja nie miałam na to siły.
_____________________________________________________
Czeeeść Miśki. :) Pierwsza sprawa : Mecze kontrolne z Serbią. Mecz w Miliczu, cud miód. Za to w Twardogórze według mnie był piękny mecz. Przecież kiedyś Andrea musi sprawdzić nasza przyszłą kadrę. Lepiej teraz niż na Lidze Światowej. Piszcie swoje zdanie.
A co do mojego rozdziału. Jest to chyba najdłuższy jaki napisałam. Mam nadzieję, ze się spodoba. Piszcie swoje zdanie niżej, czyli w komentarzach :)
Zachowanie matki Piotrka, chyba nie jest najlepsze. Widzi tylko czubek własnego nosa. Musi być tak jak ona chce. Nakłada swoje zdanie. Według mnie nikt tego nie lubi. Piotrek również.
Związek Pita i Anieli, kwitnie. Wszystko się układa. Miłość wokół nas. :D
Agnieszka ? Nareszcie jest szczęśliwa. Hormony działają. Wahania nastrojów dają o sobie znać.
Piszcie co myślicie, bardzo cieszą mnie Wasze komentarze. :D
Pozdrawiam Paaula. :D
Buziaki :*
Fajny, bardzo fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńTen dzisiejszy mecz trochę mnie zmartwił, ale jestem pewna, że na LŚ będą w najznakomitszej formie.
Zapraszam do siebie na 19 rozdział.
Pozdrawiam, no_princess ;D
Fajny ten rozdział. Teraz muszę wszystko powoli rozpisać w komentarzu.
OdpowiedzUsuńAkcja z mamą Pita rozbroiła mnie. W sumie, co ona ma do życia swojego syna?
Aga. Kurczę, ona chyba coś sobie uroiła. Przecież Rudy ją kocha itd. itd. ;D
A, proszę Cię. Nie pisz spacji przed znakiem interpunkcyjnym, jest to zaliczane jako błąd, a mnie to wprost razi w oczy.
Zakupy są lekiem na wszystko... Tak, jak i siatkówka ;)
OdpowiedzUsuńMecze jak najbardziej udane! I piątkowy i sobotni. Wiemy jak po całym sezonie grają poszczególni zawodnicy, jaką mają już teraz formę.
A na dodatek sporo debiutów było i jestem z tego powodu bardzo zadowolona ;)
I nawet Zati trochę piłek poprzyjmował!
Dwadzieścia trzy u mnie, zapraszam ;)
Usuńzapomniecocalymswiecie.blogspot.com
Nowy rozdział u mnie, zapraszam ;) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/
UsuńPlan się powiódł a ja jestem z tego powodu przeszczęśliwa! :) Tak myślałam, że obawy Agi nie są na tyle poważne, żeby nie dało się ich zniwelować. Taki mały strach przed macierzyństwem. Kuba ją szaleńczo kocha, aż dziw, że tego nie zauważyła :)
OdpowiedzUsuńEch ten Pit... Ta jego troska o samochód mnie przeraża :D
Pozdrawiam ciepło ;*
naranja-vb.blogspot.com
PS. Zapraszam w wolnym czasie na nowy rozdział ;*