Gdy dojechaliśmy już pod dom, Piotrek wyjął walizkę z auta i zaprowadził mnie do środka. Od pierwszego kroku poczułam takie ciepło, ciepło rodzinne. Z każdego miejsca biło bezpieczeństwo przepełnione miłością. Prawdziwy dom rodzinny. Cichy zaniósł walizkę do jakiegoś pokoju. A ja nadal stałam w korytarzu. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Po chwili Pit był już obok mnie. Od razu mnie przytulił i pocałował w policzek.
- Rozluźnij się, nikogo nie ma. - powiedział, prowadząc mnie za rękę do salonu.
- Wiem. A co tam u rodziców ? - dalej siedziałam skrępowana.
- Mama dzwoniła rano i powiedziała, ze wszystko dobrze. Odpoczywają, zwiedzają, robią zdjęcia. Pewnie jak przyjadą będziemy zmuszeni do oglądania całej kolekcji.
- Jak to 'My' ? - zdziwiłam się.
- Nie rozumiem.
- Chodzi mi o to, że pewnie rodzice zaproszą nas na jakiś obiad i zarazem na deser. Później zasiądziemy na kanapie i wspólnie będziemy oglądać te same zabytki, widoki ujęte w różnej perspektywie. Ukochane zajęcie mamy. Robienie tysiąca zdjęć jednemu zachodowi słońca. Ale nie ona, później nie wybiera najlepszego. Uważa, że wszystkie są idealne i je zostawia. - moja mina w tamtym momencie wyglądała na bardzo zdziwioną. - Tak, wiem to beznadziejnie nudne.
- Nie no, co Ty. Tylko jest jedno, ale ..
- Co masz na myśli ?
- Znając stosunek Twojej mamy do mnie, raczej przyjedziesz w takiej sytuacji sam. Beze mnie.
- Nawet jeśli, chociaż w to wątpię. To i tak przyjedziesz ze mną. Kiedy rodzice, muszą poznać moją cudowną, kochaną, uroczą, piękną dziewczynę.
- Już nie przesadzaj. - uśmiechnęłam się.
- Raczej teraz Ty to robisz.
- Co ?
- Pstro. - uśmiechnął się i poczochrał moje włosy. I oczywiście próbowałam mu oddać.
- Bardzo śmieszne. To co będziemy robić ? - zapytałam po krótkiej bójce.
- Nie wiem, ja idę coś zjeść. Chcesz coś?
- A co masz?
- Szanowna mamusia zostawiła lodówkę pełną wałówki. Może chcesz krem z brokułów? Jest jakoś właśnie pora obiadku, później zjemy pierogi z serem? Hm?
- Już jestem głodna. - zaśmiałam się.
- To ja idę. Ale idę sam. Jak wszystko przygotuję to Cię zawołam A Ty się rozgość, jak chcesz to pooglądaj sobie telewizję czy zrób sobie rundkę po domu.
- Poradzę sobie.
- To dobrze. - pocałował mnie.
- Jestem głodna. - powiedziałam, gdy już magiczna chwila zmierzała ku końcowi. - Pośpiesz się. - nawet nie zdążyłam mrugnąć i Pita już nie było.
Ja w tym czasie wstałam z kanapy zaczęłam przechadzać się po salonie. Na komodzie stały ramki z fotografiami. Przystanęłam i zaczęłam przyglądać się każdemu z osobna. Nagle zauważyłam zdjęcie Piotrka chyba z podstawówki. Aż zaczęłam się śmiać. Wyglądał na prawdę uroczo. Już nawet w wieku 13 lat był przystojny. Obok ramki z fotografią Cichego z liceum zauważyłam zdjęcie chyba Patrycji i drugiej siostry Piotrka, Julki. Nowakowski dużo mi już o nich opowiadał. Jakoś zdjęć Roberta nie zauważyłam. To mnie akurat zdziwiło. Mając na uwadze, jego zachowanie też bym tak postąpiła. Może właśnie rodzice Cichego, nie chcą sobie sprawiać przykrości patrząc na zdjęcia. Na pewno o nim nie zapomnieli, tylko chcą poradzić sobie z uczuciami. Chyba najgorzej ma mama Piotrka, to w końcu jej ukochany syn. Z resztą tak samo jak Pit.
Później udałam się w stronę pokoju, gdzie Cichy zaniósł moją walizkę. Gdy otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się idealny porządek. Wszystko było ułożone jakby od linijki. To mnie akurat nie zdziwiło. Dokładnie to samo było w Spale. Ja tez lubię porządek, no ale bez przesady. Podeszłam do szafki i zobaczyłam kolejne zdjęcia. Tym razem zobaczyłam fotografię Piotrka obejmującego Olę. Zrobiło mi się smutno. Uświadomiłam sobie, że Nowakowski na prawdę był z nią szczęśliwy. Kochał ją, kochał na zabój. A ona mu takie coś wywinęła. Ja bym się załamała. A on, nic. Twardziel. Obok kolejne zdjęcie. Następne z Olką. Teraz ujęcie, jak się całują. Az popłynęła mi łza po policzku. Szybko ją otarłam i usiadłam na łóżku. Nadal patrzyłam na tamte zdjęcia. Na wszystkich Piotrek był uśmiechnięty. Ze mną ma jakieś? Jedynie takie, które robi Mańka. Ale to nic. Nie mamy takich wspomnień, pamiątek.
- Kochanie, już jest obiad. - powiedział Nowakowski wchodząc do pokoju. Był w fartuszku. Ten widok mnie rozczulił. - Coś się stało? - zapytał i już był obok mnie. - No powiedz. - przytulił mnie.
- Nic, nieważne.
- Dla mnie ważne. - Nie odpowiedziałam tylko spojrzałam się na szafkę. - Już je sprzątam, wyrzucam. - wstał i zaczął zbierać wszystkie ramki.
- Nie ruszaj. - złapałam go za rękę.
- Nie mam zamiaru mieć jej zdjęć.
- Jak to ?
- Normalnie, to przeszłość. - w tym momencie się zdziwiłam. Ja nie wyrzuciłam zdjęć, pamiątek, niczego związanego z Alanem. Zapakowałam wszystko do pudełka i schowałam na dno szafy.
- Przecież ją kochasz.
- Co? Ja ją kocham?
- A nie?
- Niee. To Ciebie kocham, głuptasie. - pocałował mnie w czoło.
- No dobrze. Ja Ciebie też, ale ..
- Ale to małe dziewczynki w przedszkolu.
- Bardzo śmieszne. Nie odbiegaj od tematu.
- Czy ja coś robię?
- Wcale,
- Obiad, kurwaaa. - krzyknął i wybiegł z pokoju. A ja powoli kierowałam się za zapachami unoszącymi się z kuchni.
- Uratowałeś wszystko? - zapytałam stojąc przy wyspie.
- Daj mi chwilę. - powiedział, nawet się na mnie nie patrząc. Tylko mieszał coś w rondelku, a obok niego leżała patelnia z przypalonymi pierogami..- Wiesz co ?
- Zamawiamy coś? - przerwałam mu.
- Przepraszam. - zaczął zdejmować fartuszek.
- Zostań w nim. Wyglądasz bardzo gustownie.
- Na prawdę ? - w tym momencie zrobił pozę modela. Wypinając tyłek do tyłu i robiąc dzióbek. - No tak ja zawsze wyglądam bardzo dobrze. - Nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem. - Skoro tak reagujesz to ja go zdejmę.
- Niee ! - oburzyłam się. - A masz jakies inne?
- On nie jest mój tylko mamy.
- Nie wiedziałam, że Twoja mamusia ma fartuszek z przepiękną półnagą kobietą. - zaśmiałam się.
- A to kiedyś dostałem na urodziny od chłopaków z Sovi.
- I nie zostawiłeś go w Rzeszowie w mieszkaniu?
- Mam takich kilka. - powiedział cicho.
- Ooo, takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Kochanie.
- O co Ci chodzi?
- O ten tramwaj co do Łodzi nie chodzi. - ponownie się zaśmiałam.
- Ależ to było suche.
- Na pewno mniej niż te Twoje odgrzane na patelni pierogi - zaśmiałam się.
- Zamawiamy coś, czy idziemy na miasto? - zmienił temat, pewnie nie miał już jak odpowiedzieć.
- Może zamówmy. - podskoczyłam i usiadłam na tej wysepce.
- To na co masz ochotę?
- Skoro miało być już coś w cieście, to może coś z kuchni włoskiej?
- Pizza?
- Tylko?
- A zjesz więcej?
- No oczywiście. - wyszczerzyłam się. - A Ty nie jesteś głodny?
- Jestem. Dobra. Poczekaj, pójdę po lapka i poszukamy czegoś. - powiedział i wyszedł z kuchni.
- Ok. - powiedziałam i sięgnęłam po jabłko, które było w koszyku. Zanim skończyłam je jeść, Cichy wrócił już z laptopem.
- Chińskie czy włoskie?
- Mówiłam już, włoskie. Zapomniałeś?
- Nie, tylko się upewniam. - uśmiechnął się.
Po chwili Cichy już dzwonił po jedzonko.Wybraliśmy mega-dużą hawajską i dwie porcje lasagne. Oczywiście odbyła się wymiana zdań, na temat pizzy. Niestety Piotrek postawił na swoim. Dziewczyna, która przyjmowała zamówienie została pouczona przez Cichego, że jeśli jedzonko nie przyjedzie przed upływem 40 minut, nie płacimy. Aż zaczęłam się śmiać. bo ja robie dokładnie to samo.
- Co tam u rodziców? - zapytał Piotrek po chwili, gdy leżeliśmy u niego na łóżku.
- A co ma być?
- Jak tam sprawa z tym nowym facetem Twojej mamy? Jakos nie mieliśmy okazji porozmawiać na ten temat.
- Mówisz o Pawle?
- Mhym.
- Fajny z niego facet, na prawdę. Według mnie, pasują do siebie.
- A mama nie była wcześniej zazdrosna o tatę?
- W jakim sensie? - zapytałam.
- No o Magdę, tak ? Przecież przez kilka lat miała tylko Ciebie, a ojciec juz utworzył nową rodzinę.
- Chyba na początku, na pewno była zazdrosna. Kochała tatę, a on ja zostawił.
- Z tego co mi mówiłaś, rozstali sie w pokojowych warunkach.
- No tak.
- A dogadują się dobrze?
- Raczej nie rozmawiają ze sobą za często. - uśmiechnęłam się.
- I to wychodzi im na dobre.
- A co tam u Patki i Julki?
- Wszystko dobrze. Patrycja ma jutro jechać z nami.
- Na wakacje?
- Nie, będziemy sami we Włoszech. Ona tylko zawiezie nas na lotnisko.
- Więc jutro ją poznam.
- Może jeszcze dzisiaj. - uśmiechnął się.
- Jak to? - zdziwiłam się.
- Ma przyjechać jeszcze dzisiaj wieczorem.
- Bardzo się cieszę, na pewno się polubicie.
- Mam nadzieję. - powiedziałam i przytuliłam się do Piotrka.
- No ja Ciebie lubię.
- Fajnie, że lubisz. - spojrzałam na niego.
- No nie tylko, bardziej Cie kocham. - powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta.
W przypływach emocji, leżałam już na Cichym. Nadal trwając w objęciach i pocałunkach. Z każdą chwilą było coraz bardziej namiętnie i gorąco. Mimo wysokiej temperatury na zewnątrz, w pokoju było o wiele więcej stopni. Ciepło ramion Piotrka delikatnie otulało moje ciało. Trwaliśmy w namiętności. Żadne z nas, nie chciało niszczyć tego magicznego momentu. Czerpaliśmy rozkosz z każdego dotyku, pocałunku.
Po chwili Piotrek pozbył sie mojej koszulki, tak samo jak ja jego. Cichy delikatnie całował moje ramiona i szyję. Nagle w pewnym momencie usłyszałam dzwonek do bramy.
- Piotrek. - wyszeptałam.
- Cii. - powiedział, nie przerywając całowania mojego dekoltu.
- Chyba ktoś przyjechał. - mówiłam dalej i ponownie usłyszałam ten dźwięk. Tym razem Piotrek również.
- Ciekawe kto to? - zapytał zakładając koszulkę.
- Nie wiem. - odpowiedziałam poprawiając włosy.
- To idę sprawdzić. - przetarł twarz i wyszedł. - Kochanieee przyniesiesz mi portfel ? - usłyszałam głos mojego chłopaka.
Szybko zerwałam się z łózka i chwyciłam portfel i wyszłam przed dom. Zauważyłam młodego chłopaka z ogromnym pudełkiem od pizzy, a w drugiej ręce trzymał reklamówkę zapewne z lasagne. Od razu poczułam zapach tych pyszności.
- Dzień Dobry. - przywitał się ze mną dostawca, patrzył na mnie tak dziwnie. Zorientowałam się, że moja koszulka jest założona na 'lewą stronę'
- Dzień Dobry. - próbowałam udawać, że nic sie nie stało. - To ile się należy?
- Właściwie to nic, upłynęła już godzinna od zamówienia. - uśmiechnął sie chłopak.
- Jak miło.
- Bardzo przepraszam.
- Nic się nie stało. - dodał Piotrek. - Kochanie, zapłać Panu, ja już idę do domu. - powiedział Cichy, wziął jedzonko i zniknął.
- Ale nie trzeba w tym wypadku płacić.
- Jednak My zapłacimy. - uśmiechnęłam się, - Ile sie należy?
- Na prawdę nic. - w tym momencie spojrzałam na chłopaka z empatią. - No dobrze, 89.59 złotych.
- Proszę bardzo. - wręczyłam mu banknot stuzłotowy.
- Już chwilka, jeszcze reszta. - powiedział i pomknął do auta po pieniądze.
- Nie trzeba. Serio.
- A mogę się jeszcze o cos zapytać? - już miał wsiadać do samochodu, ale cofnął sie i podbiegł do mnie.
- Słucham.
- Ten mężczyzna to siatkarz, Piotr Nowakowski ?
- Tak.
- Może Pani mu pogratulować wygranej Ligii ?
- Sam to zrobisz. - powiedziałam i zawołałam Cichego. Po chwili Piotrek wyszedł domu.
- Coś się stalo? - zapytał.
- Właśnie, ymm, Masz gratulacje za otrzymanie złota.
- A dziękuję. Ale od kogo ? - uśmiechnął się siatkarz.
- Ode mnie. - powiedział cicho chłopak.
- A to jeszcze raz dzięki. - powiedział i uścisnęli sobie dłonie.
- To ja już ide, nie będę przeszkadzać. Smacznego.
- To my dziękujemy. A może chcesz mój autograf? - zaproponował Cichy.
- Jeśli mogę,
- Oczywiście, że tak. - wtrąciłam się,
Po chwili Piotrek podpisywał się w notatniku chłopaka, a ja zrobiłam im zdjęcie.
- Nie spodziewałem sie, że mój pierwszy dzień w pracy potoczy sie w ten sposób.
- Ale dobrze, się potoczył? - zapytałam.
- Oczywiście. Jeszcze raz dziękuje. Musze jechać, jeszcze parę zleceń mi zostało. - powiedział chłopak.
- No jedź, jedź.- pomachałam w jego stronę, a Piotrek lekko przytulił mnie do siebie. - To co jemy?
- Ty jak zawsze głodna. - zaśmiał się.
- A jak - uśmiechnęłam się. Po chwili znaleźliśmy się już w środku domu. - Piotruś, może przekąsimy na dworze? - zapytałam, wyciągając z reklamówki podwójną porcję lasagne.
- Jak sobie życzysz. - uśmiechnął się. Z pełnymi rękami wyszliśmy do altany. Było ciepło. Jak na porę roku. Kocham lato. Ale komary, już mniej. Po chwili zasiedliśmy już na dworze. Śmialiśmy się cały czas, było cudownie. Tak samo jak wzajemne karmienie się, na oślep. Przy tym było dużo endorfin. Po jedzeniu trzeba było spalić dostarczone kalorie i zaczęliśmy się ganiać po ogrodzie. Ja oczywiście w pierwszej kolejności zgubiłam japonki. I już po chwili biegałam na boso. Piotrek w pewnym momencie wpadł na mnie i razem wylądowaliśmy razem na trawie. Niestety Cichy lekko mnie przygniótł. Gdy tylko ze mnie zszedł, wybuchnęliśmy śmiechem. Zaczęliśmy się przepychać i turlać po ziemi.
- Poczekaj chwilę. - w tym momencie Piotrek wyjął z moich włosów, trawę. - Jesteś piękna. - powiedział odgarniając niesforny kosmyk za ucho.
- Dziękuję.
- Nareszcie przyjęłaś komplement.
- No widzisz, szybko się uczę. - uśmiechnęłam się.
- Nie tak szybko. Ale lepsze to niż nic. - teraz leżałam obok Piotrka.
- A Bartek mówił, że jesteś słabo umięśniony. - podciągnęłam jego koszulkę do góry.
- Ten jak zawsze ściemnia. - powiedział
Gdy przestaliśmy się wygłupiać, posprzątaliśmy po jedzonku i wróciliśmy do domu. Inaczej komary by nas zjadły. Ja później poszłam wziąć prysznic, a Piotrek oglądał tv. Gdy wyszłam z łazienki usiadłam obok mojego chłopaka. Zdziwiło mnie, że oglądał mecz siatkówki. Akurat leciało spotkanie reprezentacji Włoch z drużyną Brazylii. Mecz o brązowy medal.
- Czyżby zboczenie zawodowe ? - zapytałam.
- Otóż to. - wyszczerzył się. - No blok. - krzyknął.
- Taak. - wtórowałam mu. - Jeszcze jeden.
- Nie tym razem.
- Ale teraz tak. - powiedziałam.
Takie rozważania trwały jeszcze przez prawie dwie godziny. Później Piotrek poszedł się myć, a ja włączyłam laptopa. Jak zawsze, rytuał. Fejs, skype i tradycyjnie poczta. Na tablicy nic nowego. Za to pojawiła się nowa wiadomość od znajomego nadawcy na mail'u. Tego samego, co ostrzegał mnie przez Piotrkiem.
_______________________________________________
Elo żelo :D Tak więc, Witam Wszystkich :)
Tak więc, zostawiam Was w takim intrygującym momencie. Mam nadzieję, że odrobinkę zaciekawiłam. Znowu mieszam, chyba jeszcze bardziej :)
Czy Aniela wie od kogo będzie wiadomość ? Czy powie Piotrkowi? Czy wakacje będą udane? Nikt ich nie zepsuje?
Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie w następnym rozdziale. Chyba pojawi się w okolicach środy lub czwartku. Teraz jest więcej czasu. Na pewno więcej inspiracji i motywacji się znajdzie. Pisanie tej historii sprawia mi bardzo dużo radości.
Mam nadzieję, że ta część Wam się spodoba i napiszecie co nie co, w komentarzu :D
Lubię czytać Wasze komentarze. :) Tak więc piszcie je :)
Trzymajcie się :) Buziaki :*
Pozdrawiam Paaula :D
Jeju, oni są tacy słodcy. Po prostu słodycz wylewa się z tego bloga, haha.
OdpowiedzUsuńSuper, pozdrawiam i weny. ;***
Znowu spóźniona, ale jestem ;)
OdpowiedzUsuńPóki co słodko, miło, przyjemnie i sielankowo. Boję się tylko tej wiadomości i czy powie coś Piotrkowi o tym?
Buziaki :*
Uwielbiam tę parę :) są tak niewyobrażalnie kochani...i zakochani! Obawiam się tylko spotkania z mamusią... mam nadzieję, że nie wywinie niczego...jakieś głupie wspominki o Oli są zapewne w jej stylu ;/
OdpowiedzUsuńJego siostra na pewno ją wspomoże! :)
Ej, dalej nie mogę wyjśc z podziwu co do tej cudnej sielanki :) można im pozazdrościć! :))
Pozdrawiam ;*
naranja-vb.blogspot.com
PS> Zapraszam na nowy rozdział po długiej rpzerwie ;*