23 grudnia 2013

Epilog.

Witam, na wstępie chciałabym Was ogromnie przeprosić. Tak, wiem. Epilog miał się pojawić jakieś 2 miesiące temu. Ale tego nie uczyniłam. Nic się nie ukazało. Może i przez to straciłam większa część z Was, ale mam nadzieję. Mam nadzieję, że kiedyś sobie o mnie przypomnicie i mi wybaczycie.
Teraz do rzeczy, zapraszam do czytania :



Jest zima, ja stoję za oknem i patrzę na zamieszanie w ogrodzie. A mianowicie, właśnie budowany jest bałwan. Możecie zapytać przez kogo? Moje marzenie się spełniło, mam trójkę dzieci. Jestem szczęśliwa. Piotrek również. Mimo, że to nie są nasze biologiczne pociechy, kochamy je równie mocno. Adoptowaliśmy je pół roku temu. Cała procedura trwała dwa lata. Ale to nie jest ważne. Bardzo je kochamy. A dlaczego nie mamy własnych dzieci? Trudne pytanie, ale nie w sensie że nie znam odpowiedzi, tylko trudne bo przypomina mi ciężki okres w życiu. Po zdobyciu brązowego krążka chłopaków na Igrzyskach w Rio, wylądowałam w szpitalu. Miałam mięśniaka na macicy. Całe szczęście usunęli mi go, ale dowiedziałam się też, że moje jajowody są niedrożne. Załamałam się. Miałam 22 lata i dowiedziałam się, ze nigdy nie urodzę dziecka. Tak wiem dziwna reakcja dziewczyny, która zawsze mówiła, ze nie będzie matką. Jednak gdy usłyszałam, ze nie mam nawet takiej możliwości coś we mnie pękło. Płakałam dnie i noce. Bałam się, że Piotrek mnie zostawi. Całe szczęście tak się nie stało. Bo od ponad dwóch lat, jestem jego żoną. Tak dobrze przeczytaliście, jestem Panią Nowakowską. Mama Cichego mnie zaakceptowała i nawet mnie lubi. Moja mama podobnie jak ja wzięła ślub, tylko że z Pawłem. Okazał się on rzeczywiście całkiem równym facetem, widać jak kocha moją mamusię. Mój tata też jest szczęśliwy, Mikołaj rośnie jak na drożdżach, sprawia coraz więcej radości. 
Jeszcze skład mojej rodziny powiększył się o dwoje członków. Mianowicie, Marysia podobnie jak ja i moja mama, wyszła za mąż. I tutaj nie będzie niespodzianki, bo za Bartka. Ich wspólny wyjazd do Wloch, dobry występ Kurka na parkietach Maceraty, wszystko przyśpieszył ciążą. Bo już w grudniu, po Mistrzostwach Europy wzięli ślub. Natomiast już w maju na świecie było ich pierwsze dziecko - Michał.  Byłam taka szczęśliwa, aż płakałam na uroczystości. Tak samo jak moja przyjaciółka. Mimo bardzo niskiej temperatury, na ślubie pojawiło się bardzo dużo osób. Znajomi ze studiów, rodzina i nasza nowa rodzina-siatkarze. Nawet trener raczył ugościć nas swoją obecnością. Było pięknie. Wesele również było super. Siatkarze cały czas dokazywali, śmiali się i przede wszystkim tańczyli. To prawda, to oni mają świetne poczucie rytmu. Winiar przede wszystkim.
Michał pogodził się na dobre z Dagmarą, chociaż prawie nie doszło do rozwodu. Chciałam wspierać go w trudnych chwilach, ale wiedziałam, że nie mogę być za blisko. Przynajmniej wtedy. Musiał sam sobie poradzić. I się udało. Znowu z Dagą tworzyli piękną parę, do tego dołączył nowy członek rodziny, Mateusz ich syn.
Wracając do mnie, ukończyłam studia. Na razie nie pracuję na pełen etat z powodu opieki nad dziećmi. Najważniejsze, że nie rozdzielaliśmy rodzeństwa. Najstarszy jest Łukasz, ma 15 lat. Interesuje się fotografią i strasznie dobrze rysuje. Cały dom jest w jego szkicach, rysunkach. W jego pokoju pachnie farbami. Dusza artysty. Młodszy jest Filip, chodzi do piątej klasy podstawówki. To nieśmiały, ale mądry chłopak. Jest zamknięty w sobie, ale ufa nam. A to jest najważniejsze. Z tego co zdążyłam go poznać, jest typowym obserwatorem, nie lubi mówić. Interesuje się motoryzacją, autami. Zbiera modele samochodów i później z pomocą brata, próbuje je rysować. Małgosia jest ich najmłodszą siostrą, ma 5 lat. zupełne przeciwieństwo Filipa. Otwarta, ufna, pełna życia. 
Piotrek jak to Piotrek, próbuje przemycić w ich życiu troszkę siatkówki. Razem chodzimy na mecze, ostatnio byliśmy na treningu. Dzieci bardzo polubiły życie na boisku. Bardzo mnie to cieszy. 
Teraz troszkę o świecie siatkówki. Tak jak już wcześniej wspomniałam, reprezentacja Polski zdobyła brązowy medal na Igrzyskach w Rio. A przecież to bardzo dobry wynik. Według mnie bardzo,bardzo dobry. 
Najważniejsza impreza organizowana przez nasz kraj, Mistrzostwa Świata okazały się wypaść super. Ze strony organizacyjnej poradziliśmy sobie na 6+, ze strony sportowej równie dobrze. Kolejny brązowy krążek zawędrował na nasze konto. W turnieju Ligi Światowej zdobywaliśmy miejsce wyżej, czyli drugie, srebrne podium. 
Atmosfera była cudowna. Jako, ze zajmowałam sie całą procedurą adopcyjną, nie mogłam uczestniczyć we wszystkich meczach po za granicami kraju. Starałam się być w ciągłym kontakcie. Piotrek również starał się pogodzić całe zamieszanie. 
Teraz, każdego ranka zadaje sobie jedno pytanie : "Czy jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie?" Zawsze odpowiedź brzmi tak, gdy patrzę na śpiącego obok mnie Piotrka. 

A teraz na koniec, chciałabym Wam wszystkim podziękować. Każdemu z osobna również :)
Bardzo miło współpracowało mi się z Wami :)
Chociaż ostatnie miesiące, nie były tak owocne i tak miło wspominam tą przygodę. Mam nadzieję, ze Wy również.
Kończąc już, zapraszam Was na nowe opowiadanie. Nowa historia, zupełnie inny pogląd na świat.
Może już nie na temat głównie z siatkówką :) Ale przeplatana też będzie, nie odpuszczę sobie. A co. :P
http://all-my-tears-have-been-used-up.blogspot.com/
Pozdrawiam Paaula <3