23 czerwca 2013

Rozdział 47. Wielkie wyjaśnienie, pierwszy dzień Wakacji.

" Witam ponownie, dawno nic nie pisałem.
Nie musisz się bać. Dla Ciebie jestem w stanie zrobić wszystko. Martwię się o Ciebie. Pragnę, abyś była na prawdę szczęśliwa. A znasz już moje zdanie, z Piotrkiem nigdy nie będziesz. Musisz się z tym liczyć.
Niedługo, zobaczysz co się stanie. Będziesz płakać, cierpieć. Jak ja. A nawet gorzej.
Tylko ja będę umiał Cię pocieszyć. Tylko w moich ramionach znajdziesz ukojenie i spokój. Tylko ja mogę ofiarować Tobie, całego siebie. Dać poczucie bezpieczeństwa, którego tak cholernie potrzebujesz. Mimo, że jesteś wątła, niewinna to ja Cię kocham. Jesteś tylko moja, rozumiesz? Tylko moja. 
To ścierwo Piotrek jest tylko okresem przejściowym w Twoim życiu. Rozumiem ktoś musi za Ciebie płacić, ktoś musi się Tobą popisać. Piter chce coś komuś udowodnić. Twoim kosztem, kochana.
Piotrek jest gówniarzem, z małym rozumkiem. Z nim nie masz wspólnych tematów.O czym Wy możecie gadać? On jest nudny jak flaki z olejem. Do tego jest wyrachowany, bo Ciebie wykorzystuje. Jak możesz tego nie widzieć? Jesteś taka piękna, cudowna, mądra. On tylko psuje Twój wizerunek. Z nim niczego nie osiągniesz.
Co innego ze mną. Nie rozumiem jak możesz z nim być. To jeszcze dziecko, Ty potrzebujesz kogoś dojrzałego. Ja taki jestem. Musisz zacząć mnie zauważać. Zawsze jestem obok, nigdy nie odpuszczę. Będę o Ciebie walczył. Kocham Cię, należysz tylko do mnie.
A teraz coś do tego Twojego ukochanego, cudownego chłopaczka. Wiem, że mu to pokażesz.
Zostaw ją w spokoju. Ona jest tylko moja, kocha mnie, nie Ciebie. Jest moja! Uświadom to sobie. 
Jeśli chcesz mi wyświadczyć przysługę debilu, dbaj się nią. Teraz nie mogę jej chronić. Skoro ją tak kochasz, będziesz przy niej. Niech jej włos z głowy nie spadanie. Jeśli coś jej zrobisz, pożałujesz gorzko. Popamiętasz mnie, ja tego dopilnuję. Przyrzekam.
Kocham Cię, Anielu. 
 Niedługo się odezwę. Nic nie musisz pisać wystarczy, że przeczytałaś.
Twój Jedyny. Przyjaciel na zawsze. "

Podczas czytania tej wiadomości, łzy same leciały mi po policzku. Nie wiedziałam, co mam myśleć. Ta osoba, która do mnie pisze jest bardzo zdeterminowana. Darzy mnie jakimś uczuciem. sama nawet nie wiem jakim i podejrzewam, że ona również. Czy to jest miłość, zauroczenie czy zazdrość. Nie wiem. To jest straszne, przerażające. Ale ta osoba musi mnie znać i to dobrze.
Przestraszyłam się i to bardzo. Ten 'przyjaciel' musi być chory psychicznie. Ubzdurał coś sobie ten ktoś. Byłam przekonana, że nie dostanę już żadnego znaku, żadnej wiadomości. Tak bardzo nie chciałam tego przeczytać. Zapomniałam już o tym.
Nagle do pokoju wszedł Piotrek. Szybko przymknęłam laptopa, a później otarłam łzy. To był taki udany dzień.Wszystko było pięknie. A teraz ta cała sytuacja.
- Co się stało? - zapytał wycierając włosy ręcznikiem Piotrek.
- Nie nic. - próbowałam kłamać. Niestety się nie udało. W tym momencie usiadł obok mnie i wziął laptopa na kolana. Zaczął czytać. Po upływie każdej sekundy, na twarzy Piotrka było widać coraz większe zdenerwowanie.
- Wiesz kto to? - teraz stało się jasne, musze powiedzieć Cichemu o zachowaniu Michała.
- Nie. Ale ...
- Ja się dowiem, on nie może wypisywać do Ciebie takich rzeczy. Co on sobie wyobraża? Kocham Cię,a Ty mnie też. I będziemy razem na zawsze. Jemu się to nie podoba, trudno. Jego problem. Mnie to nie obchodzi. Ma do Ciebie nie pisać. Nie życzę sobie tego, aby jakiś idiota nękał moją dziewczynę.  - przerwał mi.
- Piotrek, usiądź. Prosze. - spojrzałam na niego. - Muszę Ci coś powiedzieć.
- Mam się bać? Zawsze te słowa znaczą jakiś problem lub skrywają tajemnicę.
- Nie musisz się bać tego co powiem. Tylko jeszcze bardziej się zdenerwujesz. Po tym jak to usłyszysz. Obiecaj, że mnie wysłuchasz.- wzięłam głęboki oddech. - Pamiętasz naszą pierwszą kłótnie o Olkę? - pokiwał głową twierdząco. - Byłam na Ciebie zła, ale jednocześnie było mi smutno, źle. Nie miałam z kim porozmawiać. Już wtedy coś do Ciebie czułam. Zależało mi na Tobie. Tego dnia przyszedł Winiar. Pocieszył mnie. Przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Nie wiem co mu się w tamtym momencie w głowie przestawiło. Ale od tego czasu, zaczął się dziwnie zachowywać. Cały czas ze mną rozmawiał, zabawiał. Późnej było już coraz gorzej. - i w tym momencie nie wiedziałam co powiedzieć.
- Co później? - zapytał.
- Pocałował mnie kilka razy. - wyszeptałam.- Był natrętny. Na samym początku tych zdarzeń wyjaśniłam mu, że ma tak nie robić. Wydawało mi się, że zrozumiał. Kazałam mu wyjaśnić wszystko żonie. Nawet pogadał z Dagą. Powiedział, ze mnie pocałował i ją przeprosił.  Ona podobno mu wybaczyła. Był spokój przez jakiś czas. A teraz, niedawno znowu. Gdy mnie całował, nie umiałam wyrwać się z jego objęć. Szarpałam się, ale on jest za silny.
- Że co zrobił? - krzyknął, a ja aż podskoczyłam. Strasznie się bałam. Bałam się, że za chwilę usłyszę, ze to koniec. Nigdy bym sobie tego nie darowała.
- Przepraszam. - wyszeptałam. - Na prawdę przepraszam. - powtórzyłam i zaczęłam płakać. - A Maryśka, mówiła powiedz to wcześniej. Ja zawsze musiałam być mądrzejsza. Naprawdę przepraszam. Ja tego nie chciałam, uwierz mi.
- Ale kiedy on to zrobił, ostatnio? - zapytał, nie patrząc na mnie. Był wściekły.
- W dniu finału. Pokłóciłam się z nim o to. To było przed cała koronacją. Kiedy Ty poszedłeś do szatni. On akurat z niej wyszedł. Czekałam sobie spokojnie na Mańkę, a tu Michał. Zaczął coś do mnie mówić, a później przyssał się do mnie. Wyrwałam się z jego ramion i zaczęłam na niego krzyczeć, że ma się ogarnąć. Kazałam mu spadać. Chciałam, żeby się wreszcie odczepił. - mówiłam, nadal płacząc. - I ... i wydawało mi się, że dał spokój. Ale teraz.
- Co teraz? - Piotrek nadal na mnie nie spojrzał.
- Chyba wiem, kto pisał te wszystkie wiadomości. - nagle mnie olśniło. Wszystko ułożyło się w spójną całość. - To Michał.  - powiedziałam.- Pamiętasz, te wszystkie wiadomości zaczęły się od sprawy z Olką. On o wszystkim wiedział. Wtedy wydawało mi się, że jest moim przyjacielem, że mogę mu ufać. Czy ja zawsze muszę zrobić coś głupiego? - schowałam buzię w dłonie.
- Proszę, uspokój się. - powiedział po dłuższej chwili Piotrek. Próbował to sobie wszystko poukładać w głowie.  - No, nie płacz. - przytulił mnie.
- Przepraszam.
- Ale za co? Ty nic nie zrobiłaś.
- Jak to nic? - zaczęłam krzyczeć. Za szybko popadam ze skrajności, w skrajność. Przed chwilą ryczałam, teraz się wściekam. - To moja wina. Nie powinnam dać się tak manipulować. Jak mogłam nie wiedzieć, że to wszystko sprawka Michała. I do tego jeszcze mnie całował. .
- Ale tego nie jesteś pewna. - przerwał mi, głaszcząc po głowie. - Nie mogę uwierzyć, że to Michał.
- Jak to nie? Nikt inny nie mógł tego zrobić.
- Pogadam z nim i wszystko mi wyjaśni.
- Kurde. I tak nie powie Ci prawdy. A po za tym kiedy zamierzasz z nim pogadać?
- Zadzwonię do niego i powiem, ze musi mi w czymś pomóc.
- No nawet dobry pretekst.
- Widzisz. - uśmiechnął się.
- Ale on jest szurnięty.  Jak ja mogłam na to pozwolić? Nie zdziwię się, jak w tym momencie mnie rzucisz. Proszę, nie bądź ze mną z litości. To jest gorze niż zerwanie.
- Przestań tak gadać. - uśmiechnął się i przytulił mnie jeszcze raz. 
- Nie jesteś na mnie zły?
- A mam o co? - zapytał.
- O to, ze nie powiedziałam o tych pocałunkach. No i o same pocałunki. Nie chciałam tego. Naprawdę.
- Wiem, widzę.
- Zachowałam się okropnie.
- No troszkę tak, dlaczego mi nie powiedziałaś od razu o całej sprawie ? 
- Bałam się. Nie chciałam Cię martwić ani denerwować. Bałam się, że jak Ci powiem to będzie koniec. Koniec nas.
- Ohh, głuptasku.
- Przepraszam Cię.
- Czyli od teraz będziemy sobie mówić o wszystkim?
- Tak. - uśmiechnęłam się.
- To dobrze. - powiedział i pocałował mnie w czoło. - Kocham Cię.
- No ja Ciebie też, kocham. - pocałował mnie delikatnie, nadal głaszcząc moje włosy. Nasze usta nadal stanowiły jedność.
Po spędzeniu wspaniałego czasu wieczorem, pomogłam Piotrkowi dopakować walizkę. To samo zrobiłam ze swoją. Poszliśmy na taras. Owinęliśmy się kocem i przytuleni usiedliśmy na huśtawce. Było bardzo romantycznie. To było cudowne zakończenie tego dnia.
Około północy zbieraliśmy się do domu. Chwilkę później usłyszałam, ze ktoś przyjechał samochodem. Piotrek od razu poszedł sprawdzić. Ja zostałam w środku. Już zapakowałam się do łóżka, nagle usłyszałam głos dziewczyny. Podniosłam się i poszłam do przedpokoju.
- Cześć. Jestem Patrycja. - przywitała się ze mną, średniego wzrostu blondynka. Też miała tak niebieskie oczy, jak Piotrek. Od dziewczyny biła spora nutka empatii. Od razu wzbudziła moje zaufanie. 
- No cześć, Aniela. - podałam jej dłoń i się uśmiechnęłam.
- Co Ty tak późno? - zapytał siatkarz.
- Nie Twój interes - odpowiedziała z jeszcze większym bananem na twarzy Patka.
- Dlaczego przyjechałaś samochodem Fabiana? - zapytał znowu, gdy siedzieliśmy w kuchni sącząc herbatkę. Ale Patrycja nic nie odpowiedziała, tylko dolała sobie wody do kubka. - Przyznaj się rozbiłaś swoje?
- Dajże spokój. - powiedziała dopijając herbatkę. - Ja spadam do siebie, jestem zmęczona.
- Dobranoc. - dodałam z uśmiechem na twarzy.
- Miłej nocy, Anielu. - odpowiedziała tym samym i poszła do łazienki.
- A My też idziemy spać? - zapytałam wstawiając kubek do zlewu.
- Oczywiście, ale nie spać. - Piotrek podszedł do mnie i uniósł do góry. Na rękach przeniósł mnie do pokoju. W międzyczasie zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam sie powstrzymać od śmiechu. Gdy tylko Piter zamknął za nami drzwi, rzucił nas na łóżko.
- Proszę Cię, przestań. - mówiłam przez śmiech.
- A co za to będę miał?
- Zawsze musi być coś za coś? - oburzyłam się.
- Nie.
- No właśnie. - wyrwałam się. - Ja idę spać. - powiedziałam i przykryłam się kołderką.
- Dobrze kochanie. Dobranoc. - pochylił się nade mną Cichy i pocałował.
Po chwili poczułam, że Piotrek już śpi. Ja natomiast długo nie mogłam odpłynąć. Byłam zmęczona, ale usnąć nie potrafiłam. 
Cały ten dzień był zwariowany. Najpierw łzy, później dawka śmiechu i pyszne jedzonko. A na wieczór - niespodzianka. W postaci kolejnych łez, kłótni i sporej ilości miłości. Przy okazji poznałam siostrę Piotra. Nie wiem, co myśleć o zachowaniu Winiara. Jestem pewna, że to on. Chociaż nie rozumiem jego zachowania i samego powodu. Przecież jasno mówiłam mu,że nic a nic do niego nie czuję. A tutaj takie coś.
Chyba nareszcie wiedziałam na pewno, że kocham Piotrka. Michał stał mi się natychmiast obojętny. Bałam się tylko spotkania za tydzień w Spale. To będzie tragedia. Spotkanie Piotrka z Miśkiem zapewne potoczy się bardzo burzliwie.Nie chciałam, aby się kłócili. To ja muszę porozmawiać z Michałem. Powinnam wyjaśnić mu, że nic do niego nie czuję. Nic, a nic. Kiedyś musi zrozumieć. Według mnie, Winiar kocha Dagmarę. Tylko po co się oszukuje, mną?
Jutro wylatujemy do Włoch. Dobra, dziś rano. Najpierw lecimy do Caselle Torinese, jest to miejscowość oddalona o 6km od Turynu. Tam wypożyczamy samochód i jedziemy trasą, którą sobie wyznaczyliśmy.
Zwiedzimy Turyn, San Remo, Weronę i na koniec odwiedzimy Florencję. Mam nadzieję, że cały ten pobyt będzie niezapomniany. To będą moje większe wakacje od dłuższego czasu. Nigdy nie byłam we Włoszech. Mam nadzieję, że się nie zgubimy. Niestety w moim wypadku jest to bardzo prawdopodobne.

Rano obudził mnie zapach świeżo mielonej kawy. Podniosłam cieplutką kołderkę i usiadłam na łóżku. Przetarłam oczy i zobaczyłam delikatne promienie słońca wychylające się zza firanki. Wstałam i udałam się do kuchni. A tam ujrzałam Patrycję robiącą śniadanie.
- O, już wstałaś. - uśmiechnęła się do mnie. - Cześć. Trzymaj kawę. - wręczyła mi filiżankę do ręki.
- No cześć. - powiedziałam zaspana.
- Zaraz się dobudzisz. - posłała kolejny uśmiech, a ja wzięłam łyk kawy.
- Wiesz gdzie jest Piotrek? Jak się obudziłam, jego juz nie było.
- Pakuje rzeczy do auta. Chodź, usiądź. Śniadanie gotowe.
- Dziękuję.
- Nie masz za co. - powiedziała, a chwilkę później wzięła kanapkę.
Nic nie odpowiedziałam, tylko zajęłam się jedzeniem. Byłam bardzo głodna, z resztą jak zawsze. Wiecznie pusty żołądek. Gdy kończyłam jeść, do kuchni wszedł Piotrek.
- Mam nadzieję, ze coś dla mnie zostało. - powiedział pełen energii.
- Cześć. - przywitałam się.
- Witam Cię. - pocałował mnie w policzek.
- Za 20 minut musimy się zbierać. - powiedziała Patka, wstając od stołu. - Dzisiaj ja prowadzę. - chwyciła za kluczyki.
- Nie ma tak. Ty sobie wrócisz do domu, jak nas odwieziesz na lotnisko.
- Nie gadaj tylko jedz, młody.
- Ja Ci dam. - zaśmiał się Piotrek.
- Dziękuję. - dodałam i wstawiłam talerz do zlewu.
- Zostaw. Piotruś pozmywa. - wtrąciła się Patrycja.
- Ok. Ja idę się ubrać. - powiedziałam i wyszłam z kuchni. Szybko wzięłam ciuchy naszykowane wczorajszego dnia i pomknęłam do łazienki.
Założyłam czerwone rurki i białą koszule oversize. Związałam włosy w kucyk i lekko przejechałam tuszem rzęsy. Po niecałych piętnastu minutach byłam już gotowa.
Po chwili byliśmy już zapakowani do samochodu. Tym razem to Piotrek prowadził. Przekonał Patrycję, że będzie szybciej, gdy to on zasiądzie przed kierownicą. Po około godzinie byliśmy już w Warszawie.
Po około 6-cio godzinnym locie byliśmy juz na miejscu. Wysłałam sms'a do mamy i taty, że jestem cała i zdrowa. To samo uczynił Piotrek. Gdy wypożyczyliśmy samochód od razu udaliśmy się do hoteliku. Byłam lekko zmęczona całą podróżą. Klimatyczny urok Włoch sprawił, że bez chwili zastanowienia zakochałam się w tym kraju. Te klimatyczne kamienice, uliczki. Wszystko było piękne.
Gdy tylko weszliśmy do pokoju, ja wyszłam na balkon. Za to Piotrek padł na łóżko. Jednak za chwilę do niego dołączyłam.
- Co będziemy tak siedzieć? Idziemy na lody. - zaproponował z wielkim bananem na twarzy.
- Chce Ci się iść ? Serio? Nie jesteś zmęczony?
- Nie jestem. Rusz się. - powiedział i wstał z łóżka.
- No idę. Nie widzisz?
Po chwili wyszliśmy juz z domu. Piotrek zamknął drzwi i wspólnie maszerowaliśmy po te lody. Oczywiście nie obyło się bez sporej dawki śmiechu. Cichy zawsze umiał mnie rozbawić. Przy nim mogłam się czuć tak swobodnie. Przez całą drogę mieliśmy równoczesne napady śmiechu. Aż ludzi się dziwnie patrzyli jak dwumetrowy koleś idzie z o wiele niższą od siebie dziewczyną cały czas rżąc z nie wiadomo czego. Równocześnie jedząc lody. Musiało to na prawdę komicznie wyglądać.
- I jak Ci się podobają Włochy?
- Są urokliwie piękne.
- Jutro jedziemy do San Remo. - powiedział i wziął łyk latte.

__________________________________

Ohayo ! :)
Jak tam u was pierwszy dzień Wakacji ? :D Bo u mnie cudownie.

Chyba odpowiedziałam na pytania dotyczące tego rozdziału. Teraz zadam kolejne :
Czy to Winiar pisze te wszystkie wiadomości?
Jak będzie wyglądać spotkanie w Spale, między Piotrkiem, a Michałem?
Czy Aniela zdecyduje z kim chce być i czy to samo uczyni Winiarski?
Tego dowiecie się w następnym rozdzialku. :D

Nareszcie mecz padł łupem biało-czerwonych. Kto wierzy, że matematyka Nas nie zawidzie? Ja ! :D
Są szanse, i teraz są jeszcze większe. Kuraś się obudził, Jarosz może wreszcie pokaże się w pierwszej szóstce. :D Teraz odliczamy do niedzieli.

Pozdrawiam Paaula :D
Buziaki :*

22 czerwca 2013

Rozdział 46. Popołudnie z uśmiechem i wieczorna niespodzianka.

Gdy dojechaliśmy już pod dom, Piotrek wyjął walizkę z auta i zaprowadził mnie do środka. Od pierwszego kroku poczułam takie ciepło, ciepło rodzinne. Z każdego miejsca biło bezpieczeństwo przepełnione miłością. Prawdziwy dom rodzinny. Cichy zaniósł walizkę do jakiegoś pokoju. A ja nadal stałam w korytarzu. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Po chwili Pit był już obok mnie. Od razu mnie przytulił i pocałował w policzek.
- Rozluźnij się, nikogo nie ma.  - powiedział, prowadząc mnie za rękę do salonu.
- Wiem. A co tam u rodziców ? - dalej siedziałam skrępowana.
- Mama dzwoniła rano i powiedziała, ze wszystko dobrze. Odpoczywają, zwiedzają, robią zdjęcia. Pewnie jak przyjadą będziemy zmuszeni do oglądania całej kolekcji.
- Jak to 'My' ? - zdziwiłam się.
- Nie rozumiem.
- Chodzi mi o to, że pewnie rodzice zaproszą nas na jakiś obiad i zarazem na deser. Później zasiądziemy na kanapie i wspólnie będziemy oglądać te same zabytki, widoki ujęte w różnej perspektywie. Ukochane zajęcie mamy. Robienie tysiąca zdjęć jednemu zachodowi słońca. Ale nie ona, później nie wybiera najlepszego. Uważa, że wszystkie są idealne i je zostawia.  - moja mina w tamtym momencie wyglądała na bardzo zdziwioną. - Tak, wiem to beznadziejnie nudne.
- Nie no, co Ty. Tylko jest jedno, ale ..
- Co masz na myśli ?
- Znając stosunek Twojej mamy do mnie, raczej przyjedziesz w takiej sytuacji sam. Beze mnie.
- Nawet jeśli, chociaż w to wątpię. To i tak przyjedziesz ze mną. Kiedy rodzice, muszą poznać moją cudowną, kochaną, uroczą, piękną dziewczynę.
- Już nie przesadzaj. - uśmiechnęłam się.
- Raczej teraz Ty to robisz.
- Co ?
- Pstro. - uśmiechnął się i poczochrał moje włosy. I oczywiście próbowałam mu oddać.
- Bardzo śmieszne. To co będziemy robić ? - zapytałam po krótkiej bójce.
- Nie wiem, ja idę coś zjeść. Chcesz coś?
- A co masz?
- Szanowna mamusia zostawiła lodówkę pełną wałówki. Może chcesz krem z brokułów? Jest jakoś właśnie pora obiadku, później zjemy pierogi z serem? Hm?
- Już jestem głodna. - zaśmiałam się.
- To ja idę. Ale idę sam. Jak wszystko przygotuję to Cię zawołam A Ty się rozgość, jak chcesz to pooglądaj sobie telewizję czy zrób sobie rundkę po domu.
- Poradzę sobie.
- To dobrze. - pocałował mnie.
- Jestem głodna. - powiedziałam, gdy już magiczna chwila zmierzała ku końcowi. - Pośpiesz się. - nawet nie zdążyłam mrugnąć i Pita już nie było.
Ja w tym czasie wstałam z kanapy zaczęłam przechadzać się po salonie. Na komodzie stały ramki z fotografiami. Przystanęłam i zaczęłam przyglądać się każdemu z osobna. Nagle zauważyłam zdjęcie Piotrka chyba z podstawówki. Aż zaczęłam się śmiać. Wyglądał na prawdę uroczo. Już nawet w wieku 13 lat był przystojny. Obok ramki z fotografią Cichego z liceum zauważyłam zdjęcie chyba Patrycji i drugiej siostry Piotrka, Julki. Nowakowski dużo mi już o nich opowiadał. Jakoś zdjęć Roberta nie zauważyłam. To mnie akurat zdziwiło. Mając na uwadze, jego zachowanie też bym tak postąpiła. Może właśnie rodzice Cichego, nie chcą sobie sprawiać przykrości patrząc na zdjęcia. Na pewno o nim nie zapomnieli, tylko chcą poradzić sobie z uczuciami. Chyba najgorzej ma mama Piotrka, to w końcu jej ukochany syn. Z resztą tak samo jak Pit.
Później udałam się w stronę pokoju, gdzie Cichy zaniósł moją walizkę. Gdy otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się idealny porządek. Wszystko było ułożone jakby od linijki. To mnie akurat nie zdziwiło. Dokładnie to samo było w Spale. Ja tez lubię porządek, no ale bez przesady. Podeszłam do szafki i zobaczyłam kolejne zdjęcia. Tym razem zobaczyłam fotografię Piotrka obejmującego Olę. Zrobiło mi się smutno. Uświadomiłam sobie, że Nowakowski na prawdę był z nią szczęśliwy. Kochał ją, kochał na zabój. A ona mu takie coś wywinęła. Ja bym się załamała. A on, nic. Twardziel. Obok kolejne zdjęcie. Następne z Olką. Teraz ujęcie, jak się całują. Az popłynęła mi łza po policzku. Szybko ją otarłam i usiadłam na łóżku. Nadal patrzyłam na tamte zdjęcia. Na wszystkich Piotrek był uśmiechnięty. Ze mną ma jakieś? Jedynie takie, które robi Mańka. Ale to nic. Nie mamy takich wspomnień, pamiątek.
- Kochanie, już jest obiad. - powiedział Nowakowski wchodząc do pokoju. Był w fartuszku. Ten widok mnie rozczulił. - Coś się stało? - zapytał i już był obok mnie. - No powiedz. - przytulił mnie.
- Nic, nieważne.
- Dla mnie ważne. - Nie odpowiedziałam tylko spojrzałam się na szafkę. - Już je sprzątam, wyrzucam. - wstał i zaczął zbierać wszystkie ramki.
- Nie ruszaj. - złapałam go za rękę.
- Nie mam zamiaru mieć jej zdjęć.
- Jak to ?
- Normalnie, to przeszłość. - w tym momencie się zdziwiłam. Ja nie wyrzuciłam zdjęć, pamiątek, niczego związanego z Alanem. Zapakowałam wszystko do pudełka i schowałam na dno szafy.
- Przecież ją kochasz.
- Co? Ja ją kocham?
- A nie?
- Niee. To Ciebie kocham, głuptasie. - pocałował mnie w czoło.
- No dobrze. Ja Ciebie też, ale ..
- Ale to małe dziewczynki w przedszkolu.
- Bardzo śmieszne. Nie odbiegaj od tematu.
- Czy ja coś robię?
- Wcale,
- Obiad, kurwaaa. - krzyknął i wybiegł z pokoju. A ja powoli kierowałam się za zapachami unoszącymi się z kuchni.
- Uratowałeś wszystko? - zapytałam stojąc przy wyspie.
- Daj mi chwilę. - powiedział, nawet się na mnie nie patrząc. Tylko mieszał coś w rondelku, a obok niego leżała patelnia z przypalonymi pierogami..- Wiesz co ?
- Zamawiamy coś? - przerwałam mu.
- Przepraszam. - zaczął zdejmować fartuszek.
- Zostań w nim. Wyglądasz bardzo gustownie.
- Na prawdę ? - w tym momencie zrobił pozę modela. Wypinając tyłek do tyłu i robiąc dzióbek. - No tak ja zawsze wyglądam bardzo dobrze. - Nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem. - Skoro tak reagujesz to ja go zdejmę.
- Niee ! - oburzyłam się. - A masz jakies inne?
- On nie jest mój tylko mamy.
- Nie wiedziałam, że Twoja mamusia ma fartuszek z przepiękną półnagą kobietą. - zaśmiałam się.
- A to kiedyś dostałem na urodziny od chłopaków z Sovi.
- I nie zostawiłeś go w Rzeszowie w mieszkaniu?
- Mam takich kilka. - powiedział cicho.
- Ooo, takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Kochanie.
- O co Ci chodzi?
- O ten tramwaj co do Łodzi nie chodzi. - ponownie się zaśmiałam.
- Ależ to było suche.
- Na pewno mniej niż te Twoje odgrzane na patelni pierogi - zaśmiałam się.
- Zamawiamy coś, czy idziemy na miasto? - zmienił temat, pewnie nie miał już jak odpowiedzieć.
- Może zamówmy. - podskoczyłam i usiadłam na tej wysepce.
- To na co masz ochotę?
- Skoro miało być już coś w cieście, to może coś z kuchni włoskiej?
- Pizza?
- Tylko?
- A zjesz więcej?
- No oczywiście. - wyszczerzyłam się. - A Ty nie jesteś głodny?
- Jestem.  Dobra. Poczekaj, pójdę po lapka i poszukamy czegoś. - powiedział i wyszedł z kuchni.
- Ok. - powiedziałam i sięgnęłam po jabłko, które było w koszyku. Zanim skończyłam je jeść, Cichy wrócił już z laptopem.
- Chińskie czy włoskie?
- Mówiłam już, włoskie. Zapomniałeś?
- Nie, tylko się upewniam. - uśmiechnął się.
Po chwili Cichy już dzwonił po jedzonko.Wybraliśmy mega-dużą hawajską i dwie porcje lasagne. Oczywiście odbyła się wymiana zdań, na temat pizzy. Niestety Piotrek postawił na swoim. Dziewczyna, która przyjmowała zamówienie została pouczona przez Cichego, że jeśli jedzonko nie przyjedzie przed upływem 40 minut, nie płacimy. Aż zaczęłam się śmiać. bo ja robie dokładnie to samo.
- Co tam u rodziców? - zapytał Piotrek po chwili, gdy leżeliśmy u niego na łóżku.
- A co ma być?
- Jak tam sprawa z tym nowym facetem Twojej mamy? Jakos nie mieliśmy okazji porozmawiać na ten temat.
- Mówisz o Pawle?
- Mhym.
- Fajny z niego facet, na prawdę. Według mnie, pasują do siebie.
- A mama nie była wcześniej zazdrosna o tatę?
- W jakim sensie? - zapytałam.
- No o Magdę, tak ? Przecież przez kilka lat miała tylko Ciebie, a ojciec juz utworzył nową rodzinę.
- Chyba na początku, na pewno była zazdrosna. Kochała tatę, a on ja zostawił.
- Z tego co mi mówiłaś, rozstali sie w pokojowych warunkach.
- No tak.
- A dogadują się dobrze?
- Raczej nie rozmawiają ze sobą za często. - uśmiechnęłam się.
- I to wychodzi im na dobre.
- A co tam u Patki i Julki?
- Wszystko dobrze. Patrycja ma jutro jechać z nami.
- Na wakacje?
- Nie, będziemy sami we Włoszech. Ona tylko zawiezie nas na lotnisko.
- Więc jutro ją poznam.
- Może jeszcze dzisiaj. - uśmiechnął się.
- Jak to? - zdziwiłam się.
- Ma przyjechać jeszcze dzisiaj wieczorem.
- Bardzo się cieszę, na pewno się polubicie.
- Mam nadzieję. - powiedziałam i przytuliłam się do Piotrka.
- No ja Ciebie lubię.
- Fajnie, że lubisz. - spojrzałam na niego.
- No nie tylko, bardziej Cie kocham. - powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta.
W przypływach emocji, leżałam już na Cichym. Nadal trwając w objęciach i pocałunkach.  Z każdą chwilą było coraz bardziej namiętnie i gorąco. Mimo wysokiej temperatury na zewnątrz, w pokoju było o wiele więcej stopni. Ciepło ramion Piotrka delikatnie otulało moje ciało. Trwaliśmy w namiętności. Żadne z nas, nie chciało niszczyć tego magicznego momentu. Czerpaliśmy rozkosz z każdego dotyku, pocałunku.
Po chwili Piotrek pozbył sie mojej koszulki, tak samo jak ja jego. Cichy delikatnie całował moje ramiona i szyję. Nagle w pewnym momencie usłyszałam dzwonek do bramy.
- Piotrek. - wyszeptałam.
- Cii. - powiedział, nie przerywając całowania mojego dekoltu.
- Chyba ktoś przyjechał. - mówiłam dalej i ponownie usłyszałam ten dźwięk. Tym razem Piotrek również.
- Ciekawe kto to? - zapytał zakładając koszulkę.
- Nie wiem. - odpowiedziałam poprawiając włosy.
- To idę sprawdzić. - przetarł twarz i wyszedł. - Kochanieee przyniesiesz mi portfel ? - usłyszałam głos mojego chłopaka.
Szybko zerwałam się z łózka i chwyciłam portfel i wyszłam przed dom. Zauważyłam młodego chłopaka z ogromnym pudełkiem od pizzy, a w drugiej ręce trzymał reklamówkę zapewne z lasagne. Od razu poczułam zapach tych pyszności.
- Dzień Dobry. - przywitał się ze mną dostawca, patrzył na mnie tak dziwnie. Zorientowałam się, że moja koszulka jest założona na 'lewą stronę'
- Dzień Dobry. - próbowałam udawać, że nic sie nie stało. - To ile się należy?
- Właściwie to nic, upłynęła już godzinna od zamówienia. - uśmiechnął sie chłopak.
- Jak miło.
- Bardzo przepraszam.
- Nic się nie stało. - dodał Piotrek. - Kochanie, zapłać Panu, ja już idę do domu. - powiedział Cichy, wziął jedzonko i zniknął.
- Ale nie trzeba w tym wypadku płacić.
- Jednak My zapłacimy. - uśmiechnęłam się, - Ile sie należy?
- Na prawdę nic. - w tym momencie spojrzałam na chłopaka z empatią. - No dobrze, 89.59 złotych.
- Proszę bardzo. - wręczyłam mu banknot stuzłotowy.
- Już chwilka, jeszcze reszta. - powiedział i pomknął do auta po pieniądze.
- Nie trzeba. Serio.
- A mogę się jeszcze o cos zapytać? - już miał wsiadać do samochodu, ale cofnął sie i podbiegł do mnie.
- Słucham.
- Ten mężczyzna to siatkarz, Piotr Nowakowski ?
- Tak.
- Może Pani mu pogratulować wygranej Ligii ?
- Sam to zrobisz. - powiedziałam i zawołałam Cichego. Po chwili Piotrek wyszedł  domu.
- Coś się stalo? - zapytał.
- Właśnie, ymm, Masz gratulacje za otrzymanie złota.
- A dziękuję. Ale od kogo ? - uśmiechnął się siatkarz.
- Ode mnie. - powiedział cicho chłopak.
- A to jeszcze raz dzięki. - powiedział i uścisnęli sobie dłonie.
- To ja już ide, nie będę przeszkadzać. Smacznego.
- To my dziękujemy. A może chcesz mój autograf? - zaproponował Cichy.
- Jeśli mogę,
- Oczywiście, że tak. - wtrąciłam się,
Po chwili Piotrek podpisywał się w notatniku chłopaka, a ja zrobiłam im zdjęcie.
- Nie spodziewałem sie, że mój pierwszy dzień w pracy potoczy sie w ten sposób.
- Ale dobrze, się potoczył? - zapytałam.
- Oczywiście. Jeszcze raz dziękuje. Musze jechać, jeszcze parę zleceń mi zostało. - powiedział chłopak.
- No jedź, jedź.- pomachałam w jego stronę, a Piotrek lekko przytulił mnie do siebie. - To co jemy?
- Ty jak zawsze głodna. - zaśmiał się.
- A jak - uśmiechnęłam się. Po chwili znaleźliśmy się już w środku domu. - Piotruś, może przekąsimy na dworze? - zapytałam, wyciągając z reklamówki podwójną porcję lasagne.
- Jak sobie życzysz. - uśmiechnął się. Z pełnymi rękami wyszliśmy do altany. Było ciepło. Jak na porę roku. Kocham lato. Ale komary, już mniej. Po chwili zasiedliśmy już na dworze. Śmialiśmy się cały czas, było cudownie. Tak samo jak wzajemne karmienie się, na oślep. Przy tym było dużo endorfin. Po jedzeniu trzeba było spalić dostarczone kalorie i zaczęliśmy się ganiać po ogrodzie. Ja oczywiście w pierwszej kolejności zgubiłam japonki. I już po chwili biegałam na boso. Piotrek w pewnym momencie wpadł na mnie i razem wylądowaliśmy razem na trawie. Niestety Cichy lekko mnie przygniótł. Gdy tylko ze mnie zszedł, wybuchnęliśmy śmiechem. Zaczęliśmy się przepychać i turlać po ziemi.
- Poczekaj chwilę. - w tym momencie Piotrek wyjął z moich włosów, trawę. - Jesteś piękna. - powiedział odgarniając niesforny kosmyk za ucho.
- Dziękuję.
- Nareszcie przyjęłaś komplement. 
- No widzisz, szybko się uczę. - uśmiechnęłam się.
- Nie tak szybko. Ale lepsze to niż nic. - teraz leżałam obok Piotrka.
- A Bartek mówił, że jesteś słabo umięśniony. - podciągnęłam jego koszulkę do góry.
- Ten jak zawsze ściemnia. - powiedział
Gdy przestaliśmy się wygłupiać, posprzątaliśmy po jedzonku i wróciliśmy do domu. Inaczej komary by nas zjadły. Ja później poszłam wziąć prysznic, a Piotrek oglądał tv. Gdy wyszłam z łazienki usiadłam obok mojego chłopaka. Zdziwiło mnie, że oglądał mecz siatkówki. Akurat leciało spotkanie reprezentacji Włoch z drużyną Brazylii. Mecz o brązowy medal.
- Czyżby zboczenie zawodowe ? - zapytałam.
- Otóż to. - wyszczerzył się. - No blok. - krzyknął.
- Taak. - wtórowałam mu. - Jeszcze jeden.
- Nie tym razem.
- Ale teraz tak. - powiedziałam.
Takie rozważania trwały jeszcze przez prawie dwie godziny. Później Piotrek poszedł się myć, a ja włączyłam laptopa. Jak zawsze, rytuał. Fejs, skype i tradycyjnie poczta. Na tablicy nic nowego. Za to pojawiła się nowa wiadomość od znajomego nadawcy na mail'u. Tego samego, co ostrzegał mnie przez Piotrkiem.

_______________________________________________
Elo żelo :D Tak więc, Witam Wszystkich :)
Tak więc, zostawiam Was w takim intrygującym momencie. Mam nadzieję, że odrobinkę zaciekawiłam. Znowu mieszam, chyba jeszcze bardziej :)
Czy Aniela wie od kogo będzie wiadomość ? Czy powie Piotrkowi? Czy wakacje będą udane? Nikt ich nie zepsuje?
Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie w następnym rozdziale. Chyba pojawi się w okolicach środy lub czwartku. Teraz jest więcej czasu. Na pewno więcej inspiracji i motywacji się znajdzie. Pisanie tej historii sprawia mi bardzo dużo radości.
Mam nadzieję, że ta część Wam się spodoba i napiszecie co nie co, w komentarzu :D
Lubię czytać Wasze komentarze. :) Tak więc piszcie je :)
Trzymajcie się :) Buziaki :*
Pozdrawiam Paaula :D

17 czerwca 2013

Rozdział 45. Suma wieczoru. Ogromny zachwyt połączony z łzami.

                                              Wiadomość od Mańka.
"Ok, jak chcesz. Spójrz na wynik. Chyba nie jest dobrze." 

W tym momencie podniosłam głowę. Zobaczyłam na tablicę wyników, a tam: 23 do 16, dla Rosjan. Prowadzili już w ogólnej rywalizacji finałowej 2 do 1.Przeraziłam sie i jednocześnie zmartwiłam. Wiedziałam, ze taką przewagę trudno zrównoważyć. Ośmiopunktowa dominacja, jest ogromna. W tym momencie przestałam przejmować się sprawą z Michałem W. Momentalnie wszystko przestało być ważne i interesujące,za razem stresujące. Liczył się tylko mecz. Patrzyłam na grę chłopaków. Na prawdę się starali. Walczyli o każdą piłkę, szanowali ją za razem. Nie tracąc zagrywek poprawili swoją sytuację. Niestety nadal Rosjanie mieli przewagę tych trzech punktów. Zdobyli kolejne oczko. Piłka meczowa. Wstrzymałam oddech. Z resztą jak cała publiczność na trybunach. Zaciskałam mocno dłonie, w piąstki. Nagle, Nikolay Pavlov posłał swój serwis w out. Polacy odzyskali wiarę w zwycięstwo. Wynik nie wyglądał już tak tragicznie. Rywale prowadzili tylko jednym oczkiem. Siatkówka to gra błędów. Punktacja zmienia się jak w kalejdoskopie po upływie zaledwie chwili. Za to wszyscy kochają ten sport. Za nieprzewidywalność i niesamowite emocje do ostatniego gwizdka.
Przy stanie 24 do 23 za pole serwisowe w naszej drużynie narodowej wszedł Bartek. Moje emocje chyba sięgnęły zenitu. Nigdy się tak nie stresowałam. Kurek podrzucił tą nieszczęsną piłkę, a ja zamknęłam oczy. Usłyszałam uderzenie i gwizdek sędziego. W tym momencie spojrzałam na boisko. A tam po drugiej stronie siatki, czyli na polu przeciwników leżała piłka. Najwidoczniej zawinęła się po górnej taśmie i Bartek zdobył ważny punkt z zagrywki. Szczęście jest po naszej stronie.  Jest remis. Spojrzałam na chłopaków. Byli strasznie skoncentrowani, ale i szczęśliwi. Poklepywali się wzajemnie. Andrea kreślił coś na swojej tabliczce. Po chwili krzyknął coś do siatkarzy w biało-czerwonych strojach i każdy na hali usłyszał gwizdek sędziego. Rozpoczyna się walka na przewagi.Wszyscy wstali z miejsc już dawno temu, jednak ja dopiero wtedy.
Spojrzałam tylko ukradkiem w stronę stojącego w kwadracie Miśka. Michała zastąpił inny Michał. To była odwrotna zmiana. Teraz na boisku błyszczał Kubiak. Kolejna akcja. Bartek znowu powolnym krokiem zmierzał w stronę pola serwisowego. Chłopaki specjalnie spowalniali grę, aby złapać oddech.
Kurek podrzucił piłkę i znowu usłyszałam tylko trzask. Ponownie zamknęłam oczy, nie chciałam patrzeć. I tak byłam strasznie zdenerwowana. Po chwili uniosłam głowę, spojrzałam na tablicę. A tam bardzo piękny widok. Biało-czerwoni byli już o kilka krok od zwycięstwa. ten set i będzie tie-break. Nie można się poddawać.
Gdy tak się zamyśliłam, set się skończył. Jak zawsze muszę przegapić najważniejszą akcję. Zobaczyłam tylko, że chłopaki schodzą z boiska z uśmiechami na twarzach. Od razu stawił się przede mną Piotrek.
- Czeeeść. - powiedziałam. - Za chwilę tie-break.
- Wiem. - złapał mnie za rękę.
- To dobrze. - uśmiechnęłam się, tak samo jak on. Czyli nic nie widział, nic nie wie. Uff. - pomyślałam.
- Wiesz co ?
- Hm ?
- Cieszę się, ze jesteś tutaj ze mną. Nawet jak przegramy to..
- Nie przegracie. - przerwałam mu.
- Kocham Cię. - złożył pocałunek na moich ustach po upływie zaledwie chwili. A ja go odwzajemniłam.
- Dobra, koniec. Spadaj na boisko. - powiedziałam, oczywiście przerywając cudowną chwilę. Jak to ja.
Nawet nie odpowiedział tylko spojrzał się na mnie tak, tak niefajnie. Nie lubię tego wzroku. W tym momencie patrzył na mnie jakby z politowaniem, a za razem z nutą złości.
Po chwili rozpoczęła się decydująca część całego spotkania. Finałowego meczu reprezentacji Polski z drużyną z Rosji. Teraz tylko tie-break i wszyscy będą znać złotego medalistę Ligi Światowej.
Jeszcze przed wejściem na boisko, trener dał chłopakom wskazówki. Zawodnicy obu drużyn, zdeterminowani weszli na parkiet. Rozbrzmiał gwizdek sędziego i pierwszy serwis, rozpoczynający piąty set. Piłka była po stronie rywali. Dzięki czemu, my mogliśmy w tym momencie ustawić skuteczną akcję. I tak się stało. To właśnie biało-czerwoni zdobyli dwa pierwsze punkty. Jeden z pięknej akcji z szóstej strefy, a kolejny z kiwki Łukasza. O to chodzi. Przewaga od samego początku. Ustawić bezpieczny dystans. Ale przewaga nawet kilku punktów w tie-breaku jest ogromna. W końcu to ten krótszy set. Decydująca partia meczu. Trzy kolejne zdobycze punktowe nie poszły na konto Polski. Teraz to właśnie Rosja była na prowadzeniu. Kibice cały czas świetnie bawili się na trybunach, bacznie obserwując co się dzieje na boisku. Ja byłam skupiona tylko na grze. Nie słyszałam muzyki, ani odgłosów kibiców. Liczyła się tylko gra chłopaków. Radzili sobie na prawdę bardzo dobrze. Nie pozwolili Rosjanom na jakąkolwiek przewagę. Jedynie obie drużyny w pewnych momentach różnił punkt. Walczyli. Po zmianie połów, stan rywali wynosił 8 do 6. Niestety dla rywali. Ale chłopaki szybko odrobili straty i już był remis. Po obu stronach siatki były cudowne akcje, pełne pasji. Nie było w nich błędów ani technicznych, ani jakichkolwiek innych. Każdy grał na miarę swoich możliwości, na pełnym gazie. Prowadzenie gry przez rozgrywających też było wyśmienite. Gubili blok rywali. Siatkarze byli już zmęczeni. Było to widać po ich twarzach i nierównym oddechu.
Przy stanie 13 do 10 dla Nas, nagle Rosja zaczęła grać wyśmienicie. Teraz to Polacy mieli problem z przyjęciem ataków. Po chwili był znów remis. Po cudownej kiwce Bartka, zdobyliśmy szansę na zakończenie tego spotkania. Pierwsza piłka meczowa dla Polaków. Zagrywał teraz Łukasz. Flot i punkt.
Taaaak ! - krzyknęli wszyscy na hali. Kibice byli szczęśliwi Ale na boisku coś nie grało. Rosjanie rozmawiali z sędzią głównym. Aż podbiegłam do Piotrka.
- O co chodzi ? - zapytałam.
- Poprosili o sprawdzenie.
- Niby czego ? - oburzyłam się.
- No czy piłka wpadła w pole.
- Przecież była w boisku!  Widziałam.
- Nie denerwuj się.
Nic już nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam dreptać w miejscu z nerwów. Po upływie kilku minut nadal nie było ostatecznej decyzji. Chłopaki dogrzewali się, alby nie 'ostygnąć'. Przecież za chwilę mogą dalej grać. Jednak na szczęście sędzia wrócił na swoje miejsce. Okazało się, ze piłka dotknęła parkietu w polu Rosjan.
Ponownie wielka radość i szaleństwo. Wszyscy zaczęli skakać i krzyczeć. Znowu, tak znowu.
POLACY WYGRALI LIGĘ ŚWIATOWĄ 2013. 
Zaczęłam skakać z radości. Tak samo jak chłopaki. Byli z siebie ogromnie dumni. Tak samo jak trener. Widać było, że jest dumny. Dużo czasu poświęcił treningom, ale się opłaciło. I to jak. Chłopaki hektolitry potu wylali na treningu. Dzięki czemu, obronili złoto z ubiegłego roku. Wszyscy byli zachwyceni. Dostałam tylko sms od taty : " Pogratuluj chłopakom. Oglądaliśmy wszyscy. Super. Kocham Cię. Magda, Tata, Miko" Zdążyłam tylko odpisać, ze też się cieszę i ich kocham.
Piotrek po chwili podbiegł do mnie. Nic nie powiedział, tylko mnie podniósł i namiętnie pocałował. Tak sie cieszył. Zapomnieliśmy o wszystkim, świat przestał istnieć. To było cudowne. Trzymał mnie na rękach. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie. Gdy lekko otworzyłam oczy przypomniałam sobie o reszcie. Nie chciałam psuć tego wszystkiego. Tym razem ja tego nie zakończę. Nadal trwaliśmy w pocałunku. Gdy nagle za plecami Piotrka znalazł się Winiar.
- Nie chce przeszkadzać. Ale mamy iśc do szatni. - powiedział przyjmujący.
- Kurwa. - wyszeptał Pit. - Właśnie przeszkadzasz. - postawił mnie na parkiet.
- Dobra, spokojnie. Za chwile Piotrek pójdzie. - wtrąciłam się. Spojrzałam na Michała z ogromną złością. Nadal mając w głowie tamten pocałunek.
- Pośpiesz się. - powiedział Michał, a później odszedł.
- Może dokończymy, to co nam przerwano. - spojrzał na mnie Cichy.
- Schyl się. - powiedziałam, gdy chciałam go pocałować.
- Już. - uśmiechnął się. A ja w tym momencie musnęłam go w policzek. - Co to było ?
- A czegoż się spodziewałeś ? - zaśmiałam się.
- Rozumiem, ze dokończymy to w pokoju. - poruszył brwiami.
- Jak już opijecie to tak.
- Ja nie piję. - oburzył się.
- Ta jasne. Zobaczymy, czy jutro nie będzie Cie boleć główka.
- Zobaczymy.
- Teraz spadaj do szatni. - próbowałam kopnąć go w tyłek. - Kochanie..
- Tak ?
- Weź się zniż i odwróć.
- Niby po co ?
- Po to. -  w tym momencie kopnęłam go w tyłek. - Za co to ?
- Za ten złoty medal. - uśmiechnęłam się, a po chwili Piotrek zniknął za drzwiami szatni. Słyszałam tylko krzyki. Pamiętam ten widok z poprzedniego roku. Ta radość. Cóż się dziwić. Mają prawo się cieszyć.
Po chwili z szatni wyszedł Michał. Przestraszyłam się. Nie wiedziałam, co on teraz zrobi.
- Jak Ci się podobał mecz?
- Bardzo. - powiedziałam.
- A ja ?
- Co Ty?
- Czy ja Ci się podobam ?
- Ty masz żonę, a ja Piotrka. Rozmawialiśmy juz na ten temat. - powiedziałam i odeszłam od niego.
- Aniela. - złapał mnie za rękę, przez co ja się odwróciłam. Spojrzałam mu w oczy. - To nie wyklucza nas.
- Czego ? Chyba oszalałeś. Sodówka Ci odbiła do główki. Ochłoń.
- Wiem, ze mnie kochasz.
- Coś Ci sie chyba pomyliło. Michał, Ty masz żonę i dziecko. Pamiętaj Dagmara Ci tego nie wybaczy. Co powiesz Oliemu ? -W tym momencie znowu mnie pocałował. Jednak ja odpowiednio szybko wyrwałam się.
- Zostaw mnie. - krzyknęłam. - Spadaj do chłopaków. Nie odzywaj się do mnie.  - Nawet nie odpowiedział. Byłam tak zdenerwowana, więc chyba wolał się wycofać.
Próbowałam ochłonąć. Emocje mi puściły. Popłakałam się miałam tego już dosyc. Jak w tak pięknym dniu mogę ryczeć. Michał wszystko popsuł.
Nagle ktoś zasłonił mi oczy. Ale po chwili już wiedziałam czuje to dłonie.
- Marysia?
- Tak !. Ale się cieszę. - krzyknęła mi prawie do ucha. Później pocałowała mnie w policzek i przytuliła.
- Puść mnie, prosze. Dusisz mnie.
- Wcale nie. Za chwilę koronacja. Czujesz to? - dalej krzyczała.
- Nie jestem głucha.
- Tego nie byłabym taka pewna.
- Dobra, przestań. Tak, też sie cieszę. - otarłam łzy.
-  Ej co się stało ? - zapytała. - Widziałam jak gratulowałaś Piotrkowi. O co chodzi?
- Wszystko jest w porządku.
- Właśnie widzę. Nie płacz. Teraz jest koronacja. Pogadamy później.
- Ok.
- Olej go. Ale pamiętaj, musisz wyjaśnić wszystko Pitowi.
- Ale nie teraz. Prosze.
- No nie teraz. To jest akurat logiczne. - przytuliła mnie. - Pogadasz z nim, później. Teraz. Cycki do przodu, głowa do góry. I idziemy.
- No tak. - uśmiechnęłam się na siłę.
Po upływie kilku minut rozpoczęła się koronacja mistrzów, czyli Polaków. Na początek było wręczenie nagród indywidualnych.
Najlepszym atakującym został : Jakub Jarosz.
Najlepszym blokującym został nie kto inny tylko nasz El Capitano. Tak samo jak rok temu.
Najlepiej zagrywającym ogłoszono Leandro Vissotto z Brazylii.
Najlepiej przyjmującym został Aleksiej Spiridonow.
Najlepiej rozgrywającym został  Bruno Rezende.
Nagrodę najlepszego broniącego otrzymał nasz młody libero, Paweł Zatorski. 
Najlepiej punktującym zawodnikiem został Bartosz Kurek. 
Najbardziej wartościowym graczem całego turnieju ogłoszono ponownie Bartka. 
Podsumowując rozdanie nagród Polska otrzymała pięć wyróżnień. Później odbyło się wręczenie medali reprezentacji Brazylii. Pokonali oni Włochów 3 do 1. Następnie przyszedł czas na Rosjan. Oni nie mieli zadowolonej miny. Na ich miejscu nikt by mnie miał. W końcu to Mistrzowie Olimpijscy, a teraz przegrali. Ale jedno trzeba przyznać, postawili trudne warunki. Grali na prawdę dobrze. Tak samo jak Polacy. Zabrakło chyba szczęścia. Bo techniki i zgrania to nie. Obie drużyny prezentowały najwyższy poziom.
Teraz pora na zwycięzców. Polska. Chłopaki tak samo jak w tamtym roku, zanim weszli na podest przekoziołkowali. Igła jak zawsze z kamerą w ręku. Nieodzowny przyjaciel. A co dziwne, ja jeszcze nie brałam udziału w jego projekcie. Pewnie jeszcze zdążę.

Chłopaki przez kilka kolejnych dni jeździli na różnego typu wywiady i spotkania. Trener dał im dwa tygodnie wolnego. Musieli nabrać nowej energii. Powinni odetchnąć od natłoku treningów i meczów. Z tego co się dowiedziałam moja umowa z reprezentacją zakończy się po Mistrzostwach Europy. Będę musiała wrócić na uczelnię. Specjalnie jeszcze zadzwoniłam i dowiedziałam się wszystkiego o miniętych  egzaminach. Dzięki temu, że pracuję przy reprezentacji, wszystkie zaległości będę mogła nadrobić. I już od października zacznę nie drugi na nowo tylko trzeci rok. Jestem taka szczęśliwa. Wszystko pozaliczam i będzie spokój.
Razem z Piotrkiem chcemy gdzieś wyjechać. Ale jak zawsze nie umiemy się zdecydować. Piotrek woli zwiedzać, chodzi, podziwiać ale niestety ja wręcz odwrotnie. Plaża, słońce, leżaczek i koktajl w dłoni to coś dla mnie. Nie jestem aż tak leniwa, ale to jest mój sposób na wypoczynek. Pit tego nie rozumie. I ciągle namawia mnie na Szwecję. Po długich dyskusjach wymyśliłam, że pojedziemy do Włoch. Ale nie na południe, tylko właśnie na północ. Zwiedzimy Turyn, San Remo, Weronę i na koniec odwiedzimy Florencję. Mała objazdówka się szykuje.
Po zawieszeniu zgrupowania razem z Marysią wróciłyśmy do Łodzi. Niechętnie rozstawałyśmy się z chłopakami. Piotrek od razu pojechał do Żyrardowa. Całe szczęście, ze to nie tak daleko. Obiecaliśmy sobie, że będziemy dzwonić. Przynajmniej raz dziennie. Przez prawie połowę drogi Mańka płakała, prowadząc samochód. Ja próbowałam być silna. Właśnie, próbowałam. Jak ktoś płacze, nie umiem się powstrzymać i robię to samo. Odkąd poznałam Piotrka nie rozstawaliśmy się na tak długo. Całe szczęście, że za kilka dni lecimy do Włoch. Spędzimy troche czasu sam na sam. Nareszcie sami. Po dość krótkiej podróży byłyśmy już na miejscu. Czyli w naszych czterech kątach w Łodzi. Lodówka świeci pustkami. Uzupełnimy ją później. Meble trochę sie zakurzyły, ale co tam. Posprzątamy później. Wszystko zrobi się później. Weszłam do mojego pokoju. Brakowało mi go. Stęskniłam się.
Gdy tylko zapakowałam rzeczy z mieszkania, razem z Mańką postanowiłyśmy pojechać do Ksawerowa. Do domu. Najpierw przyjaciółka odwiozła mnie do mamy i Pawła. Natomiast ona pojechała do cioci. Postanowiłam nie dzwonić do mamy. Chciałam, żeby miała niespodziankę. I tak się stało. Była zaszokowana, gdy zapukałam do drzwi. Paweł również. Okazał się byc bardzo miłym i fajnym facetem. Nie spodziewałam się tego. Zauważyłam, że mama na prawdę jest szczęśliwa. To mnie bardzo cieszy. Następnego dnia, postanowiłam odwiedzić tatę i Magdę. Co prawda mamusia nie była z tego pomysłu zadowolona. I tak pojechałam do ojca.
Tatuś sie ucieszył. Na początek złożył mi gratulacje i powiedział, że bardzo się cieszy z wygranej chłopaków. Magda od razu mnie przytuliła. A Miko, jak to Mikołaj mówił, że całowanie jest okropne. Czy on nie ma innych tematów ? Na samym wstępnie musiałam zdać szczegółową relację z całej Ligii Światowej. Tatuś był dumny. Z tego co się dowiedziałam, każdemu znajomemu mówił co ja tam robię. Chwalił się niepotrzebnie. Wieczorem Magda wzięła mnie na tak zwane zwierzenia. Opowiedziałam jej o całej sytuacji z Michałem. Ufałam jej. Aż się popłakałam. Tak bardzo kocham Piotrka, a Winiar. Tylko niepotrzebnie się wtrąca. Magda powiedziała dokładnie to samo co Manka. Czy one zawsze muszą stać po jednej stronie barykady ? Miałam porozmawiać z Cichym na tych wakacjach. Ale nie chce psuć mu wyjazdu, psuć nam wakacji. Żona mojego taty dodała, że jeśli Piotrek mnie kocha to wybaczy. Oby.
Przez następne cztery dni, spędzałam miło czas z rodziną. A to z mamą, a to z tatą. Próbowałam co wieczór zasiąść przed lapkiem i porozmawiać z Piotrkiem. W dzień poprzedzający nasz wylot Cichy przyjechał po mnie do mamy. Przywitał się z z Pawłem i po chwili byliśmy już w aucie. Byłam taka szczęśliwa, samą jego obecnością obok mnie.
- Gdzie jedziemy ? - zapytałam, przerywając cisze.
- Do mnie.
- Że co ? - zdziwiłam się.
- Do mojego domu rodzinnego.
- Poznam Twoja Mamę, wręcz cudownie. Ona mnie nienawidzi. Dobrze wiesz. Weź, podwieź mnie do jakiegoś hotelu. Tam przenocuję. A rano pojedziemy do Wawy na lotnisko. Prosze.
- I tutaj mam dla Ciebie niespodziankę. Moi rodzice wyjechali na wakacje. Tak samo jak my. - uśmiechnął się Piotrek.
- Tylko jeszcze mi powiedz, że do Włoch polecieli.
- Nie. Polecieli do Szwecji.
- To dlatego chciałeś tam jechać?
- Nie tylko. Tam jest pięknie.
- We Włoszech też jest cudownie.
- Wiem.
- Jak to ?
- Z Tobą zawsze i wszędzie jest świetnie.
- Dobra, przestań. bo jak Kurek będę rzygać tęczą.
- On akurat jest debilem.
- Ależ jesteś miły dla przyjaciela. No na prawdę.
- Właśnie na tym polega moja przyjaźń z Bartkiem.
- Ok, luz. Nie będe wnikać.
- Wiesz co ?
- Wiem.
- Umiesz czytać w myslach ?
- Twoich zawsze, kotku. - zaśmiałam sie.
- To o czym myslę?
- yyy, teraz moja moc nie działa. Bo mój błędnik ma zakłóconą pracę. Przez to, że jedziemy. - próbowałam się jakoś wytłumaczyć.
- Przyznaj się, baterii zabrakło ? Wyczerpała sie ?
- Nie. ! - oburzyłam się.
- Czyli jednak. - zaczął się śmiac.
- Weź przestań. Lepiej patrz na drogę. Wieziesz obok siebie, Wielką Czarownicę.
- A pochodzisz z Łysej Góry ?
- Nie.
- Tak myślałem. Tam są pasztety.
- Ale z królika ?
- Tak, bo z królika są najlepsze i najpyszniejsze. Króliczku.
- Już chcesz mnie przetworzyć ?
- Ojj, znasz mój niecny plan. - uderzył lekko dłońmi o kierownicę.
- Nie denerwuj sie, złość piękności szkodzi. - próbowałam go jakoś pocieszyć.
- I tak zawsze będę piękny. A tak po za tym. Gdy ja się złoszczę, wyglądam jeszcze bardziej uroczo. - uśmiechnął się.
- Ty zawsze wyglądasz uroczo.
- Właśnie. - przerwał mi.
- Dinozaurku. - dodałam.
- Mrrał. - próbował udawać.
- Kochanie, ale wiesz. w tym momencie zrobiłeś kota, nie tyranozaura.
- To było specjalnie.

_________________________________________________
Cześć i czołem. :D Witam wszystkich. Tak więc. Według mnie, Polska już zdobyła złoto. Więc nie ma sie o co martwić. Nawet te dwie przegrane z Brazylią, nie pokrzyżują Polakom planów. Czyli osiągnięcia triumfu. Mam nadzieję, ze mecz finałowy obejdzie się bez większych błędów. Obu było mniej negatywnych emocji niż w meczu opisanym wyżej. :D
Co do samego rozdziału, znowu namieszałam. Czy Winiar otrzeźwieje? Czy Piotrek dowie sie o wszystkim? Czy wybaczy Anielii ?
Pozostawiam Was z tymi pytaniami do następnego rozdziału. :D
A jak tam u Was z ocenami? U mnie, jakoś pójdzie. Aa jeszcze jedno. Prosze trzymajcie za mnie kciuki, obym przetrwałą informatykę. :D
Pozdrawiam Paaula :D
Buziaki :*. Trzymajcie sie.

10 czerwca 2013

Rozdział 44. Relacja z meczu. Znowu on ?

Pierwsza partia padła jednak w ręce Włochów. Została wygrana 34:32. Nie tak duża różnica. Siatkarze po obu stronach siatki pokazali klasę i walkę do końca. Niestety chłopaki byli już nieźle zmęczeni. Chwila oddechu i wracamy na boisko. - pomyślałam siedząc na krzesełku z mocno zaciśniętymi dłońmi. Trener chciał obudzić w nich wolę walki. Dzięki czemu zmotywowani weszli na parkiet, rozpoczynając tym samym drugą odsłonę meczu. Od samego początku seta, chłopaki nałożyli presję punktową na rywali. I już na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8 do 4. Na zagrywce bardzo ryzykowali. Ale opłaciło się. Może nie zdobywali co chwilę asów, mimo wszystko te piłki były na tyle trudne do odbioru, że Włosi nie mogli wyprowadzić skutecznego ataku. Za to my tworzyliśmy pełną linię obrony i szczelny blok. Po niecałych 30 minutach chłopaki wygrali drugi set z przewagą 25:19. Taak, należało Wam się. - pomyślałam zadowolona z obrotu spraw.  Siatkarze drużyny narodowej odbudowali pewność siebie i wiarę w pokonanie Włochów. Stan rywalizacji został wyrównany.
Gdy rozpoczął się następny set, chłopaki byli pełni energii, jakby wstąpił w nich nowy duch. Trener nie zmienił składu drużyny narodowej. Na boisku pozostali : Możdżon, Igła, Kurek, Kubiak, Żygadło, Kojocik i Piter. Łukasz prowadził bardzo zróżnicowaną i szybką grę. Do tego chłopaki dołożyli trudną zagrywkę. Nie wstrzymując ręki. Chociaż czasami piłki wychodziły w out. Ogólnie chłopaki utrzymywali dystans punktowy z Włochami. Kolejny set padł w nasze ręce. Przy stanie 25:21. Z uśmiechami na twarzy zeszli z boiska na przerwę. Trener mówił, że muszą jeszcze trochę powalczyć. Jeśli stracą koncentrację, mogą przegrać i to bardzo szybko. Co jednocześnie wiązałoby się z pożegnaniem finału.
Tylko się skupcie - pomyślałam, a po chwili usłyszałam gwizdek sędziego rozpoczynający czwarty set. Włosi weszli na boisko zmotywowani. Tak jak 'nasi' chłopcy w drugiej odsłonie stworzyli trudne warunki do gry. Nie dawali zdobyć nawet punku przewagi. Zawsze byli o to oczko lepsi. Na drugiej przerwie technicznej prowadzili 16 do 14. Gdy chłopaki zeszli z boiska, Andrea chciał wzbudzić w nich siłę bohatera i prawdziwego gracza. Po chwili na tablicy wyników widniał zapis: 20 do 14. Kibice skandowali, że biało-czerwoni mają się nie poddawać. I walczyć. Andrea poprosił o drugi czas. Zebrał chłopaków do siebie i krzyczał do nich, że mają w siebie uwierzyć. Wziął Łukasza 'na stronę' i dawał mu wskazówkę na kolejną akcję. Po chwili zawodnicy wrócili na boisko. Kubiak przyjął zagrywkę Włochów, chociaż niedokładnie. Ziomek rozegrał do Kuby. Ten niestety nie trafił w boisko. To chyba była kluczowa akacja. Mogła przełamać dobrą passę przeciwników. Przy stanie 22:14 chyba chłopaki stracili kompletnie wiarę, że mogą wygrać. Włosi po prostu byli lepsi w tej partii. Po kilku minutach ona się zakończyła. Chłopaki z wielką złością i bezradnością zeszli z boiska. Trener był wściekły, szczerze nie dziwiłam mu się.
Kolejny set, to kolejna i osobna historia. Tak trzeba myśleć. Po chwili rozpoczął się tie-break. Andrea trochę się uspokoił i przestał być zdenerwowany. Chłopaki byli strasznie skoncentrowani i 'głodni' na zwycięstwo. Na boisku pozostała nadal ta sama szóstka. Trener nie chciał nikogo zmieniać. Pragnął udowodnić, że w tym składzie mogą wygrać.
Po chwili na pole serwisowe wszedł Kubiak. Po upływie dosłownie minuty zdobył już dwa punkty dla naszej rodzimej drużyny. Strasznie się ucieszyłam, bo prowadziliśmy już 4 do 1. Michał znowu strzelił jak z armaty i zdobył piąte oczko. Po chwili wynik się zmienił. A mianowicie 8 do 5 dla nas. Zmiana połów i dalsza część walki. Po niecałej pół godzinie zakończyło się półfinałowe spotkanie, między reprezentacją Włoch i Polski. Szala wygranej przechyliła się na stronę biało-czerwonych. 
Polacy ponownie znaleźli się w finale Ligii Światowej. Będą bronić ubiegłorocznego złota. - takie słowa widniały na praktycznie każdej stronie o siatkówce w internecie. Gdy wróciliśmy do hotelu, od razu padłam spać. Nie wiem kiedy usnęłam. Byłam zmęczona i przeszczęśliwa z wygranej chłopaków. Piotrek też usnął bardzo szybko.
Z wczorajszego meczu między Brazylią , a Rosją to właśnie nasi wschodni sąsiedzi przeszli do ścisłego finału. I to właśnie z nimi chłopaki zagrają dzisiejsze decydujące spotkanie. Tego dnia zaczęły się nerwy. Od samego rana, zaczął mnie bolec brzuch ze stresu. Mistrzowie Olimpijscy są bardzo dobrzy. Z resztą jak każda drużyna na tym poziomie rozgrywek. Plan dnia: śniadanie, trening, analiza. Spotkanie przedmeczowe,  rozmowa z trenerem i sama rozgrzewka.
Usiadłam obok Piotrka na parkiecie. Miałam pomóc mu się rozgrzać. Za kilkanaście minut miał się rozpocząć wielki finał. Kibice zbierali się, powoli zapełniając całą halę.
- Stresujesz się ? - zapytałam środkowego, siedząc obok niego. Cały czas wykonując ćwiczenia razem z nim.
- Tak szczerze to oczywiście, że tak. - spojrzał na mnie tymi niebieskimi oczętami.
- Ale ?
- To raczej jest stres motywujący. - uśmiechnął się. - Oooo.
- Co ?
- Tak, tu masuj.
- Dobrze. - zaśmiałam się.
- Kocham Cię wiesz ?
- Tak. - uśmiechnęłam się.
- Echem. - zwrócił mi uwagę po chwili.
- No co ?
- Czekam.
- Na co ?
- " Tak, też Cię kocham." - znowu to samo. Pomyślałam.
- No właśnie. - powiedziałam.
- Więc ?
- Co więc ? - zaczęłam się śmiać.
- Ale jesteś mało domyślna.
- Na pewno bardziej niż Ty.
- Oj nie.
- Oj tak. - zaczęliśmy się przedrzeźniać. Po chwili Piotrek zbliżył się do nie na 'niebezpieczną' odległość. - Czego chcesz? - spojrzałam na niego.
- Powiedz, że jestem mądrzejszy.
- Zmuszasz mnie do kłamstw. No nieładnie Panie Nowakowski. Naprawdę nieładnie.
- Bardzo śmieszne. - zaczął mnie łaskotać.
- Dobra, ogarnij się. Mecz będzie za chwilę.
- To przyznaj.
- Ale co?
- Ty już dobrze, wiesz co.
- No właśnie nie wiem. I dlatego zadaję pytanie. Kto pyta nie błądzi.
- I dlatego to ja jestem mądrzejszy.
- Ale żart, no wręcz cudowny. Ty nie pytasz wiec błądzisz. - wytknęłam język w jego stronę.
- Przestań.
- Ale co przestań ? - uśmiechnęłam się.
- Zaczynasz mnie prowokować.
- Do czego ?
- Do tego. - w tym momencie zaczęłam się tak strasznie śmiać. Piotrek łaskotał mnie bez umiaru.
- Dobra, dobra. Stoop. Proszę. - powiedziałam przez śmiech.
- Ale o co błagasz ? - przerwał moje katusze.
- O nic. - powiedziałam i wymknęłam się z objęć chłopaka. Cichy spojrzał się na mnie złowieszczym wzrokiem. - Dobrze. Tak, tez Cię kocham.
- I o to mi chodziło. - uśmiechnął i delikatnie pocałował.
- Piotrek!. - usłyszeliśmy głos Kosy.
- Co chcesz? - odpowiedział mu mój chłopak.
- Pragnę Ci przypomnieć o  meczu. - wtrąciłam się patrząc na zegarek. 
- A no tak. - uśmiechnął się i wstał. - No chodź. - podał mi dłoń.
- No już.
Po upływie kolejnych kilkunastu minut rozbrzmiały hymny narodowe obu drużyn. Tym razem trener wystawił w wyjściowej szóstce: Winiara, Kurka, Nowakowskiego, Możdżona, Ziomka i Kubę. Jedyną zmianą oprócz zamiany Michałów, było wystąpienie Zatorskiego na libero. Po chwili wszyscy kibice usłyszeli gwizdek sędziego. Oznaczało to oczywiście, otwarcie meczu finałowego. Ostatniego meczu Ligii Światowej. Po jednej stronie siatki: Polacy, a po drugiej Rosjanie. To właśnie oni w Igrzyskach Olimpijskich wykluczyli nas z dalszej walki. Teraz chłopaki pokażą klasę. Klasę Polskiej siatkówki. Kibice wręcz tworzyli zwarty krzyk. Widziałam pełno biało-czerwonych flag, koszulek i innych gadżetów. O to chodzi.
Chłopaki od samego początku seta grali bardzo twardo. Obie drużyny walczyły o każdą piłkę. Ale ostatecznie na pierwszej przerwie technicznej to właśnie Polacy prowadzili jednym punktem. Gra była wyrównana. Andrea dodawał chłopakom jeszcze więcej motywacji. Dawał wskazówki Łukaszowi na temat rozegrania, a reszcie o ustawieniu bloku i obrony. W dzisiejszym spotkaniu, Bartek przyjmował nadzwyczaj dokładnie. A zawsze to była jego 'pięta Achillesowa'. Gra naszej drużyny dawała w kość rywalom. Ostatecznie chłopaki wygrali pierwszy set do 23.
Zmiana połów i walka trwa dalej. Następny set może dać nam chwilę oddechu. Taką pewność siebie. Drugą partię również otworzyliśmy bardzo dobrze. Już na pierwszej przerwie technicznej chłopaki prowadzili 8 do 5. Przewaga trzech punktów nad Rosjanami, to już coś. Tak trzymać. - pomyślałam, oglądając spektakularne widowisko. Kolejny gwizdek, kolejna akacja.
Nie upłynęło kilka minut i już Rosjanie prowadzili 12 do 9. Tego się nie spodziewałam, tak dobrze Wam szło. - powiedziałam do siebie.
- Spoko, damy radę. - powiedział Pit, który właśnie zszedł z boiska i usiadł obok mnie.
- Mam nadzieję. - uśmiechnęłam się. - Dobra, ja oglądam. Nie przeszkadzaj mi. - Nic nie odpowiedział, tylko chwycił za ręcznik. Zaczął wycierać twarz i włosy. - Bo sobie fryzurkę popsujesz. - zaśmiałam się.
- Miałaś oglądać.
- Nie widzisz, oglądam.
- Widzę, widzę.
Podczas rozmowy z Piotrkiem, szala znów przechyliła się na nasza korzyść. Było po 12. Chłopaki grali bardzo dobrze. Łukasz zagrywał regularnie i to dało efekt, widniejący na tablicy wyników. Chłopaki odbudowali pewność siebie, żeby za chwilę ją stracić. Ten set był bardzo nierówny dla obu drużyn. Niestety zakończył się wygraną na przewagi dla Rosjan.
Stan rywalizacji został wyrównany. Przerwa i po chwili rozpoczął się kolejny set. Siatkarze po obu stronach siatki grali bardzo dobrze. Oczywiście byli zmęczeni, ale ani na chwilę nie odpuszczali. Walczyli o każdą piłkę. Mimo, ze Polacy postawili na prawdę trudne warunki to właśnie Rosjanie wygrali ten set do 20.
I to dało im przewagę w tym meczu. Prowadzili 2 do 1 w całym spotkaniu.
- Co się stało ? - ponownie powiedziałam sama do siebie jakby z niedowierzaniem, gdy cała reprezentacja zmieniała stronę.
- Jeszcze wygramy. - przytulił mnie nie kto inny tylko Winiar.
- Możesz mnie puścić? - spojrzałam na niego.
- Tak, ale
- Nie ma ale, zostaw mnie. - powiedziałam, jakby przeciw sobie. W głębi duszy nie chciałam tego.
- Ok. Jak chcesz. - puścił mnie i nadal szedł obok. - Jak się czujesz?
- Dobrze mimo, że nadal stresuje się meczem. I to chyba bardziej niż Ty.
- Bardzo prawdopodobne. - uśmiechnął się.
- Dobra, koniec gadania. Trener Cię woła. - powiedziałam, gdy się zatrzymaliśmy. Wtedy zauważyłam Andreę.
- To juz idę. - nawet nie drgnął.
- To idź.
- Nie widzisz? Już idę. - nadal stał.
- Rusz się. - powiedziałam i lekko obróciłam w stronę trenera.
- Ok. - po chwili schylił się w moją stronę.
- Hmm ?
- Nic. - powiedział, gdy juz musnął swoimi wargami o moje.
- Co ty robisz? - wyszeptałam. Nawet nie odpowiedział, tylko pobiegł do drużyny. Nie wiedziałam co robić. Stałam jak ta sierota. Po chwili dostałam sms od Marysi.
                                                    
                                                  Wiadomość od: Mańka.
                                                        "Co to było ?"
 Gdy tylko przeczytałam treść, zaczęłam się jeszcze bardziej denerwować. Szybko odpisałam przyjaciółce:
                                                   Wiadomość do Mańka.
                                                   " Dużo osób to widziało? "
 Nie musiałam długo czekać, aż mi odpowie:
                                                   Wiadomość od: Mańka.
                                "Chyba tylko ja, przez lustrzankę. Coś Ty najlepszego zrobiła? Módl się, żeby nikt nie zrobił zdjęcia."
 Rzeczywiście, jakiś fotograf mógł akurat uchwycić ten moment. Oby nie.
                                                   Wiadomość do Mańka.
"Mam nadzieję. :) Nie wiem jak to się stało? To jest najgorsze. Nawet się nie oparłam, nic. Zupełnie nic. Kurwa". 
Napisałam kolejnego sms'a do Mańki.
                                                       Wiadomość od: Mańka.
"Dobra, nic nie powiem. Powinnaś to jakoś wyjaśnić z Michałem. On nie może się tak zachowywać. Wiesz?" 
Po upływie kilku minut otrzymałam wiadomość.
                                                       Wiadomość do Mańka.
"Dziękuję. Wiem, muszę z nim pogadać. Ale nie teraz." 
                                                       Wiadomość od: Mańka.
"A kiedy?"  
Zapytała szybko przyjaciółka.
                                                     Wiadomość do Mańka.
"Tego nie wiem. Boję się, że Piotrek to widział."
Odpisałam jej.
                                                    Wiadomość od: Mańka.  
"Jemu szczególnie powinnaś o tym powiedzieć."
Pouczyła mnie Marysia.
                                                  Wiadomość do Mańka.
"Cichemu, nigdy. Obiecałaś, że mu nie powiesz."
                                                 Wiadomość od Mańka.
"No ja nie. Dałam słowo. Ale Ty powinnaś. Według mnie lepiej, jak się dowie od Ciebie, a nie od np. Michała." 
                                                  Wiadomość do Mańka.
"Nie powie mu" 
                                                 Wiadomość od Mańka.
"A jeśli powie? To co wtedy? Musisz się liczyć w tym momencie z końcem związku. Nawet miłość tego nie uratuje."
Czy ona zawsze musi wszystko wyolbrzymiać, każdy problem. Nawet ten najmniejszy. Nic się wielkiego nie stało. Oszukuję sama siebie.
                                                Wiadomość do Mańka.
"Nie powie. Sam by na tym stracił. Szczególnie Dagmarę. To będzie moja jedyna tajemnica. Nie gadajmy teraz o tym. Proszę."
                                              Wiadomość od Mańka.
"Ok, jak chcesz. Spójrz na wynik. Chyba nie jest dobrze." 

_________________________________________ 
I mamy już 44 rozdział. Cieszycie się ? Ja tak. :D
Oj, znowu namieszałam. Przepraszam. Jednak mam nadzieję, że całość się spodoba. Piszcie swoje spostrzeżenia w komentarzach. :)
koment, koment, koment <3 <3 <3 
Co do dzisiejszego spotkania, nie będę się rozpisywać. Według mnie Polacy grali bardzo, bardzo DOBRZE. Jedynym chyba mankamentem, była nierówność. Takie falowanie. Ale trzymamy kciuki. Drzemy się na całe gardło. Kibicujemy z całych serc naszej drużynie. :D 
KOCHAMY WAS ! <3 <3 <3 <3 <3 
Buziaki :*
Pozdrawiam Paaula :) 
koment, koment, koment. 

2 czerwca 2013

Rozdział 43. Znowu Ty ? Podwójny mecz. :D

* Z perspektywy Anieli.

Została już tylko godzinka do drugiego mecz z reprezentacją Bułgarii. Niestety we wczorajszym spotkaniu chłopaki ulegli 3 do 1. Grali na prawdę dobrze, ale z każdą minutą ich koncentracja stawała się coraz słabsza. Trener był wściekły. Z resztą oni na siebie samych również. Po meczu nie chciałam denerwować Piotrka. Gdy wróciliśmy do pokoju, ja od razu poszłam się umyć. Cichy zasiadł przed jakąś gierką komputerową. To się nazywa wyładowanie emocji. Chłopaki są profesjonalistami i powinni sobie radzić z porażkami. Każdy ma inny sposób. To jednak robi swoje, mianowicie stres.
Dzisiaj siatkarze są o wiele bardziej zdeterminowani i mają większy głód na zwycięstwo i zabranie Bułgarom trzech punktów. I tak trzymać chłopaki! - pomyślałam po odprawie przedmeczowej.
Chłopaki powoli się rozgrzewali. Ja pomagałam Kojotowi rozmasowując mięśnie.
- Widzę, że już jest wszystko dobrze. - uśmiechnęłam się. - Aga przyleci na finał?
- Jeśli się tam dostaniemy to tak. - powiedział. - Musze Ci podziękować.
- Niby za co?
- No za wszystko. - zaśmiał się. - Nie zdążyłem wcześniej. Bardzo dziękuję, że pogadałaś z Agnieszką. I teraz jest już o wiele lepiej. Dziękuję.
- Za zakupy mi dziękujesz? Nie masz za co. Kocham chodzić na zakupy, a rozmowa z Agą była obowiązkiem. Na prawdę ją polubiłam.
- Ona Ciebie również.
- To dobrze.
- Może w końcu odnajdzie się w siatkarskiej rodzinie.
- To znaczy?
- Chciałem ją 'zapoznać' z dziewczynami chłopaków, ale jakoś nie szło. Z Olką się nienawidziły. - podkreślił ostatnie słowo.
- Akurat to mnie nie zdziwiło. - tym razem to ja się zaśmiałam.
- No tak.
- Jak tam plecy ? - zmieniłam temat. Kuba po wczorajszym meczu, zszedł obolały. Bałam się, że zerwał jakiś mięsień. Okazało się jednak, że to nic poważnego.Odetchnęłam z ulgą, Andrea również. Zibi jakoś się zbiera po kontuzji. Wznowił treningi. Powoli, bo powoli ale wraca do formy. Ale do końca ligi, na parkiecie go nie zobaczymy.
- A dobrze, dobrze. Twój wczorajszy masaż pomógł. - uśmiechnął sie. - Już kolejna rzecz, za którą dziękuję. Zazdroszczę Piterowi.
- Dobra, stop. Masz Agnieszkę. - powiedziałam.
- Czy ja powiedziałem, że Cię kocham? Nie. Właśnie.
- Sorry, no.
- Nie wyobrażaj sobie byle czego.
- O czym Ty myślisz?! - oburzyłam się teatralnie.
- Przecież masz Cichego. Takie z Was stare dobre małżeństwo.
- Ale jak na razie to Ty jesteś już zaobrączkowany.
- Niedługo Ty też będziesz.
- Jak to ja ? - zdziwiłam się słowami Kuby.
- Nic, nie mówię. Nie wtrącam się. Ja już spadam.
- No idź. Kojotku.
- Spadaj do Pitera.- właśnie, mam Piotrka. W tym momencie przypomniał mi sie Winiar. Nawet nie wiem dlaczego.  I te jego gesty, słowa. Nie wiem co mam z nim zrobić. Bardzo go lubię, ale ... Właśnie, czasami wydaje mi się, że łączy nas coś innego niż tylko ... przyjaźń. I to jest najgorsze. Staram się go unikać, nie mijać go na korytarzu. Jego wzrok był wszędzie. Czułam go na sobie. Nie wiem, jakim uczuciem darzy mnie Michał. Nie wiem co ja do niego czuję. To jest najgorsze.
- Coś się stało? Posmutniałaś.
- A nieważne. - powiedziałam i pragnęłam jak najszybciej wymazać obraz Michała z przed oczu.
- Skończyłaś ? - zapytał po chwili atakujący.
- Tak, tak. - odpowiedziałam i poklepałam go po pleckach.
- Dziękuję. - wstał i pocałował mnie w policzek.
- Proszę. Polecam się. - uśmiechnęłam się. Postanowiłam poszukać Mańki. Ta jak zawsze chowa się między trybunami z tym swoim aparatem. Artystyczna dusza, zrobi zdjęcie wszystkiemu. Biega ze sprzętem wszędzie. Kiedyś zastanawiałam się czy z nim nie śpi. Ale od jakiegoś czasu miejsce aparatu zajął Bartuś. W końcu ma dziewczynę. I to jaką. Są szczęśliwi.
 Szłam powoli, nagle ktoś mnie zawołał. Odwróciłam się i zauważyłam biegnącego w moją stronę Michała W. ' Zajebiście, on musi wszystko utrudniać? ' - pomyślałam.
- Aniela, dawno nie rozmawialiśmy. - powiedział, gdy już znalazł się obok mnie.
- Każdy ma swoje sprawy. - nawet nie spojrzałam na niego.
- Unikasz mnie ?
- Nie, skąd Ci to przyszło do głowy? - nadal na niego nie patrzyłam. Bałam się tego.
- Zawsze Bielecki Cię zastępuje, a gdy jest śniadanie wychodzisz przede mną.  Nie rozmawiasz ze mną. Starasz się mnie mijać zupełnie obojętnie. Traktujesz jak powietrze.
- Nadrobimy wszystko. - popatrzyłam na niego. Czy on zawsze musi tak wspaniale wyglądać? - Ale po Lidze. Misiek po Lidze. Teraz się zbieraj, za chwilę mecz. Zobacz kibice sie zbierają. - powiedziałam i pokazałam na powili zapełniające się trybuny.
- Trzymam za słowo.
- Jak wygracie, to będziemy oblewać. - uśmiechnęłam się i zobaczyłam Piotrka machającego w moją stronę. - Dobra, ja spadam.
- No chłopak wzywa. - powiedział z żalem w głosie.
- Właśnie. - po chwili znajdowałam się ju obok Cichego.
- Alez Ty uśmiechnięta. - powiedział Piotruś.
- Bo widzę Ciebie. - uczułam jakbym zrobiła coś złego. Sama siebie obwiniałam. Nie mogę za bardzo zbliżyć się do Winiara.
- Coś się stało ? - zapytał Cichy i mnie przytulił.
- Nie, nic. - uśmiechnęłam się. - Wiesz co będzie za 15 minut ?
- Tak, wiem.
- Mam nadzieję, że wygracie.
- No ja też. - powiedział i delikatnie się pocałowaliśmy. Kocham Piotrka. To jest pewne.
Po upływie kilkunastu minut rozpoczęło się drugie spotkanie z reprezentacją Bułgarii. Chłopaki od samego początku utrzymywali dystans punktowy z przeciwnikami. Siedziałam spokojna o wynik. I jak się okazało, pierwszy set poszedł naszym łupem. Kolejny tak samo. Wszyscy grali jak z nut. Walczyli o każdą piłkę. Piotrek spisywał się świetnie, z resztą jak pozostała część drużyny. Po niecałych dwóch godzinkach było już po meczu. Kuba na szczęście nic sobie nie zrobił z plecami. Bielecki chyba by mnie zabił, gdyby coś się takiego wydarzyło. Z każdą chwilą poświęconą pracy, czułam się coraz bardziej pewnie. Zaczynałam wierzyć w swoje możliwości i wiedzę. Po chwili został ogłoszony zawodnik meczu, był nim Ziomek.
- Gratulację. - podbiegłam do rozgrywającego i przybiłam z nim 'piąteczkę' 
- A dziękuję, dziękuję.
- Proszę. - w tym momencie spojrzał za siebie. - Dobra, leć. Fanki.
- To idę. - westchnął, a się ja zaśmiałam.
Po chwili usłyszałam głos Bieleckiego. Gdy pobiegłam do niego, dowiedziałam się o moim zadaniu. A było nim rozmasowanie mięśni Nowakowskiego. Oczywiście taka praca mi jak najbardziej pasowała. Z uśmiechem na twarzy szukałam wzrokiem mojego chłopaka. Pech chciał, ze spotkałam się spojrzeniem z Miśkiem.Uśmiechnął się tak zabójczo. Coś mnie do niego ciągnie, tylko jeszcze nie wiem co.
- Kogo szukasz ? - zapytał przyjmujący idąc w moją stronę. - Mam nadzieję, że mnie.
- Zaskoczę Cię i jednocześnie zmartwię. Niestety nie Ciebie szukam. Wiesz gdzie jest Piotrek?
- Jak znajdziesz Kurka znajdziesz i Pitera.
- No na prawdę ... - powiedziałam z ironią w głosie. - Nie wiedziałam.
- Chciałem pomóc. Nie to nie. - uśmiechnął się.
- Dobra, ja idę - powiedziałam i zaczęłam dalej szukać Pita. Nagle zauważyłam go siedzącego na trybunach i rozmawiającego przez telefon. Wydał się zdenerwowany. Zaczęłam iść w jego stronę. Z każdym krokiem słyszałam coraz bardziej wyraźnie jego słowa.
- Musimy coś wymyślić. - powiedział. - Nie wiem, co ona sobie wyobraża. ... Wiem, kiedyś rządziła Twoim. Swoim nie pozwolę. Ale mam nadzieję, ze w końcu się opamięta. Zrobię co zechcę.  - powiedział i spojrzał w moją stronę. I po chwili Piotrek miał takie jakby przestraszone spojrzenie. - Wiesz co Patka. Ja muszę już kończyć. Cześć. - powiedział szybko i zakończył rozmowę.
- Jak chcesz to sobie pójdę, a Ty gadaj dalej z Patrycją. - na początku myślałam, że Cichy rozmawiał z jakąś laską. A to jednak była jego siostra. Kamień z serca.
- Nie no, zostań. - objął mnie. - Chyba należy mi się jakaś nagroda?
- Tak, tak. Ale teraz spadaj na parkiet i zaczynamy pracę. - powiedziałam stanowczo, wyrywając się z jego ramion.
- Ale ..
- Nie ma ale. Idziemy. - spojrzałam na niego. - Kotku. - Gdy już 'pomagałam' Piotrkowi, ten mnie cały czas rozpraszał. A to bawił się moimi włosami, a to gadał jakieś pierdoły. Zachowywał się tak nienaturalnie. Jak nie on. Czasami ludzie tak się zachowują po pijanemu. Ale on nic nie pił. I to mnie dziwiło najbardziej. Nie chciałam o nic pytać. Z każdą chwilą zaczynałam widzieć, że Piotrek udaje. Jakby chciał coś ukryć. Dobry aktor z niego. Prawie uwierzyłam.
Gdy wróciliśmy do pokoju, Cichy poszedł pod prysznic. Tym razem to ja okupowałam laptop. Sprawdziłam fejsa, pocztę. Nie wiem dlaczego, ale z otwieraniem skrzynki mailowej czułam niepokój czy strach. To jest dziwne i to bardzo. Niby nie dostaję już tych wiadomości, ale .. No właśnie. Zawsze mogą zawitać w odebranych. Nawet nie wiem kim była ta osoba, która do mnie pisała. Nie znam celu jej listów. I chyba nie chce poznać. Po chwili zalogowałam się na skype. Dawno nie rozmawiałam z nikim z rodzinki. Brakowało mi ich. Nagle zadzwoniła do mnie mama.
- Czeeść Mamuś. - przywitałam się z nią. - Ty tak późno przy komputerze?
- Witaj Skarbie. O to samo mogłabym Ciebie zapytać. - uśmiechnęła się. - Paweł mi powiedział, ze możesz być dostępna. Mecz się skończył.
- No wiem, wiem.
- Wygrali.
- Widziałam. - powiedziałam z radością w głosie.
- Pogratuluj Piotrkowi ode mnie i od Pawła.
- Dobrze mamo. Na pewno się ucieszy i podziękuje. Lepiej opowiadaj co tam u Ciebie i Pawła. Jak się dogadujecie?
- Wspaniale.  - znowu posłała mi uśmiech. - Paweł dba o mnie.
- A tak serio?
- No na prawdę. Ooo Paweł chodź, chodź. Rozmawiam z Anielą. - po chwili obok mojej rodzicielki pojawił się brunet o brązowych oczach. Nie powiem, przystojny. Mamusia zawsze miała gust.
- Dobry Wieczór. - przywitałam z mężczyzną, a do mamy puściłam 'oczko'.
- Dobry, dobry. Mecz był wspaniały. Co tam u Ciebie słychać?
- Jakoś leci. Pracuję.
- Tylko? - wtrąciła się mama.
- Tak. -  w tym momencie z łazienki wyszedł Cichy. - Piotruś możesz tutaj na chwilę pozwolić?
- Jestem zmęczony. Padam na twarz. Jutro pogadamy. Proszę. - powiedział i rzucił się na łóżko. Leżał obok mnie. Ja w tym momencie wzięłam laptopa i pokazałam mamie i Pawłowi jak Cichy już praktycznie zasypia.
- Tak wygląda prawdziwe oblicze Piotra Nowakowskiego. - powiedziałam, gdy wróciłam do poprzedniej wygodnej pozycji czyli siadu 'po turecku' z laptopem na kolanach.
- Bardzo ładnie, wygląda. - dodała mama.
- No nie zawsze. - poczochrałam włosy siatkarza.
- Daj mi spokój. Ja śpię. - powiedział z wyrzutem.
- Juz tak nie narzekaj. - spojrzałam na niego. - Dobra mamuś. Muzę kończyć ..
- Chcesz już iść spać ? - przerwała mi.
- Dokładnie. Przepraszam Was bardzo.
- Rozumiemy wszystko. Dobranoc. - dodał Paweł.
- To dobranoc. - uśmiechnęłam się i zakończyłam rozmowę. Później wyłączyłam już laptop i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po kilkunastu minutach wróciłam do łózka, obok Piotrka. Położyłam się obok niego i próbowałam zasnąć. Coś mi nie pozwalało oddać się w ramiona Morfeusza.
- Co się tak wiercisz ? - zapytał po jakimś czasie Piotrek.
- Nie wiem. - wyszeptałam.
- To chodź. - położył się na plecach. Dzięki czemu mogłam zastapic poduszkę jego klatką. - Wygodnie?
- yhm. - odpowiedziałam i zamknęłam oczy.
- Może ci zimno było.
- Nie gadaj, tylko śpij. - powiedziałam cicho. Nawet nie wiem, kiedy odpłynęłam.
 Kolejny dzień był męczący. W półfinałach będziemy grali z Włochami. Całe szczęście, że to tylko jedno spotkanie. A może to właśnie gorzej. O nie, więcej stresu. Plan na następny dzień :  Śniadanie, masaże,  trening, odprawa, trening i lecim na mecz. Pracowite godziny.. Gdy zostało kilkanaście minuty do rozpoczęcia meczu siedziałam obok Marysi.
- Ile tam już nacykałaś zdjęć?
- Ale, że od samego początku początków?
- Tak, właśnie.
- Ponad 50 tysi.
- Ile ? - zapytałam, a po chwili pozostałam z otwartą buzią ze zdziwienia.
- Mało, a po za tym to ja usuwam jakieś 80%.
- No mimo wszystko. To jest strasznie dużo.
- No kibice, tez chcą pooglądać.Nie każdy ma tyle szczęścia co my i jeździ sobie na każdy meczyk.
- To prawda. Ja nawet nie mogłabym marzyć o tym.
- Nie tylko Ty, nie tylko Ty.
- Nie mogę uwierzyć, ze za chwilę to się wszystko skończy. - powiedziałam ze smutkiem w głosie.
- A ja się cieszę, to jest najwspanialsza przygoda w moim życiu.
- Mam nadzieję, że tak szybko się nie skończy.
- Co masz na myśli?
- Nie chce zapeszać. A teraz jest mecz i na tym powinnyśmy skupić nasza uwagę.
- To ja spadam do Bieleckiego.
- A ja do cykania zdjęć. - uśmiechnęła się.
Gdy podeszłam do Aleksandra wszyscy siatkarze rozmawiali z trenerem. Ja wraz z Bieleckim ustalałam plan masaży na późniejsze godziny i na następny dzień. Później chłopaki mieli chwilę na koncentrację. Nie chciałam im przeszkadzać i nie podchodziłam do nich.
Po upływie kilku minut rozbrzmiały hymny narodowe obu drużyn. Następnie odbyło sie przedstawienie 'szóstek'. Po naszej stronie siatki byli : Żygadło, Jarosz, Kurek, Kubiak, Możdżon i Igła. Piotrek siedzial na krzesełku obok Gardiniego. Hala była wypełniona po brzegi. I to nie tylko przez kibiców grających zespołów ale i fanów innych drużyn. Widziałam flagę Argentyny i Stanów Zjednoczonych. cóż się dziwić ludzie przylecieli wcześniej na jutrzejszy mecz Rosja vs. USA.
Każdą piłką gra stawała się coraz bardziej wyrównana. Na drugiej przerwie technicznej chłopaki schodzili z boiska z przewagą dwóch punktów. Podczas rozmowy z trenerem jakiś facet przedarł sie przez barierki i zaczął robić zdjęcia siatkarzom. Najgorsze było to, ze z fleszem. Ochrona musiała interweniować. Ten koleś zachowywał się jakby uciekł z wariatkowa. Rozumiem, że można kochać zawodników. Ale no troche umiaru. Gdy faceci z ochrony 'pomagali' mu opuścić parkiet ten odgrażała się im i krzyczał coś na temat meczu i chłopaków. Gratulował im ale i mówił, ze chce tylko z nimi zdjęcie i koszulkę. Prosił jeszcze o spotkanie. Dziwny koleś. Po uspokojeniu całej sytuacji, zaczęła się dalsza walka. Która nie miała końca

__________________________________________________________
Siemka :D Tak wiem, nie pisałam długo. Ale nie wiem co się ze mną dzieję ? Brak weny coraz bardziej mi doskwiera. Zaległości w Waszych blogach, będę nadrabiać stopniowo. Ale nadrobię. Obiecuję :D
A co do rozdziału, dość długi mi wyszedł. Mam nadzieję, ze się spodoba. Wszelkie przemyślenia i uwagi, pomysły piszcie w komentarzach. One bardzo, bardzo pomagają. Tak więc , koment, koment, koment :D 
Jeszcze bardzo chciałam podziękować za ponad 17 tysięcy wyświetleń. W końcu zaczynam wierzyć, że ktoś czyta te moje wypociny. :D Bardzo mnie to cieszy :)
Sądzę, że utrzymacie poziom :D
Już nie zanudzam. Pozdrawiam Paaula :)
Buziaki :*