29 marca 2013

Rozdział 33. Wspólna audiencja z Bartkiem :D

Nagle usłyszeliśmy czyjeś delikatne pojękiwanie. Od razu odskoczyliśmy od siebie z Piotrkiem.
- Kto to ? - zapytałam wycierając usta dłonią.
- Nie wiem. - wzruszył ramionami. 
- Wchodzimy ? - złapałam za klamkę
- Jak chcesz, to Twój pokój.
Nie odpowiedziałam, po prostu nacisnęłam na klamkę. Nic. Drzwi zamknięte. Znowu pociągnęłam, nadal żadnej reakcji. Zamknięte.
- Kto tam może być ?  - zapytał środkowy, gdy ja wciąż męczyłam się z drzwiami, próbując je otworzyć.
- No kto to może być ? Z kim ja dzielę pokój ? Komu dawałam kartę ? No pomyślmy ...hmm ...Mańka.
- Czyli jednak dobrze jej się układa z naszym kochanym Bartusiem i to nie tylko w sferach czysto życiowych. - w tym momencie znacząco poruszył brwiami. Od razu wybuchnęłam śmiechem.
- Bądź ciszej, chyba nie chcesz im przeszkadzać ?
Znowu nie odpowiedziałam, cały czas się śmiałam.Nie umiałam przestać.
- Cichoo... - powiedział. Widząc, że to nie poskutkowało od razu zamknął moje usta swoimi.Chyba prawdą jest powiedzenie, że najlepszym sposobem na uciszenie kobiety jest jej pocałowanie. Coś w tym jest. Zgadzam się z tym zdaniem. Mnie to strasznie odpowiadało. Tak bardzo tęskniłam za Piotrkiem. Chyba nie umiem bez niego żyć. I dlatego teraz musze to sobie odbić.
- Będziesz już ciszej ? - zapytał po chwili.
- Nie jeszcze nie. - uśmiechnęłam się. I znowu Piotrek mnie pocałował.
- Tylko gdzie ja będę spać ? - zapytałam po odklejeniu się od Cichego.
- No jak to gdzie ? U mnie rzecz jasna.  - otworzył drzwi od swojego pokoju. - Witaj w moich skromnych progach.
- A dziękuję, dziękuję. - przepuścił mnie przed siebie.
- Usiądź, rozgość się. - posłał mi uśmiech numer 6.
- Dzięki, - wyszczerzyłam się i po chwili zaczęłam regularnie ziewać.
- Przestań, bo mnie zarażasz. - zakrył mi usta swoją dłonią.  - Śpiąca ?
- Nie, - w tym momencie Cichy spojrzał na mnie tak podejrzliwie. - No dobrze, może troszeczkę.
- To zmykaj pod prysznic i później idziemy spać. - od razu wstałam i zatrzymałam się przy drzwiach łazienki.
- O co chodzi, kochanie ? - zapytał. - A no tak. Zapomniałbym. Tu masz ręcznik i moją koszulkę. Mam nadzieję, że będzie pasować. - podał mi rzeczy i znowu sie uśmiechnął.
- Dziękuję.- odpowiedziałam i zniknęłam w łazience.
Po umyciu się założyłam wcześniej wspomnianą koszulkę. Była dla mnie prawie jak sukienka. Sięgała mi do połowy ud. Jak dobrze, że Piotrek jest taki wysoki.
Po chwili wyszłam z łazienki. Cichy jak zawsze coś przeglądał w laptopie. Musze się chyba przyzwyczaić do tego, że mój chłopak jest kilerem komputerowym.
- Ekheem.
Po chwili wzrok Piotrka przeniósł się się na mnie. Czułam sie niezręcznie. Patrzył na mnie jak na jakiś deser czy coś innego dobrego. Wiem jak to wygląda. Ja tak patrzę na lody czekoladowe. Lekko poprawiłam włosy z nad czoła.
- Wyglądasz cudownie. - skomentował.
- Nie przesadzaj. - usiadłam obok niego.
- Powinnaś powiedzieć " dziękuję "
- Dziękuję. - pocałowałam go w policzek.
Nasze oczy były ustawione w jednej linii. Nie chciałam wybuchnąć śmiechem. Nie wiem dlaczego, ale tamtego wieczoru miałam strasznie dobry humor. Byłam po porostu szczęśliwa. Robiłam wszystko, by nie zacząć się śmiać. Uśmiechałam się tylko delikatnie. Piotrek łagodnie gładził mój policzek dłonią. Odgarnął moje włosy. Zbliżyliśmy się do siebie na " niebezpieczną odległość ". Nasze usta tylko się delikatnie musnęły.
- Na resztę musisz poczekać. Teraz spadaj się myć. - przerwałam romantyczną chwilę.
W tym momencie Piotrek wstał i ze smutną minką udał się do łazienki.
- Tylko się pośpiesz. - dodałam. Po chwili położyłam sie na łóżku.

* Z perspektywy Piotrka.

Po umyciu się, wyszedłem z łazienki. Cały czas liczyłem, że razem z Anielą spędzimy mile czas. Dokończymy to co zaczęliśmy. Otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazał się jakby anioł. Była nim oczywiście Nela. Spała. Była przepiękna. Jej włosy delikatnie otulały ramiona. Po chwili troszeczkę zacząłem żałować, że śpi. Podszedłem do niej. Sięgnąłem po kołdrę i przykryłem Anielę. Po chwili sam położyłem sie obok niej. Pocałowałem ją delikatnie w czoło, w tym momencie na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech.

* Z perspektywy Anieli.
około godziny17.

Jesteśmy właśnie w Toulouse. Czekamy na rozpoczęcie już drugiego meczu z Francuzami. Patrząc przez pryzmat poprzedniego spotkania możemy liczyć na trudne piłki. Przeciwnicy są za pewne dobrze zmotywowani. Chcą wygrać tak samo jak my. Ja jakoś strasznie się nie denerwuję. Wierzę w chłopaków, w ich siły i pokłady energii.
Rano, gdy się obudziłam było mi troszkę głupio, że zasnęłam tak wcześnie. Byłam zmęczona, to wszystko wyjaśnia. Gdy spałam, czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, że Piotrek jest obok mnie. Śniło mi się jak leżałam na jakimś wzgórzu razem z Cichym. On gładził moje włosy. Nie rozmawialiśmy, tzn nie wypowiadaliśmy żadnych niepotrzebnych słów. Nasza konwersacja opierała się tylko i wyłącznie na patrzeniu sobie w oczy. Podobało mi się to mimo, że jestem gadułą. Kochałam spojrzenie Piotrka. Te jego niebieskie tęczówki. Obecność obok niego była uzależniająca. Wiedziałam, że jesteśmy sobie przeznaczeni.
- O czym tak myślisz ? - zapytała Marysia, która przestała przeglądać zdjęcia
- O niczym - wytknęłam jej język. - A właśnie, nie opowiedziałaś mi co robiłaś wczoraj wieczorem.
- Grałam w karty u Kuby w pokoju.
- A później ? - czy ja zawsze musze od niej wszystko wyciągać sama ?
- No co później ? Bartek nie miał gdzie spać. Więc zaproponowałam nasz pokój.
- No właśnie, nasz pokój. Wiesz, że się dobijałam do Was ? Ale chyba mieliście inne zajęcie ? - zaczęłam sie śmiać.
- Ale o czym Ty mówisz ? - kłamała, ze nie wie o co ja się pytam. Mnie nie oszuka.
- Nie przesadzaj, słyszeliśmy odgłosy zza drzwi.
- SłyszeliśMY ?
- No tak ja i Piotrek. Nie chcieliśmy Wam przeszkadzać i poszliśmy do pokoju Cichego.
Nic nie odpowiedziała, widziałam tylko jak jej się policzki zaczerwieniły.
- Wstydzioch ! - dźgnęłam ją w bok.
- Zaczynasz ? - oddała mi cios.
- Dobra przestań ! - zaczęłam lekko krzyczeć, bo Marysia już mnie łaskotała.
- A bedziesz grzeczna ?
- Że co ? Ja zawsze taka jestem . - wybuchnęłyśmy obie śmiechem.
- Dobra, już koniec. Za chwile musze iść na trybuny.
- A no tak, bo Ty jesteś tutaj w pracy.
- Tak samo jak Ty. - uśmiechnęła się i wstała z ławki, na której siedziałyśmy. - Ja juz idę. Porobię jeszcze pare zdjęć na rozgrzewce.
- No leć. - pomachałam już oddalającej się Marysi.
Spojrzałam na zegarek, była 17:24. Zostało pół godziny. Z tego co sie dowiedziałam od Bieleckiego - kilera mam pomóc w rozciągnięciu Bartka. Jego kolano już dobrze pracuje, ale jeszcze mogło by lepiej. Szukałam wzrokiem mojego kuzyna. Po chwili siedział sam i wiązał buty.
- Buuu ! - krzyknęłam zza jego pleców.
- Ależ mnie przestraszyła, prawie dostałem zawału. - złapał się za klatkę piersiową.
- Tak wiem. Jestem mistrzem w straszeniu ludzi.
- Masz to po mnie. - po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem . - A tak właściwie to co tam u Ciebie i Piotrka ? - usiedliśmy na parkiecie.
- Nie wiem, przeciez mieszkasz z nim w pokoju. - zaczęłam rozciąganie Bartka.
- Wiem tylko, ze jest ok. Ale jak dla mnie nie jest to wystarczająca odpowiedź. - uśmiechnął sie.
- Nie wyjaśniliśmy sobie niczego.
- Jak to ?
- Po prostu zachowywaliśmy się jakby tamto się nie zdarzyło. Ja nie chce do tego wracać. Według mnie Piotrek też nie chce. Mam do siebie ogromy żal, nie powinnam wyolbrzymiać każdej sprawy. Widziałam, jak go ranię. Ale ja też cierpiałam. Mam nadzieję, że wszystko wróci na swój tor.
- Ja również mam nadzieję, że po raz ostatni widziałem tego Pita. Myślałem, że coś sobie zrobi.
- Ale o czym Ty teraz mówisz ? - podniosłam głowę i spojrzałam Kurkowi w oczy.
- No nieważne.
- Ważne. - zaczęłam się martwić.
- No już nic. Najważniejsze w tej chwili jest to, że jesteś szczęśliwa.
- Kiedyś się dowiem. - odpowiedziałam. - Ty lepiej opowiedz co robiliście z Marysią w nocy.
- Ale co ? - odwrócił spojrzenie.
- Kłamiesz. Dobra ja wiem co robiliście, słyszałam. Dzięki za zajęcie łóżka. Mam nadzieję, ze ta czynność pomogła, żeby odstresować się przed meczem.
- Tak nawet nie wiesz jak to działa. - powiedział. - Ałaaa
- O co chodzi ?
- Jesteś gorsza niż Bielecki.
- Dziękuję za komplement kuzynku. - poczochrałam jego włosy.
- Przestań.
- A no tak, tylko jedna osoba może dotykać Twoich włosów.
- Kogo masz na mysli ?
- Twoją mamusię.  Pamiętam jak całowała Cię, a później czochrała Twoje włoski. - uśmiechnęłam się.
- Teraz chyba są dwie osoby.
- Czyli Twój związek z Marysią, wskoczył na wyższy poziom. Pozwalasz jej dotykać jej swoich włosów. To już chyba powinniście brać ślub. Musze jej o tym powiedzieć.
- Weź przestań. Nawet nie myślałem o hajtaniu sie w tej chwili
-Mam nadzieję, że będę światkiem. W końcu to ja Was sobie przedstawiłam. Dzięki mnie jesteś szczęśliwy. Pamiętaj chce byc także chrzestną waszych brzdąców.
- Wow, Ty masz chyba większe wyobrażenie o moim życiu niż ja sam.
- Jak to nie planowałeś niczeeego ??
- Nie.
- Dziwny jesteś.
- Ty też.
- Wiem.
- To dobrze, że wiesz.
- To dobrze, ze Ty uważasz, że dobrze, że ja wiem, że jestem dziwna tak jak Ty.
- Nie zrozumiałem.
- To wszystko wyjaśnia.
- Ale co ?
- No wszystko.
- Co wszystko ?
- To wszystko, ze nie dość, że jesteś dziwny. To jeszcze Twoje komórki nerwowe nie pracują za dobrze. Chociaż kolano będzie. - poklepałam go po zakończonym " rozciąganiu "
- Dobra trzeba się zbierać, za chwilę meczyk.
- Wygracie.
- To akurat wiem.
- Wow. ! Ale tylko tyle wiesz ? To jest przepraszam mało. - wstaliśmy.
- Nie wiem jak ten Piotrek z Tobą wytrzymuje.
- Ale Ty masz duuużą głowę. - w tym momencie zaczęłam dźgać go w czaszkę.
- Za to Ty masz mały móżdżek.
- Chyba nie wiesz z czego składa się mózg. Móżdżek to część mózgu.
- Wiem.
- Taa jasne. - zaczęliśmy się lekko przepychać.
- Chodź, za chwilę mecz. - w tym momencie złapał mnie za rękę i wspólnie spacerkiem udalismy się do grupy wielkoludów.
- Cześć kochanie. - przywitał się ze mną Piotruś. Pocałował w policzek i w tym momencie zauważył, ze Bartek trzyma mnie za rękę. - Yyyyyyyyy.
- O co chodzi skarbie ? - nadal nie puściłam dłoni kuzyna.
- hahahahahahhahahhahahahaha - zaczął się śmiać Kurek. - Tylko osoby z małym ilorazem inteligencji nie umieją sklecić zdanie jak tutaj obecny Cichy.
- Właśnie, że umiem !. - wtrącił sie Piotrek. - Chciałem sie zapytać, dlaczego trzymasz MOJĄ DZIEWCZYNĘ  za rękę ?
- Nie wiem tak po prostu. A co nie wolno ?
- Właściwie to wolno, jesteś jej starszym ...
- I głupszym kuzynem, który nie odróżnia mózgu od móżdżku. - teraz ja wtrąciłam.
- Bardzo śmieszne, skrzacie. - teraz kochany Bartuś zwrócił się do mnie.
- Chciałam tylko wyjaśnić, bo jak widać mój kuzyn ma sklerozę. A mówił, ze ja mam. No nieważne. Jeszcze sezon temu to właśnie on był w Skrze. A co za tym idzie był skrzatem. A teraz mnie od nich wyzywa ? To przejaw braku szacunku do byłego klubu.
- Dobra skończ, nie pogrążaj się. - brnął dalej w wymianie zdań.
- Nie przerywaj mi. To nie jest kulturalnie. A jak wiem, jesteś starszy i powinieneś dawać przykład. Ale tego tez nie umiesz. Jak mi przykro. Tak bardzoo ..
- Że aż wcale, tak ? - dodał Igła. Jak tylko usłyszał naszą rozmowę, tzn moją i Bartka od razu przyłączył się do oglądania jakże wspaniałego widowiska.
- Tak, dziękuję Krzysiu. Wracając do tematu, pragnę zwrócić państwa uwagę, że nasz obecny tutaj Bartosz Kurek przykuwa spojrzenie ludzi tylko swoim wyglądem. Jakże nienagannym wyglądem w prawdzie. Ale jak każdy wie liczy się wnętrze człowieka. Bartuś ma wszystkie organy z tym się zgodzę.
- A więc uważasz ... - powiedział Kuraś.
- Oto kolejny dowód, na zaniżoną wiedze z zakresu gimnazjum. Bartuś, zdania nie zaczyna się od "a więc" - przerwałam mu.
- Oo i tutaj chyba ma Aniela rację. - poparł mnie Możdżon. Wokół nas zrobiło się niezłe zgromadzenie. 
- Dzięki Marcin. Jak zawsze pomogłeś.
- Dobra chłopaki za chwilę mecz sie zacznie, musimy przerwać Waszą audiencję. - wtrącił sie Kubiak.
- Oj chyba nie musimy jej dokańczać. Wiemy kto wygrał. - skomentował Marcin.
- Anielaa  ! - krzyknął radośnie Igła.
- Dobra przestańcie, Bartkowi zrobi się przykro i będzie w nocy płakał. - klepnęłam po ramieniu mojego kuzyna.
- No przestańcie. Nie mam zamiaru w nocy słyszeć jego szlochania. Ja chce spać. - dodał Piotrek.
- Wygrałaś - wyszeptał Kuraś.
- Że co ? Powtórz głośniej, nic nie słyszałam.
- Wygrałaś. - powiedział.
- I o to mi chodziło.
Po chwili rozpoczęło się spotkanie z Francuzami. Wyszliśmy jak zawsze w składzie : Kurek, Kubiak, Ziomek, Bartman, Piotrek, Kosa i Igła. Większych zmian nie było. Bo nie całych dwóch godzinach zakończyło się wynikiem 3:0 dla nas. Oczywiście, nie było innej możliwości. Czekaliśmy chwilę na wybranie mvp. Według mnie wybór był strasznie trudny, każdy z chłopaków zasłużył na ten tytuł. Po chwili wszystko było jasne. Został nim Bartek Kurek. Niestety. Od razu podbiegł do mnie :
- Chyba jakiś głupek nie dostaje nagrody MVP  ?
- Wiesz, nawet ślepej kurze zdarza się trafić na ziarno. Więc nie ciesz się tak. - wyszczerzyłam się.

__________________________________________

Na początek jeszcze raz PRZEPRASZAM. Znowu moja determinacja mnie zawiodła. Siedziałam na tym rozdziałem chyba 5 dni. Szukałam różnych wersji. Nie wiem czy wybrałam odpowiednią. Oceńcie sami. :)

Co do samego rozdziału, jest to jeden z dłuższych jakie kiedykolwiek opublikowałam. Może zanudziłam ? Wszystkie przemyślenia piszcie w komentarzach. To właśnie one zmuszają mnie do opracowywania kilku wersji. Chce, aby to właśnie Wam podobało się moje opowiadanie. Jak już kiedyś napisałam, ja tylko spisuje historie opowiedziane. Opowiedziane przez bohaterów. To on sami trzymają wodze tego wymyślonego życia. Ja tylko pomagam ubrać to w odpowiednie słowa. Mam nadzieję, że jakoś mi to wychodzi. 

Jeszcze na koniec. :) Chcę życzyć Wam przede wszystkim zdrowych i cieplutkich, rodzinnych świat Wielkiejnocy. Mimo, że pogoda sugeruje Boże Narodzenie. Ale cóż. Może to jest tak kawał na Prima Aprilis ? Kto wie. :D 

Już nie przynudzam. czytam = komentuję. 
 Pozdrawiam Paula :)  

22 marca 2013

Rozdział 32. Ależ ten mój chłopak jest romantyczny.

                                                                                                                  baad blood.
* Z perspektywy Anieli.

- Przepraszam - powiedzieliśmy równocześnie.
- Ty pierwsza/y - znowu razem. Po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ej, ruszcie się. Śniadanie . - zawołał radośnie Kosa. Jak zawsze miał wyczucie czasu. Cóż, trzeba było się z tym pogodzić. 
- Już idziemy. - opowiedział Piotrek i złapał mnie za rękę. Po chwili spojrzałam na niego, widziałam, ze chce porozmawiać. Tak samo jak ja.
Podczas drogi na posiłek nie rozmawialiśmy. Nie chciałam przerywać tej ciszy. Po prostu cieszyłam się samą obecnością Pita obok mnie. Strasznie żałowałam mojego zachowania. Nie powinnam tak postąpić. Ale wtedy nie umiałam inaczej. Nie myślałam racjonalnie. Gdy zobaczyłam Piotrka moje serce zaczęło jakby szybciej bić. Stęskniłam się za nim, za jego uśmiechem. Poczułam, że mogę być szczęśliwa.
Śniadanie odbyło się w miłej atmosferze, z resztą jak zawsze. Igła ciągle nadawał. Nie wiem jak on to robi, że cały czas gada. Nigdy się nie męczy. Jakoś nie przeszkadzało mi to mimo, że lubiłam ciszę i spokój.
Co chwilę patrzyłam na Piotrka, ukradkiem. On chyba na mnie również. Marysia wraz z Bartkiem byli tacy szczęśliwi. Cały czas się uśmiechali do siebie, miziali. To było urocze, słodkie. Chociaż czasami chyba za słodkie. Może dlatego tak myślę, bo w moim związku nie trwa całowieczna sielanka. Ale też jest miło. Nie lubię nudy, musi sie coś dziać. Chociaż nuda w związku polegająca na całkowitym szczęściu może być kusząca. Może właśnie na tym polega miłość. Na braku konfrontacji swoich stanowisk. Nie, ja tak nie umiem. Chyba za bardzo lubię stawiać na swoim, z resztą Piotrek też. Nadal uważam, ze związek bez kłótni nie może istnieć. A jeśli tak, to jest nudy. Zero adrenaliny, jakichkolwiek emocji ani pikanterii i zaczyna powiewać monotonność.Chociaż patrząc na Kurka i Mańkę można uznać, ze nuda nie jest przereklamowana.
Po zjedzonym posiłku wszyscy razem zaczęliśmy się zbierać do pokoi, bo trening. Każdy wielkolud musiał się spakować. Ja również. Marysia miała robić zdjęcia. Szliśmy zwartą grupą, tylko ja jak zawsze snułam się gdzieś na tyłach.
- Idziesz na trening ? - usłyszałam głos. Po chwili odwróciłam głowę i zobaczyłam Winiara.
- Tak idę, a dlaczego miałabym nie iść ?
- Nie wiem, tak zapytałem. - uśmiechnął się. - Gadałaś już z Pitem ?
- Nie miałam jeszcze okazji. Ale zamierzam.
- Widziałem jak na Ciebie patrzy. Bardzo mocno Cię kocha. To widać na pierwszy rzut oka.
- A Ty gadałeś z Dagmarą ? - zmieniłam temat.
- Tak.
- Iii ? Jak zareagowała ?
- Była zła nawet trochę bardzo zła.
- Ale wszystko jej powiedziałeś ?
- No tak, inaczej by się nie wkurzyła.
- Ale już jest wszystko dobrze ? - zatrzymałam się.
- Tak, mam nadzieję. Na odbudowanie moje związku nie strace dużo czasu.
- Nawet jeśli, tak. Będzie warto. - pocieszyłam go.
- Dobra ja już idę, za chwilkę trening. - powiedział i pobiegł w stronę pokoju.
- No cześć, do zobaczenia. - odpowiedziałam po chwili jednak tylko do powietrza.
Kierowałam się do siebie. Szłam powoli. Byłam szczęśliwa, że wszystko nareszcie się układa. Długo musiałam na to czekać. Ale lepiej teraz niż w ogóle.Chyba warto było. A tak właściwie to o czym ja mówię ? Jeszcze nie pogodziłam się z Piotrkiem, nawet nie miałam okazji z nim porozmawiać. Tzn gadałam z nim przez chwilę, ale czy to można nazwać rozmową ? Nie powiedziałabym.
Po chwili znalazłam się w pokoju. Spojrzałam na zegarek, zostało mi 20 minut do rozpoczęcia treningu. Sięgnęłam po torbę sportową. Zaczęłam wkładać do niej potrzebne rzeczy. Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi .
- Cześć. -powiedziała jak zawsze szczęśliwa Marysia.
- Hej, zbieraj się leniuchu na trening. - odpowiedziałam.
- Dobra, już chwila. Gadałaś z Piotrkiem ?
- Nie, ale mam zamiar.
- Jak to nie ?
- Ej ogarnij się. Wstałyśmy nie całą godzinę temu, a ja już miałam do niego polecieć ?
- Ja bym tak zrobiła.
- No to może Ty ja nie. Czekam na odpowiedni moment.
- Możesz się nie doczekać.
- Dobra przestań. Jest dopiero przedpołudnie. Zdążę pogadać. - odwróciłam się i otworzyłam drzwi. - Idziesz ?
- Tak już. - odpowiedziała i sięgnęła po swoją torbę. Po chwili obie opuściłyśmy pokój. W tym samym momencie oczywiście ze swojego wychodzili Bartek i Piotrek. Chyba jakaś telepatia nas łączyła. Zawsze w tym samym czasie. To było mega dziwne, a za razem urocze. Nie wiem dlaczego. Jakoś tak po prostu.
- Cześć. - przywitałam się z nimi.
- Oj widzę, że kuzyneczka ma słabą pamięć. - powiedział Bartek. - Widzieliśmy się już dzisiaj.
- No co ? Nie mogę powiedzieć " cześć " ?
- Nie udawaj. Wszyscy wiem, ze masz sklerozę. - zaczął się śmiać.
- Sklerozę mają ludzie w podeszłym wieku. Z tego co wiem, to właśnie Ty jesteś ode mnie starszy, kuzynie.
- Ale to chyba Pit jest najstarszy. - pokazał na mojego chłopaka. Fajnie to powiedzieć, mojego chłopaka. Mimo, że się nie pogodziliśmy uważałam, że mogę tak mówić.
- Dobra już chodźcie. - podsumował Piotrek. Jako najstarszy, zakończył spór.

Około19

Jesteśmy własnie po drugim treningu w dniu dzisiejszym. Chyba wszyscy jesteśmy zmęczeni, ale chłopaki najbardziej. Nie dziwię się. Jutro jest kolejny mecz z Francją.Kurde znowu będzie natłok emocji. To nie jest fajne, jeśli powodują je nieprzyjemne sytuacje. Mam nadzieję, że do takowych nie dojdzie.
Gdy dotarłyśmy do pokoju, od razu podłam na łóżko. Nie miałam na nic ochoty, byłam wykończona. Chyba się nie nadaję na fizjoterapeutę. Od drugiej klasy gimnazjum, chciałam nim zostać. I udało się. Ale czy całkowicie się w nim spełniam, nie wiem. Może jak skończę studia to się o tym przekonam.
Wzięłam laptopa i zaczęłam przeglądać fejsa, tt i pocztę. Zawsze gdy logowałam się na maila, przechodził mnie lekki dreszczyk strachu. Bałam sie zobaczyć, że w odebranych wiadomość od nieznajomego.
Uff, na całe szczęście nic takiego tam nie znalazłam.

* Z perspektywy Piotrka.

Gdy wróciliśmy z treningu, nie miałem nawet grama energii na robienie czegokolwiek. Rzuciłem się na łózko, próbowałem usnąć. Założyłem słuchawki, włączyłam muzykę. Zacząłem pogrążać się w przestrzeni moich myśli. Nadal nie rozmawiałem z Anielą. Rano była okazja, jednak Kosa wszystko popsuł. Ma chłop wyczucie chwili, nie powiem. Ale moze 9  nie byłaby odpowiednim czasem, ale zawsze. Była możliwość. Na treningu nie ma jak, na obiedzie również.
- Ej, Ty w ogóle zamierzasz gadać z Anielą ? - zapytał Bartek wchodzący do pokoju.
- Tak, przecież wiesz.
- No wiem i dlatego się dziwię, że jeszcze tego nie zrobiłeś.
- Dobra daj mi spokój, jestem zmęczony.
- Na Anielę jesteś zmęczony ?
- Nie, pogadam z nią dzisiaj. Muszę się ogarnąć. Teraz daj mi spać. Obudzę się za godzinę to porozmawiamy. Jak masz zamiar hałasować to lepiej wyjdź. - powiedziałem i położyłem sobie na głowę poduszkę.
- Rób co chcesz. - odpowiedział i po chwili usłyszałem zatrzaśnięcie drzwi.
Wyszedł, nareszcie mogę spać. Czułem jak moje mięśnie odpoczywają. Ja razem z nimi. Byłem padnięty. No może nie jakoś bardzo, ale zawsze. Jeszcze do tego się nie wyspałem. Całą noc myślałem o Anieli. O tym, ze muszę ją przeprosić. A co ja w tym momencie robię ? Zamiast już z nią rozmawiać, leżę na łóżku. To nie ma sensu. Muszę wstać. Ale nie chce mi się. Dobra musze pokonać tego lenia. Nelka jest ważniejsza.
Poszedłem do łazienki, przemyłem twarz wodą. Jakoś to mnie rozbudziło. Trochę. Przebrałem się i wyszedłem z pokoju, zamykając go uprzednio. Stałem chwilę na korytarzu w bezruchu. Zapukałem do drzwi Anieli.
- Marysia, drzwi są otwarte. - usłyszałem Nelę, i sam sobie otworzyłem.
Wszedłem do pokoju i ujrzałem jakby siebie. Aniela lezała na łózku w dokładnie tej samej pozycji co ja przed chwilką. Zacząłem się śmiać. Od razu Nela się zerwała.
- Co Ty tutaj robisz?  - zapytała poprawiając włosy.
- Jak nie widzisz, stoję.
- To akurat widzę. - uśmiechnęła się tak pięknie. - Poczekaj chwilę, pójdę do łazienki.

* powrót do perspektywy Anieli.

Jak ja wyglądam ?!?! Podkrążone oczy, każdy włos w inną stronę. Ciekawe co on sobie o mnie pomyślał. Dobra trzeba się ogarnąć. Po jakiś 10 minutach wyglądałam znośnie. Gdy wyszłam z łazienki Piotrek siedział na łóżku i coś przeglądał na laptopie.
- Co Ty robisz ? - zapytałam.
- A nie nic, moze zmień program anty-wirusowy ? Bo ten jest bezsensowny.
- Dobrze, zmienię. - w tym momencie w mojej głowie pojawiła się jedna myśl " Jaki ja mam program anty-co ? " Dobra nieważne. Sorry, ale ja się kompletnie nie znam na komputerze. To znaczy na jego obsłudze to oczywiście, że tak. No moze nie tak jak Piotrek, ale zawsze.
Po chwili oboje leżeliśmy już obok siebie na łóżku. Cichy bawił się moimi włosami.
- Możesz przestać ? - zapytałam.
- Nie. - wyszczerzył się i  pocałował mnie w czoło.
- Dobra, tym mnie nie przekupisz. Przestań, nie lubię gdy ktoś bawi się moimi włosami.
- Nawet ja ?
- Tak, nawet Ty. - dźgnęłam go w brzuch, lekko.
- Teraz to pożałujesz - powiedział dość poważnie, ja oczywiście wybuchnęłam na to śmiechem. Po chwili jednak zrozumiałam, że Piotrek nie żartuje. Zaczęliśmy się ganiać po pokoju. Skakanie po łózkach w wykonaniu Cichego wyglądało wręcz komicznie. Ale cóż jest wysoki.
Po jakiś 20 minutach gonitwy Pit złapał mnie w pasie i oboje wylądowaliśmy na łóżku. To znaczy ja na Cichym. Wybuchnęłam śmiechem, znowu.
- Dobra ja złażę, jestem ciężka. - powiedziałam po chwili.
- Co Ty mówisz. Jeśli tak sądzisz, to chcę, zebyś była moim małym ciężarkiem.
- Dzienki, stary.
- Dobra, przepraszam. - ogarnął moje włosy za ucho. - To nie miało tak zabrzmieć. 
- Ok, luzik. Żartowałam. - powiedziałam kładąc głowę na klatce piersiowej Piotrka. - To co robimy ?
- Idziemy na spacer ?
- Chce Ci się ? - powiedziałam z wyrzutem.
- Tak, rusz się. - wstał i złapał mnie za nogę chcąc rzucić z łózka.
- Ok, już idę.
Po chwili założyłam buty i byłam gotowa.
- Idziemy ? - zapytał, gdy wyszlismy z pokoju.
- Tak, tylko zaniosę klucz Marysi. Tylko gdzie ona może być ?
- Sprawdź u Jarosza w pokoju. Pewnie grają w pokera.
Po chwili znalazłam się w " skromnych progach " Kuby. Nie wiem jak tam się zmieściło tyle ludzi. Chyba wszyscy kadrowicze grali w karty wraz z nimi Mańka.
- Trzymaj. - podałam jej kartę. - I nie zgub.
- Nie zgubi, nawet jesli zostawi u mnie to co ? - zapytał Kuba.
- Nie nic. To ja idę.
- Ej nie zostaniesz z nami? - zapytał robiąc smutną minkę Igła.
- Ona idzie pewnie gdzieś z Piotrkiem. - dodał Kurek. W tym momencie zabrzmiało równe " uuuu ".
- To cześć. - powiedziałam wychodząc z zatłoczonego pokoju.
- Już załatwione ? - zapytał po chwili Pit.
- Tak, mozemy iść. - uśmiechnęłam się.
Przez jakieś pół godziny drogi rozmawialiśmy o wszystkim, śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Było jak dawniej. Mimo, że nie wytłumaczyliśmy sobie całej sprawy. Nie chciałam o tym z nim gadać.
- Idziemy coś zjeść ? - zapytał mój wiecznie głodny chłopak. 
- Taak, tylko gdzie i co ?
- Ja poprowadzę, mam swoje tajemnicze miejsce. - uśmiechnął się.
- Ok
- To chodź.
Po jakiś 15 minutach znaleźliśmy się pod budką z kebabami. Tak dobrze przeczytaliście z kebabami. Ależ ten mój chłopak jest romantyczny.
- Dobry wieczór, poproszę dwa średnie Patlıcan. - powiedział do sprzedawcy po francusku i po chwil podszedł do mnie w dłoniach trzymając dwie ogromne bułki.
- Trzymaj.
- Ja tego nie zjem.
- Byłaś głodna, więc trzymaj. - w końcu wzięłam kebaba do ręki.
Po chwili usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy konsumować " posiłek. "
- Matko, ile to ma kalorii. - przeżegnałam się. I ugryzłam bułkę.
- Tylko nie mów trenerowi. - uśmiechnął się do mnie Piotrek i również zaczął jeść.
- Ej to jest pyszne - powiedziałam z pełną buzią.
- Pogryź i dopiero powiedz.
- Mówię, że to jest pyszne.
- Nigdy wcześniej nie jadłaś fast-food'ów ? - zapytał lekko brudny na policzku Cichy
- Kiedyś jadłam, ale to było dawno. Od gimnazjum jestem na wiecznej diecie.
- Aaa no tak, Ah te wasze diety. - zaczął się śmiać Piotrek.
- Przestań, z tego co wiem Tobie też nie wolno jeść byle czego. Więc tak jak ja jesteście na diecie.
- Czasami pozwalam sobie na mały wyskok.
- Piotrek, ja już nie mogę. - powiedziałam patrząc na jeszcze połowę mojego " dania ".
- To daj ja zjem. - w tym momencie zaczęłam się śmiać.
- Że co ? Przecież Ty już zjadłeś swojego i jesteś głodny ? - zapytałam nadal nie przestając się śmiać.
- Troszkę może i tak, ale jedzenia nie wolno wyrzucać. To daj jak nie możesz, - podałam mu wielką bułkę wypełnioną kaloriami.
- Smacznego - powiedziałam wycierając kąciki ust chusteczką. Piotrek chyba był bardzo głodny.
- Ile Ty jesz. - podsumowałam gdy skończył.
- No co, duży urosłem więc muszę. - wypiął dumnie klatkę piersiową.
- No tak, duży. - poczochrałam jego włosy.
- Najedzona ?
- Tak, nawet za bardzo. - uśmiechnęłam się. - A Ty ? Najedzony ?
- No wiesz, jeszcze coś bym zjadł. - zaczęliśmy oboje się śmiać. - To co wracamy ?
Pokiwałam głową twierdząco. Po chwili szliśmy już razem w stronę ośrodka trzymając się za ręce.
Upłynęło jakieś 30 minut i byliśmy już w hotelu.
- To co zobaczymy się jutro ? - zapytałam stojąc pod drzwiami swojego pokoju.
- No taak. - podszedł do mnie Piotrek. Zbliżył się do mnie na tyle blisko, że czułam jego oddech. Stanęłam na palcach i nasze usta były na prawie równej wysokości. Patrzyliśmy sobie hipnotycznie w oczy. Po chwili nasze usta się połączyły, stanowiły jedność. Oparci o drzwi mojego pokoju trwaliśmy w pocałunku.
Nagle usłyszeliśmy czyjeś delikatne pojękiwanie. Od razu odskoczyliśmy od siebie.
- Kto to ? - zapytałam wycierając usta dłonią.

_______________________________________
No i jest 32. :) Przepraszam, że dodaję dopiero dziś, ale brak weny dopadł i mnie. Niestety. Ale nadrabiam, dość długim rozdziałem.
Aniela z Piotrkiem nie wyjaśnili sobie niczego, ale chyba powrócił dawny spokój.
Piszcie, komentujcie, dajcie rady, wskazówki. To mnie motywuje i daje takie poczucie, ze ktoś czyta te moje teksty.  czytam = komentuję.
Pozdrawiam Paulaa :)

16 marca 2013

Rozdział 31. W życiu trzeba być egoistą, a szczególnie w miłości.

 * Z perspektywy Anieli.

Następnego dnia, wcześnie rano, około 5.

Całą noc myślałam o Piotrku. Widziałam, że mu zależy na mnie. Wczoraj chyba nareszcie zrozumiał co zrobił. No ja też nie jestem bez winy. Cały czas wyolbrzymiałam wszystkie sprawy. Byłam zazdrosna o byle co. Ale go kocham. Chyba miłość to nie jest wytłumaczeniem. To jest jedyny argument na moje usprawiedliwienie. Niestety jedyny. Nie mam prawa kierować życiem Piotrka. Skoro jesteśmy razem, na razie to mogę. W końcu on jest moim życiem, to ja powinnam być chociaż częścią jego świata Wiem, że trzeba walczyć. Nie mogę się poddać. Wiem, że mogę dać jeszcze szansę naszemu związkowi. Ale jeśli nie będę miała już tej odwagi i siły by walczyć ? To co wtedy ? Sama nie wiem, czy chce nadal być z Piotrkiem. To jest cholernie trudne. Sama miłość nie wystarczy, by stworzyć udany związek. Myślałam, ze potrafimy. Jak widać nam się nie udało. Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha ? Zmarnowałam czas Piotrka. Byłby teraz szczęśliwy z Olą. On się w tym momencie nade mną lituje. Głupio mu mnie tak zwyczajnie zostawić, rzucić. Więc próbuje w inny sposób. A jesli ja się mylę ? Jeśli Piotrek rzeczywiście mnie kocha ? Mówił mi to wiele razy. Teraz zaczynam w to wątpić. Nie powinnam. W końcu nadal jesteśmy razem. Szczerość to podstawa. Mam nadzieje, że nigdy mnie nie okłamał. Moje wszystkie związki się rozpadają. Widocznie ja się do tego nie nadaję.
Z Alanem sprawa jest jasna. Przez ten okres co z nim byłam, cała uwaga była skupiona właśnie na nim. Nie liczyłam się ja, ani nikt inny. Owinął mnie sobie wokół palca. Byłam całkowicie podporządkowana. Nie miałam własnego zdania. Ale czasy się zmieniły. Jak to dziwne zabrzmiało, ale już wracam do tematu. Odkąd przeprowadziłam się do Wrocławia zaczynałam nabierać charakteru. Z szarej myszki stałam się pewną siebie dziewczyną. To wszystko zasługa Marysi. Była uparta. Dzięki niej otworzyłam się na ludzi, na świat. Całkowicie uniezależniłam się od Alana. Stałam się samodzielna. Nareszcie. Chyba muszę zakończyć związek z Piotrkiem.
Nie chce tego robić, ale musze. Nie chcę, żeby się ze mną niepotrzebnie męczył. To nie ma sensu. Na początek muszę z nim porozmawiać. To będzie szalenie trudne. Co ja mam mu niby powiedzieć ? " Kocham Cie, ale nie chce żebyś znosił moje humory. Wybacz żegnaj " Nie ! . To jest okropne. Nie moge się tak zachować. To było by nieuczciwe. Ta rozmowa musi być w pewnym stopniu jakby spowiedzią. Musze powiedzieć wszystko co siedzi mi na serduchu. Wszystko co czuję. Inaczej to nie ma sensu.
Nie moge z nim zerwać. Za bardzo go kocham, za bardzo potrzebuję. Jest całym moim życiem. Gdy go stracę będzie jedna wielka pustka. Nie będę umiała jej wypełnić. Nie wiem co zrobię, gdy mnie zostawi. Wtedy moje życie nie będzie miało sensu. Musze walczyć i to do końca. Nawet jeśli on się waha nad trwałością naszego związku. Musi mi to powiedzieć prosto w twarz, że mnie nie kocha. Inaczej nie będę umiała w to uwierzyć. Z czasem pewnie pojmę, że wtedy to nie miałoby sensu istnienia.
A jeśli kocha ? Oby. Nie będziemy sobie dawali żadnego durnowatego czasu. Nienawidzę go w tej chwili, działa mi na niekorzyść.  Będę się starać podwójnie. Zapomnę o wszystkim co było złe. Strasznie mi na nim zależy. Kocham go. Mam nadzieje, że on mnie też.
Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu. Otrząsnęłam się i chwyciłam za niego. Odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
- Słucham ? - zaczęłam.
- Cześć, córuś. Przepraszam, że tak wcześnie dzwonię. Nie obudziłam Cię ?- usłyszałam głos rodzicielki. 
- A dlaczego miałabyś mnie obudzić ?
- Jest siódma. Trochę wcześnie.
- Nie nie. Wstałam przed chwilą. Coś się stało ? - zmieniłam temat.
- Przeprowadzam sie do Pawła. - powiedziała radośnie. Niestety ja nie byłam aż tak uradowana.
- Jak to ?
- No Paweł zaproponował to się zgodziłam. Kocham go, a on mnie. Jesteśmy szczęśliwi.
- Ok, rozumiem. Ale znacie się od niedawna. Miłość to nie jest powód od razu do takiego czynu. Przemyślałaś to chociaż ?
- Tworzymy idealną parę. Nie kłócimy się. Jest zupełnie inaczej niż z Twoim ojcem. Jestem na prawdę szczęśliwa. Chyba mam do tego prawo ?
- Oczywiście, ze masz. Ale nie uważasz, że to za wcześnie ?
- Jeśli się kogoś kocha czas się nie liczy. Jestem tego pewna.
- A co z domem ?
- Chyba wynajmę dopóki nie wrócisz.
- Jak to wynajmiesz  ? Nie chcę, żeby po moim domu kręcił się ktoś obcy. A Diango ?
- Jedzie ze mną.
- Mamo, ale przecież wiesz. On nie tego nie lubi. Sama wiesz, jak było jak pojechałam z nim w góry. Nie czuł się dobrze.
- To co mam według Ciebie zrobić ? - podniosła głos.
- Daj sobie czas. Nie znasz Pawła dość długo, by się do niego przeprowadzać. Tym bardziej do jakiegoś małego domu.
- Wiedziałam, ze tak będzie. Mimo wszystko, Paweł nalegał, żebym do Ciebie zadzwoniła. Myślałam, ze się ucieszysz. Że Twoja matka po tylu latach samotności jest nareszcie szczęśliwa. Jak widać pomyliłam sie.
- Mamo, ja po prostu wyraziłam swoją opinię. Chyba mam prawo ?
- Masz.
- Zrobisz jak zechcesz. Tylko nie myśl sobie.
- Przemyślę, jeszcze tą decyzję.
- Mamo, przyjedziesz na jakieś mecze ?
- Kupiłam na te w Warszawie.
- Ja już musze kończyć. Pogadamy kiedy indziej.
- No papa, trzymaj się.
- No cześć.
Byłam zdezorientowana, przez to co usłyszałam od mamy. Nie chciałam, żeby zostawia dom pusty. No może nie przeprowadziłaby się gdzieś daleko, ale zawsze. Kochałam to miejsce. Tyle radosnych chwil tam przeżyłam. Czuję się tam bezpiecznie. Może kiedyś wrócę do Ksawerowa. Nie lubię mieszkać w bloku. Wrocław jest pięknym miastem, lubię go. Ale chyba nie potrafię pokochać. Czasami tęsknię za domem. Wiem, że w każdym momencie mojego życia mogę tam wrócić. Ciesze się, ze mam taką możliwość.
Po chwili obudziła się Marysia.
- Cześć. - powitałam ją z uśmiechem.
- Hej, która jest godzina ?
- Dochodzi wpół do ósmej. A co ?
- Nie nic. A Ty jak się czujesz po wczorajszym ?
- Wiesz co, lepiej. Poukładałam to sobie wszystko i chyba wiem co mam zrobić.
- Ciesze się. Mam nadzieję, że podjęłaś dobrą decyzję.
- Tez tak sądzę.
- Pamiętaj. W życiu trzeba być egoistą, a szczególnie w miłości. - powiedziała i zniknęła ze drzwiami łazienki.
Marysia zawsze miała jakieś złote myśli. Była mądra, wiedziała co, gdzie i kiedy powiedzieć. Kocham to w niej. Była moją i nadal jest najlepsza przyjaciółką. Jestem dumna, że ma kogoś takiego.
Około 9 byłyśmy już obie gotowe na śniadanie. Gdy zamykałam drzwi od pokoju, ze swojego wyszedł Piotrek.
- To ja już pójdę. - powiedziała Marysia.
- Cześć. - zaczął Piotrek.
- Hej.
- Przepraszam. - powiedzieliśmy równocześnie.

_______________________________________
Chyba w końcu się wszyscy doczekają. Obiecuję, że będzie sielanka. Ale nie dam wam się zasłodzić. To też mogę obiecać. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Proszę piszcie komentarze, to daje mi motywację. Takiego porządnego kopniaka w tyłek, żeby zacząć pisać. czytam = komentuję.   
Pozdrawiam Paula. :) 

13 marca 2013

Rozdział 30.

- Domyśl się. - powiedziałam i pobiegłam w stronę przyjaciółki.
- Aniela. Zaczekaj. - krzyczał za mną.
Nic nie odpowiadałam. Nie chciałam z nim gadać. Marysia zdążyła już zejść z trybun. Gdy tylko mnie ujrzała, przyspieszyła kroku.
- Ej co się stało ? Widziałam, Was na ekranach przed meczem, jak się całowaliście. To o co chodzi ?
- Znowu ..
- Znowu się pokłóciliście ? - przytuliła mnie. Ja zaczęłam płakać. - Aniela, otrzyj łzy. Piotrek idzie. - dodała po chwili.
- Nie chce z nim gadać. - wyrwałam się z jej objęć. - Powiedz mu coś. - powiedziałam i odeszłam.

* Z perspektywy Piotrka.

Nie mogłem tak zostawić tej sytuacji. Nie mogłem odpuścić. Za bardzo ją kocham. Jak zawsze nie wiem co ja znowu zrobiłem lub powiedziałem. Ale coś musiałem zrobić. Bez powodu nie zareagowałaby tak. Tak gwałtownie. Jak zawsze, musiałem palnąć jakąś głupotę. Chciałam ją zatrzymać. Krzyczałem za nią, ale to na nic. Od razu pobiegłem w jej stronę. Zauważyłem, że Aniela przytula Marysię. Rozmawiają ze soba. Po chwili spotkał się mój wzrok i Mańki. Od razu coś wyszeptała Neli. Ta jak oparzona odeszła od niej i zakryła twarz dłońmi. Zauważyłem, ze płakała. Nie mogę patrzeć jak Aniela płacze. Wtedy płacze i ja. Strasznie ją kocham. Nienawidzę, gdy łzy spływają jej po policzku. Tak samo jak płacze moja mama. Nie mogę na to patrzeć. Byłem na siebie wściekły. Nie wybaczę sobie tego, jeśli znowu ja stracę. Jestem od niej uzależniony. Po chwili podeszła do mnie Marysia. Zatrzymała mnie.
- Daj mi z nią pogadać. - powiedziałem.
- To, że Ty chcesz to nie znaczy, że Aniela też chce. To nie jest koncert życzeń. Nie pozwolę Ci jej znowu skrzywdzić. - prawie krzyczała.
- Nie obchodzi mnie to. Ktoś mi kiedyś powiedział, że o miłośc trzeba walczyć. A ja właśnie próbuję to zrobić. Więc nie obchodzi mnie w tej chwili to co Ty sądzisz lub uważasz. Przepuść mnie. - krzyknąłem i od razu pobiegłem w stronę mojej ukochanej.
Aniela stała odwrócona do mnie plecami. Słyszałem jak płacze. Moje serce w tym momencie pękało powoli na drobniutkie kawałeczki. Aniela była dla mnie wszystkim.
Nie powiedziałem nic, podszedłem do niej i po prostu ją przytuliłem. Po chwili wyszeptałem jedno słowo. "Przepraszam".
- Ja dłużej tego nie wytrzymam. Rozumiesz ? Nie wytrzymam. Z każdą kłótnią zaczynam Cie nienawidzić. Czuję, że oddalamy się od siebie - powiedziała wyrywając się z moich ramion.
- Kocham Cię. - chciałem ją pocałować, ale nie pozwoliła.
- Ja Ciebie też. Ale to nic nie da. A po za tym to nie jest miejsce ani czas na takie rozmowy. Nie chce teraz o tym gadać. Musze ochłonąć, bo powiem o jedno słowo za dużo. I skończy się nasz związek. A tego nie chcę, jeszcze. - gdy powiedziała te słowa, wyminęła mnie patrząc sie na mnie.
Ten wzrok przeszył mnie od środka. Nie wiedziałem co dalej powiedzieć. Stałem w bezruchu. W mojej głowie były setki, a nawet miliony myśli. Chciałem pobiec za nią. Ale z drugiej strony wiedziałem, że potrzebuje czasu. Czas nie był moim zwolennikiem. Nienawidziłem go. Z każdą sekundą czułem i zaczynałem rozumieć. Jak mocno skrzywdziłem Anielę. Wcześniej musiałem domyslac sie jej emocji. Teraz one wybuchły. Zachowuje się jak ja. Tylko, że ja nie uwalniam emocji w ten sposób. W tym momencie olśniło mnie. Rzeczywiście ja się tak zachowałem. Odepchnąłem ją. Chciała być moim oparciem, po przegranym secie. A ja ? Kurwa, jak mogłem sie tak zachować. Aniela jest moim życiem. Jest jak tlen, bez którego nie moge oddychać. Postanowiłem walczyć. Ale nie teraz. Teraz ja też musiałem ochłonąć. Po chwili poczułem czyjąś dłoń na moim ramieniu.
- Daj jej czas. - usłyszałem głos.
W tym momencie się odwróciłem. Zobaczyłem Winiara. Nic nie odpowiedziałem. Spojrzałem na niego i odszedłem. Nie chciałem teraz z nim gadać. Nie o to chodzi, że go nie lubię. Chciałem być sam. Moje myśli musiały się wyciszyć. Ja razem z nimi.
Po około godzinie wróciliśmy do hotelu. Przez całą drogę, nie rozmawiałem z Anielą. Nie chciała ze mna gadać. Całkowicie ją rozumiem. Gdybym był na jej miejscu, tez nie chciałbym ze sobą rozmawiać. Od razu po podróży, poszedłem do swojego pokoju. Przebrałem się w dres, chciałem pobiegać. Gdy już miałem wychodzić, zatrzymał mnie Bartek z Jaroszem.
- Ej, pójdziemy z Tobą. - zaczął Kuraś.
- Daj nam dosłownie 2 minuty. - dodał Kuba.
Było mi obojętne. I tak nie zamierzałem z nimi rozmawiać na temat mnie i Anieli. Tak jak obiecali zjawili się po określonym czasie. Od razu wyszliśmy z hotelu bez słowa. Gdy tylko opuściliśmy budynek, rozejrzałem się i zacząłem biec. Oni oczywiście za mną. Nadal nie widziałem sensu w ich byciu obok mnie. Nie wiem po co oni to robili. Tzn wtedy nie wiedziałem. Dawałem sobie niezły wycisk. Biegałem najszybciej jak potrafię. Gdy chciałem zwolnić, przypominała mi się Anielka. Kocham ją. Tak strasznie. Cały hałas miasta zagłuszała muzyka. Słyszałem tylko, że chłopaki o czymś rozmawiają. Nie znałem tematu. Nie chciałem wiedzieć W tamtym momencie było mi wszystko jedno. Gdy miałem przebiegać przez ulicę ktoś chwycił mnie za ramię.
- Piotrek ! Co Ty chciałeś zrobić ? Tym nie rozwiążesz sytuacji. - usłyszałem krzyk Bartka.
- Przestań. Nie chce o tym gadać. Jeśli wymiękacie możecie wrócić do hotelu. Ja biegnę dalej. - odpowiedziałem i powróciłem do oddychania bez tlenu.
Nie usłyszałem odpowiedzi. Po chwili odwróciłem się i zobaczyłem za sobą chłopaków. Niestety nie dali za wygraną. Czy oni muszą być aż tacy zawzięci ? To nie jest ich sprawa. Po co się mną przejmują ?  Na prawdę tego nie rozumiem. Pogłośniłem muzykę w słuchawkach i nadal gnałem przed siebie. Nawet nie wiem ile.
Po wykańczającym biegu zatrzymałem się w parku. Nie miałem już siły. Waliłem pięścią w korę drzewa. Ściągnąłem słuchawki i po chwili usłyszałem głos zdyszanych chłopaków.
- Matko, jaką Ty masz kondycję. - powiedział Jarosz ledwo zipiąc.
- Możecie mnie zostawić ? - zapytałem.
- Nie. - powiedzieli zgodnie. 
- Kurwa, czy Wy nie rozumiecie, ze chce zostać sam ? Mam Wam to przeliterować ? - krzyczałem.
- Pit, uspokój się. Kłótnie nawet w najlepszym związku się zdarzają. Spójrz na Kojota i Agnieszkę.
- No tak, my się ciągle kłócimy - dodał Kuba. - One oczyszczają atmosferę. Są jak deszcz. Czasami musi być źle, żeby później było dobrze.
- No właśnie jak deszcz. A co jest po deszczu ? - wtrącił się Kurek.
Nic nie odpowiedziałem, nawet za bardzo nie skupiałem się na ich słowach. Nie umiałem.
- Słońce i tęcza, czyli tak zwane dobro.
- Bartek, chyba to nasze "pocieszanie" nie pomaga. Nasze gadanie tu nic nie da. On musi pogadać z Anielą. Tak szczerze. Jak dwoje dorosłych ludzi. - powiedział Kuba po chwili. - Musi to sam przemyśleć. My możemy być tylko obok. Nic więcej.
- Piotrek, posłuchaj. Jakbyś chciał pogadać to wiesz. Zawsze ja czy Kuba porozmawiamy z Tobą. A nawet jeśli chciałbyś tylko pomilczeć, możesz się do nas zwrócić. - dodał Kurek.
- Bartek, chodź. on musi zostać sam. - powiedział Jarosz.
- Piotrek pamiętaj co powiedziałem. Nie zrób nic głupiego. Myśl o Anieli. - powiedział Bartek i razem z Kubą odeszli.
Nareszcie zostawili mnie samego. Usiadłem na ławce. Przypomniałem sobie pierwszy dzień Anieli w Spale. Doskonale pamiętam ten trening, na którym była. Starałem się wtedy jak nigdy. Nie mogłem przestać na nią patrzeć. Jej uśmiech był zniewalający. A to spojrzenie, było wręcz niewyobrażalne. Pamiętam jak zaproponowałem jej wspólne wyście we dwoje, bez reszty hołoty na kolację. Rozmawialiśmy jak ludzie, którzy znają się od wielu lat. Czułem taką bliskość między nami. Wytworzyła się taka nic porozumienia. Pamiętam też, że dałem jej wtedy moją bluzę. Było chłodno. Chyba punktem kulminacyjnym, który najlepiej zapadł mi w pamięci, był oczywiście pocałunek. To było takie niepewne, niewinne, a za razem piękne.
Wtedy byłem jeszcze z Ola. Wiem, że to nie było fair. Aniela niedawno zerwała z Alanem. To było jak przeznaczenie, że sie spotkaliśmy akurat wtedy. Do dnia dzisiejszego dziękuję Bogu za Anielę. Ona jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. 
Pamiętam też ten moment, gdy znalazła się w szpitalu. Gdy lekarz powiedział, że jest w ciąży. Szkoda, że się pomylił. Może teraz byłoby inaczej. Nie, nie mogę tak myśleć. Nie mogę całej winy zwalać na los. Nie mogę się usprawiedliwiać. Zachowuję się jak szczeniak.
Po chwili wstałem. Założyłem słuchawki i znowu zacząłem biec. Jednak tym razem z powrotem do hotelu. Nie odczuwałem zmęczenia, ale wiedziałem, że nie mogę tam siedzieć w nieskończoność. To nie ma sensu.
Gdy wróciłem do hotelu, wszedłem do pokoju. Było już po pierwszej. Myślałem, że Bartek już śpi. Postanowiłem wziąć szybki prysznic. Gdy wyszedłem z łazienki, zauważyłem siedzącego Kurasia.
- Obudziłem Cię ? - zapytałem.
- Nie, w ogóle nie spałem. Czekałem, aż wrócisz. Myślałem, że zrobisz coś głupiego ?
- Co Ty , ja ? Nigdy. - odpowiedziałem.
- Wtedy to nie byłeś prawdziwy Ty. Nigdy nie widziałem, Cię takiego.
- Byłem wściekły, ale tylko na siebie. - położyłem się na łóżku. - Teraz jest ok.
- Przemyślałeś wszystko ?
- Nie wiem czy wszystko, ale uspokoiłem się. Mam nadzieję, że Aniela będzie chciała ze mną porozmawiać.
- Na pewno.
-  Dobra, pogadamy ramo. Teraz to nie jest najlepszy czas. Idź spać, bo nie wstaniesz rano. - skończyłem.
- A Ty ?
- Ja za chwilkę. Dobranoc. - odwróciłem się na bok.
- To dobranoc. Tylko już nie filozofuj tak na noc. To nie zdrowe.
Nic nie odpowiedziałem. Sięgnąłem tylko po aparat. Przeglądałem moje wspólne zdjęcia z Anielą. Uśmiechałem się do ekranu. To było idiotyczne.  Widziałem jej uśmiech, była taka szczęśliwa. A teraz ? Przypomniałem sobie jej łzy. Chciałem szybko utracić ten widok. Nie pamiętać go. To było okropne. Nie mogłem już nic zrobić. To już się wydarzyło. Niestety.

___________________________________________
No i mamy równą trzydziestkę. Cieszycie sie ? Bo ja tak. I jeszcze do tego wybiło 7 tysięcy wyświetleń. Dziękuję. :)
Rozdział trochę o niczym. Ale sytuacja postawiona z drugiej strony medalu. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. W końcu, to Wy jesteście najważniejsi.
Mała prośba : czytam = komentuję. :) 
Niedługo następny. Czekajcie. 
Pozdrawiam Paula. xoxo.  

10 marca 2013

Rozdział 29.

Godzina 19.



Jesteśmy właśnie na hali. Zostało nam równo 60 minut do rozpoczęcia spotkania z Francuzami. Kibice zbierają się przed wejściem. Widziałam dużo biało-czerwonych strojów. Ciesze się, że chłopcy będą mieli doping. Takie dogrzewanie jest tylko w Polce. Tylko Polscy kibice umieją stworzyć tak piękna atmosferę widowiska sportowego. Usiadłam na ławce. Nadal nie miałam okazji porozmawiać z Michałem. Zbierałam się chyba pięć razy. Nie umiem. Nie wiem od czego zacząć.Ale tak właściwie to on powinien ze mną porozmawiać, pierwszy zacząć. Nadal nie wiem o co mu chodzi. Wiele godzin myślałam nad tym co jest Miśkowi. Jest moim przyjacielem i nie powinnam bać się tej rozmowy. Dobra teraz to nie jest najważniejsze, a może jest ? Sama nie wiem. Nie mogę sie tym teraz przejmować. Najważniejszy jest w tym momencie mecz. Nagle ktoś usiadł koło mnie.
- Halo, jesteś tutaj ? - usłyszałam głos.
Nic nie odpowiedziałam, ledwo co usłyszałam te słowa.
- Ziemia do Anieli. - powtórzył i pomachał mi ręką przed twarzą.
- Tak ? - odpowiedziałam i zauważyłam obok mnie Michała. Od razu się lekko przestraszyłam.
- O czym tak rozmyślałaś ?
- Tajemnica. - uśmiechnęłam się.
- Ok, nie chcesz to nie mów.
Znowu nic nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co. Zawsze wiem co powiedzieć, a wtedy nic. Zupełna pustka.
- Mogę się o coś Ciebie zapytać ? - zdobyłam się po chwili na odwagę. Może już nie być takiej szansy.
- Jasne. - moim oczom ukazał się jego uśmiech.
- Dlaczego trzasnąłeś drzwiami jak powiedziałam, że kocham Pita i dlaczego nie przychodziłeś do mnie do sali. Wiem, że byłeś w szpitalu, siedziałeś na korytarzu ? - powiedziałam dosłownie na jednym oddechu.
- To są dwa pytania. - uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- Ale możesz mi odpowiedzieć, to dla mnie bardzo ważne.
- Nie wchodziłem do Ciebie w szpitalu, bo nie chciałem przeszkadzać. Ale z drugiej strony chciałem, żebyś czuła, że jestem blisko. W końcu się przyjaźnimy. - w tym momencie spuścił głowę. - tylko przyjaźnimy. - wyszeptał.
- Ale mogłeś do mnie wejść, tam było nudno. - uśmiechnęłam się.
- Z Piotrkiem było nudno ?
- Ale Cichy nie siedział u mnie cały czas.
- No nie, ale przez większość czasu.
- A możesz mi powiedzieć dlaczego tak zareagowałeś ? Wtedy jak rozmawiałam i krzyknęłam, że kocham Piotrka ?
- Nie wiem. Serio.
- Michał, nie kłam. - położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Ja Cię ko-oo-cha-aa-m. - powiedział
Nie odpowiedziałam, zatkało mnie. Siedzieliśmy tak w ciszy.
- Przecież Ty masz żonę i dziecko.
- No mam. Nie wiem co się stało ze mną. Gdy Cię widzę, mój rozum przestaje pracować. - złapał mnie za dłonie.
- Widać, że wcale nie pracuje. Gdybyś kochał Dagmarę i Oliego nic byś do mnie nie poczuł.
- Nadal ich kocham. Ale Ciebie też.
- O czym Ty gadasz ? Nie można kochać dwóch kobiet jednocześnie. - wyrwałam się.
- Aniela, ja wiem. Ty nic do mnie nie czujesz. Zrozumiałem to w szpitalu. Gdy widziałem, jak Pit Cię odwiedza. Jak troszczy się o Ciebie. Widziałem również to przerażenie w jego oczach. Na wiadomość, że Cię zabierają do szpitala, nieprzytomną.
- I co dalej ?
- Pozwól mi być obok Ciebie, być częścią Twojego życia. Nawet jako przyjaciel. Z czasem, może przestanę Cię kochać. Ale nigdy nie będziesz mi obojętna. Nie pozwolę by ktokolwiek Cię skrzywdził.
- A Dagmara i Olivier ?
- Nadal ich kocham i nie przestanę.
- Wiesz, że nie o to mi chodziło. Powiesz jej ?
- Ale o czym ?
- No o tej sytuacji. Skoro ją kochasz to musisz być szczery wobec niej. Na tym polega związek.
- Może masz rację. Ale najpierw to muszę pomyśleć jak jej mam o tym powiedzieć.
- Najlepiej szczerze z nią porozmawiaj. Nie możesz jej obwiniać całą tą sytuacją. Ale nie możesz zwlekać.
- Aniela, dziękuję.
- Nie masz za co . - przytuliłam go.
- A co tu się wyprawia ? Nawet nie mogę Cię na chwilę z oczu stracić ? - usłyszałam głos Piotrka.
- Przestań. - odpowiedziałam i od razu wstałam i ucałowałam go w policzek.
- Dobra, nie będę Wam przeszkadzał. Musze zadzwonić do Dagi. - powiedział Michał i odszedł.
- Czego on chciał. ? - zapytał Pit.
- Pogadać, poradzić się.
- Ale w jakich sprawach ?
- Nie mogę powiedzieć. Obiecałam. - przytuliłam się do niego.
- Dobra, nieważne. Za 25 minut mecz. - jejku jak ten czas leci. Nawet nie spodziewałam sie tego.
- Stresujesz się ?
- Trochę. Z Francuzami gra jest nieprzewidywalna. Ale będzie dobrze. - pocałował mnie w czoło.
- Piotrek chyba Andrea Was woła. - jak zawsze popsułam romantyczną chwilę.
 Cichy poszedł do chłopaków, a ja szukałam na widowni Maryśki. Miała siedzieć niedaleko. Kibiców przybywało z sekundy na sekundę coraz więcej.  Moje emocje też rosły. Nagle na widowni zauważyłam moją przyjaciółkę, pomachała mi i wróciła do swoich zajęć. Czyli fotografowania. Ja zajęłam się rozmową z Bieleckim. Na treningu Jarosz naciągnął sobie mięsień łydki. Pracowaliśmy nad tym i teraz chyba jest dobrze. Ale trener woli nie ryzykować i w pierwszej szóstce wystąpi ZB9. Kuba będzie oszczędzany. Za chwile rozpocznie się mecz. Nie przeszkadzam już chłopakom. Widziałam, że chcieli się skupić. Po chwili podszedł do mnie Piotrek.
- Co Ty tu robisz ? Spadaj do chłopaków. Za chwilkę się zacznie.
- Może małe wspomaganie ? - powiedział i śmiesznie poruszył brwiami. Aż wybuchnęłam śmiechem.
- Że co ?
Nic nie odpowiedział. Przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Po chwili uległam. Upajałam się tym momentem. Nie umiem tego określić, to było piękne. Usłyszałam w tle gwizdy wielkoludów. Piotrek się zupełnie tym nie przejmował. Z każdą chwilą wyłączaliśmy się ze świata.Nie zwracałam uwagi na resztę ludzi. Nie obchodzili mnie wtedy. W pewnym momencie usłyszałam krzyk Igły.
- Patrzcie, nasi zakochani. - pokazał na ekrany . A tam rzeczywiście my, tzn ja i Piotrek. Od razu przerwałam uścisk. Z czego Cichy nie był za bardzo zadowolony.
- Dobra koniec, bo rzygnę tęczą. - usłyszałam Kurasia.
- Dobra powiem to samo jak sie będziesz całował z Mańką. - powiedziałam
Po chwili rozpoczął się mecz. W barwach biało-czerwonych na boisko wstąpili Ziomek, ZB9, Kurek, Rucek, Igła, Możdżon i Piotrek. Stałam razem z resztą chłopaków w kwadracie. Zaciskałam mocno dłonie tworząc tak zwane " kciuki ". Na pierwszej przerwie technicznej prowadziliśmy 8:7. Francuzi nie poddawali się. Byli bardzo zdeterminowani. Niestety pierwszy set oddaliśmy przeciwnikowi. Od razu podbiegłam do Piotrka.
- Pokażecie jeszcze klasę. - pocałowałam go delikatnie, ale mnie lekko mnie odepchnął.
- Dobra, przestań. - powiedział i odszedł.
Nie wiedziałam, o co mu chodzi. Widziałam, ze nie szło mu na parkiecie. Ale jako zawodowiec nie powinien się tym przejmować. Nie rozumiem go. Dosłownie przed chwilą był szczęśliwy. A teraz nagle, dupa. Zmiana charakteru, nastroju.
- Nie przejmuj się nim. Nagle emocje wybuchły. - podszedł do mnie Kosok.
- Nie musiał ich na mnie wyładowywać. Co ja mu niby zrobiłam.
- Uspokój się. Za chwile mu przejdzie. Lub znowu schowa wszystko do środka. Musisz mu pomóc uwalniać te emocje. - powiedział.
- Jeśli ma te emocje uwalniać w ten sposób to ja wypadam. Dobra, za chwilę drugi set. - odpowiedziałam.
Tym razem usiadłam na ławce. Nie chciałam stać razem z chłopakami w kwadracie. Tym bardziej, że Piotrek zszedł z boiska. Nie chciałam z nim gadać. Dalej trzymałam kciuki za chłopaków. Drugi set jak i trzeci został wygrany przez naszych wielkoludów. Nadal nie rozmawiałam z Piotrkiem. To on nie chciał ze mną gadać. Ja z resztą też nie. Znowu popsuł mi humor. Jak zawsze. Nie byłam na niego zła. Było mi przykro, że mnie tak potraktował.
Zaczął się czwarty set. Andera postanowił zacząć jednak z Piotrkiem na środku. Teraz nagle Cichy grał jak z nut. Każdy atak był skończony. Nie zatrzymany przez blok. W końcu ukazał się jego zasięg. Reszta chłopaków dorównywała Cichemu. Pokazali siłę polskiej siatkówki. Francuzi ulegli nam kończąc dzisiejszą rywalizację 3:1. Mvp spotkania został Zbigniew Bartman.Wszyscy cieszyli się z wygranej. Ja również. Oczywiście Piotrek też. Jak zawsze ukrywał emocje. Po chwili podbiegł do mnie.
- Ale się cieszę. - przytulił mnie.
- Super. - powiedziałam oschle i odepchnęłam go.
- O co chodzi ?
- Domyśl się. - powiedziałam i pobiegłam w stronę przyjaciółki.
- Aniela. Zaczekaj. - krzyczał za mną. Ja niestety nie odwróciłam się.

_________________________________________
Przepraszam, ze taki krótki. Chciałam napisać cokolwiek. Mam małą prośbę. Chciałam bym się dowiedzieć ile osób czyta moje wypociny. Więc proszę o pozostawienie komentarza. :)
czytasz = komentujesz :)
Pozdrawiam Paula.

8 marca 2013

Rozdział 28.

Po chwili znalazłyśmy się juz w pokoju. Ja od razu poszłam sie przebrać w coś wygodniejszego, bo trening. Maryśka rzuciła się na łózko. Ona jest strasznie zakochana. Mam nadzieję, że on darzy ją tym samym uczuciem, równie silnym. Może kiedyś Marysia zostanie moją rodziną. No już jest, siostrą.
- Co Ty jesteś taka szczęśliwa ? - zapytałam, po wyjściu z łazienki.
- Kocham Bartka.
- No to chyba każdy wie.A tak coś po za tym  ?
- To jest dużo. Rozpiera mnie szczęście od środka. - powiedziała radosnym głosem.
- Dobra, zbieraj się. Pani fotograf.
- Już chwilka, Bartuś prosił mnie o wzięcie stroju sportowego. Ty tez masz wziąć.
- Jak nie widzisz, jestem ubrana na sportowo.
Po chwili znalazłyśmy się już na sali. Marysia usiadła na ławce i zaczęła przygotowywać aparat. Ja podeszłam do Bieleckiego i zapytałam się go plan na dzisiejszy trening. Zdziwiło mnie jedno. Aleksander kazał mi się rozgrzewać. Gdy się obejrzałam, Mańka zaczęła się rozciągać. Podbiegłam do niej.
- Co Ty robisz ? - zapytałam.
- Bartek prosił mnie o to i właśnie sie rozgrzewam. - usiadłam koło niej. - A ty ?
- Mnie o to samo poprosił Bielecki. Nie wiesz gdzie jest Piotrek ?
- Nie. - odpowiedziała i w tej chwili ktoś zasłonił mi oczy dłońmi.
- Zgadnij kto to ? - usłyszałam czyjś głos.
- Hmm nie wiem. - powiedziałam.
- Nie poznajesz mnie ? - zapytał Pit, gdy usiadł przy nas wraz z Bartkiem.
- Tak sobie zażartowałam. - wyszczerzyłam się. - Wiedziałam, że to Ty. - pocałowałam go delikatnie.
- Teraz tak mówi . - wtrąciła się Mańka. - Tak na prawdę to nie wiedziała.
- Zawsze poznam głos mojego chłopaka. - znowu  go pocałowałam.
- Dobra, chodźcie zakochane pary. Andrea nas woła. - powiedział Ziomek.
Od razu wstaliśmy i udaliśmy się na zbiórkę. Tam dowiedziałyśmy się razem z Mańką, że będziemy uczestniczyć w dzisiejszym treningu. Bartek oczywiście pochwalił się, że trenowałyśmy przez całe gimnazjum i liceum siatkówkę. Papla. Po paru minutach przedstawienia planu na trening, zaczęliśmy ćwiczenia. Andrea kazał chłopakom nas oszczędzać. Ale my wraz z Mańką nie chciałyśmy. Miałyśmy plan pokazać im klasę damskiej siatkówki. Po jakiejś godzinie ćwiczeń Andrea poprosił nas o rozmowę. Pytał się na jakich pozycjach trenowałyśmy. Marysia powiedziała, że była środkową. ( W końcu ona ma 185 cm wzrostu ). Co się dziwić, że trener ją tam ustawił. Dobrze spisywała się na tej pozycji. Nadszedł czas na mnie.
- No ja jakby to powiedzieć byłam . . . - powiedziałam
- Uniwersalna. Najwięcej grała na ataku. - wtrąciła się przyjaciółka.
- Często też grałam na libero.
- Na razie ustawimy Cię na ataku, jak coś to Twoim zmiennikiem będzie Bartman. - podsumował Anastasi.
 Po chwili zostaliśmy podzieleni na dwa zespoły. Ja byłam z Kurkiem, Kubiakiem, Kosokiem, Możdżonkiem, Zatim, Ziomkiem. A Mańka była w drużynie z Piotrkiem, Winiarem, Orłem, Jaroszem, Gumą  i oczywiście z Igłą. Zanim wszyscy się ustawili minęło 10 minut. Cały czas się śmiali. Andrea musiał przywołać ich do porządku. Po chwili rozpoczęło się " spotkanie ". Marysi szło wręcz wspaniale. Ja nie mogłam skończyć ataku, bo blok. I to oczywiście blok Piotrka. On jest stanowczo za wysoki.
- Aniela środek. - krzyknął Ziomek. Od razu przesunęłam się pod siatką i wraz z Kosokiem zablokowaliśmy Piotrka. Po chwili wymieniliśmy się spojrzeniami z Cichym. Wytknęłam mu język i graliśmy dalej. Po zakończonym spotkaniu opuściliśmy salę z wynikiem 1:1. Razem z Marysią zostałyśmy jeszcze chwilę na sali. Chciałyśmy jeszcze chwilę porozmawiać. Usiadłyśmy na ławce.
- Jeszcze dwa miesiące temu nie pomyślałabym, że mogę być fotografem reprezentacji i nawet uczestniczyć w ich treningu.
- Według mnie chyba najważniejsze jest to, że jesteś z moim kuzynem. Bartkiem. - powiedziałam.
- No a Ty z Piotrkiem. Pamiętam jak wzdychałaś do plakatów z siatkarzami. - zaczęła się śmiać.
- Nikt nie musi o tym wiedzieć.
- Dobra, która pierwsza do pokoju ta wygrywa. - klepnęła mnie w ramię i zaczęła biec. Oczywiście ja za nią. W pewnym momencie zrobiło mi sie słabo. Pamiętam tylko to, że upadłam.

* Z perspektywy Piotrka.

Gdy wyszliśmy z szatni wraz z Bartkiem i Ziomkiem chcieliśmy iść od razu do pokoi. Nagle przez szybę zauważyłem karetkę. Obok niej stała zapłakana Maryśka. Od razu wybiegłem z ośrodka. Podbiegłem do Mańki.
- Gdzie jest Aniela ? - krzyknąłem.
Nic nie odpowiedziała, tylko przytuliła się do mnie. Oczywiście odwzajemniłem go. Po chwili dołączył do nas Bartek. Pokiwałem tylko głową, żeby się nie wściekał.
- Co sie stało ? - zapytałem ponownie.
- Aniela upadła i i nie chciała się obudzić. Próbowałam. - zawiesiła głos. - Wezwałam pogotowie. Teraz zabierają ją do szpitala.
- Dobra ja jadę. - powiedziałem i pobiegłem do pokoju po kluczyki od samochodu.
Po dosłownie 5 minutach byłem już w aucie. Gdy zapaliłem silnik ktoś zapukał w szybę.
- Jadę z Tobą. - powiedział Winiar.
- Ok, wsiadaj. - odpowiedziałem zdezorientowany.
Po chwili byliśmy juz oboje w szpitalu. szukaliśmy sali, gdzie leży Anielka. Nagle zauważyłem lekarza.
- Dzień dobry, przed chwilą przywieziono tutaj dziewczynę. Ona upadała. Nie wie Pan gdzie leży ?
- A jesteś kims z rodziny ?
- On jest jej narzeczonym. - wtrącił Michał.
- Dobrze, chodź zaprowadzę Cie. Dziewczyna w drodze do szpitala odzyskała przytomność.
- Ale nic jej nie jest ? - dopytywałem.
- Nie już nic. Była to reakcja organizmu na zbyt duzą ilość stresu i niepotrzebnych nerwów. Ale z dzieckiem już lepiej. Proszę. - powiedział i otworzył drzwi.
Pierwsza myślą jaka w tym momencie przemknęła mi przez głowę " jakim dzieckiem ??" Od raz podbiegłem do łózka, na którym leżała Aniela.
- Ale mnie wystraszyłaś. - powiedziałem i pocałowałem ją delikatnie.
- Już jest lepiej. Nie wiem co sie stało. Biegłam i chyba upadłam.
- Tak, najważniejsze, że jest lepiej. To wszystko ze stresu.
- No może tak.
- Kochanie ?
- Tak ? - opowiedziała.
- Możesz mi powiedzieć czy jesteś w ciąży ? Sorry za bezpośredniość., ale lekarz cos tak mówił.
- Nie , chyba nie. Chociaż ostatnio okresu nie dostałam. Ale to jest nie możliwe. - odpowiedziała i zasłoniła twarz dłońmi.
- Nic się nie stało. Będziemy razem, dziecko jeszcze bardziej nas do siebie zbliży. - przytuliłem Aniele do siebie.
- Co tutaj robi Michał ? - zapytała po chwili.
- Przyjechał ze mną. Ale nie wiem po co. Może martwi się o Ciebie.
- No może masz rację.

* Z perspektywy Anieli.

Jaka ciąża ? To jest niemożliwe. Biorę tabletki. Nie to jest realne. Nie mogę być w ciąży, mam dopiero 19 lat. To jest stanowczo za wcześnie. Nie mogę przestać o tym myslec. W mojej głowie nadal tkwią słowa Piotrka " czy jesteś w ciąży ? " Nie mogę być. Zrobili mi badania krwi to tam powinno wszystko wyjść. Że nie jestem w ciąży. Przez kolejne pięć dni leżałam przykuta do łózka. Codziennie przychodził do mnie Piotrek. Widziałam, że zalezy mu na mnie. Chyba cala ta sytuacja rzeczywiście zbliżała nas do siebie. Coraz bardziej ufałam Piotrkowi. Z każdym dniem, byłam pewna moich uczuć i słuszności decyzji. Piątekgo dnia, gdy miałam opuszczać szpital, przyjechali po mnie Bartek Marysia i Piotrek.
- Cześć, chorowitku. - przywitała się ze mną przyjaciółka.
- Hej. Ja już jestem gotowa. Możemy wracać - uśmiechnęłam sie.
- Cześć, Kochanie. - podszedł do mnie Pit i lekko mnie pocałował.
- Dobra, chodźcie spóźnimy się na trening.
- Bartek, jak zawsze musiałeś popsuć im tak romantyczną chwilę ? - zapytała z wyrzutem Marysia.
- Też Cię kocham. - lekko musnął ja w usta.
Po chwili znaleźliśmy się już w aucie. Po 20 minutowej drodze byliśmy już w Spale. Gdy tylko opuściłam samochód, zauważyłam przed ośrodkiem wielkoludów. Był tam też Winiar. Przez ten cały czas nie miałam okazji z nim porozmawiać. Bywał u mnie w szpitalu, ale chyba nie miał odwagi wejść. widywałam Michała tylko przez szybkę. To było okropne. Czułam, że powinnam z nim porozmawiać.

21 czerwca, dzień meczu z Francja.

Jesteśmy w Rouen, Francja. Cała sytuacja z " dzieckiem " sie wyjaśniła. Nie jestem w ciąży. Ulżyło mi jak sie o tym dowiedziałam. Nie mówię, chce być matka. Ale stanowczo teraz to byłoby za wcześnie. Piotrek troszkę się zmartwił, tym faktem. Cieszył się, że będzie ojcem. Widziałam takie małe iskierki w jego oczach, niebieskich oczach. Obudziłam sie około 8. Zauważyłam, że Marysia jeszcze śpi. Po cichu wstałam i poszłam do łazienki. Po drodze wybrałam ciuchy. Po jakiś 20 minutach byłam już ogarnięta. Gdy otworzyłam drzwi od łazienki zobaczyłam, że przyjaciółka juz nie śpi.
- Cześć, śpiochu. - przywitałam się myjąc zęby.
- Nie mów ze szczoteczką w buzi. Nic nie zrozumiałam. - powiedziała wstając.
Po chwili wróciłam do łazienki i zrobiłam sobie lekki jak zawsze make-up. Marysia w tym czasie zajęła łazienkę.  Później usiadłam na łóżku. Wzięłam laptop i chciałam sprawdzić pocztę.  Z ulgą zobaczyłam brak nowych wiadomości od " przyjaciela ". Później sprawdziłam jeszcze fb i tt, postanowiłam jeszcze zajrzeć na skype. Zauważyłam, że dostępna jest moja mama. Po chwili zadzwoniłam do niej.
- Cześć mamuś.
- No Aniela, nareszcie się odezwałaś. Martwiłam się.
- Przepraszam.
- Dobra, teraz to już nieważne. Opowiadaj co u Ciebie ? Jak się czujesz, zdrówko dopisuje ?
- Mamo, jestem zdrowa. Nie mam nawet kataru. Strasznie się cieszę, chłopakom idzie wręcz świetnie.
-  A co tam u Ciebie i Piotrka ?
- Był lekki kryzys, ale jest lepiej.
- Kryzys ?
- Tak, ale nie chce o tym mówić. Nie chce tego rozpamiętywać. Lepiej mów co tam u Ciebie i tego nowego faceta ?
- Pawła ? - pokiwałam głową twierdząco. - Jest jak na razie dobrze. Nie chce zapeszać. Wiesz o co chodzi.
- Tak wiem, mamuś.
Pogadałam jeszcze chwile z mamą, ale musiałam kończyć. Pożegnałam się z nią i razem z Marysią poszłyśmy po chłopaków.

_______________________________________
Chyba troszkę bardziej ciekawszy od poprzedniego. Sprawa ciąży się wyjaśniła, więc piszcie czy jesteście zaskoczone rozwojem spraw. Mała prośba : czytam = komentuję.  
Pozdrawiam Paula. xoxo.  

6 marca 2013

Rozdział 27.

* Z perspektywy Anieli.

Było tak pięknie. Piotrek pewnie uważał, że temat jest zamknięty. Ja niestety tak nie sądziłam. Całą drogę nie rozmawialiśmy. Wiedziałam, że jak zacznę mówić, temat zejdzie na Olkę. Nie chciałam psuć dobrego humoru Piotrka. Widziałam, jaki jest szczęśliwy. Kurde, i to dzięki temu, że wróciliśmy do siebie ? Aż nie mogę w to uwierzyć. Po chwili z transu wyrwał mnie Cichy.
- Nela, jesteśmy już w Spale. Wysiądziesz ? - zapytał, gdy otworzył drzwi od samochodu.
- A tak, już. - uśmiechnęłam się i wysiadłam. - Piotrek ?
- Tak, Skarbie ? - zapytał, gdy wyjął z bagażnika torbę.
- Możesz mnie przytulić ?
- A to zawsze i wszędzie. - od razu mogłam wtulić się w jego ciało.
- Dziękuję.
- Coś się stało ?
- Jakoś tak, a nie mogę tak bez powodu przytulić się do mojego faceta ? - zapytałam patrząc w jego niebieskie oczy.
- Możesz, możesz. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Fajnie, że jesteś.
- Tez się cieszę, że dałaś mi taką szansę. Że mogę być.
- Jak mogłabym nie dać ? Jesteś jedynym mężczyzną, którego tak kocham. No może poza Miko.
- Też Cie kocham, jak nikogo w moim życiu. Nawet Olki tak nie kochałem.
Fajnie, ucieszyła mnie ta informacja, że Olki tak nie kochał. Po co on mi o tym mówi ??!?! Mogłam żyć bez tego. Czy ja mu kiedyś powiedziałam, że kocham go bardziej niż Alana. Nie. No właśnie, nie musiał tego mówić.
- Ciesze się, że kochasz mnie bardziej niż Olę. - powiedziałam oschle i wyrwałam się z jego objęć.
- Nela, o co chodzi ?
- Nic, nie musiałeś mnie do niej porównywać!! Nigdy nie będę jak ta Twoja cudowna Ola !!
- Aniela, znowu zaczynasz ?
- Ale co zaczynam ? Daj mi spokój - powiedziałam krzycząc i szybko wbiegłam do budynku. Zapytałam się na recepcji o klucz. Po chwili byłam już u siebie w pokoju. Wpadłam do łazienki, wziąć prysznic. Musiałam się ogarnąć. Po jakiś 10 minutach usłyszałam pukanie do drzwi.
- Aniela, otwórz. Proszę. Pogadajmy- dobijał się Piotrek.
Nic nie odpowiedziałam, po prostu kontynuowałam prysznic. Wyszłam z łazienki, wyciągnęłam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki się ubrać. Myślałam, że Cichy już sobie poszedł. Marysi nie było w pokoju, pewnie siedziała u Kurka. Gdy miałam wychodzić na obiad, zauważyłam, że pod drzwiami siedzi Pit.
- Co Ty to robisz ? - zapytałam.
- Czekam, aż ze mną porozmawiasz. - powiedział nadal siedząc.
- Posuń się, chce przejść.
- Nie.
- Piotrek, daj spokój.
- Mówiłem to samo. Więc nie ruszę się stąd, dopóki ze mną nie porozmawiasz. - powiedział, stojąc przede mną.
- Nie będę z Tobą gadać. Jestem głodna - powiedziałam próbując przejść obok niego. - Idę na obiad. Przepuść mnie.
- Aniela, co ja znów takiego zrobiłem lub powiedziałem ?
- Przestań. Nie chce teraz o tym gadać. Nie rozumiesz ?
- Nie nie rozumiem. - w tym momencie wszedł do pokoju, przycisnął mnie do ściany.
- Puść mnie. - krzyczałam.
Nie chciał mnie wypuścić. Objął moją twarz dłońmi i spojrzał głęboko w oczy. Nie zdążyłam nic powiedzieć. Po prostu mnie pocałował. Już wiem dlaczego jest to przysłowie. Przez chwilę chciałam się wyrwać. Jednak uległam. Poddałam się. Piotrek tak dobrze całuję. Przekonał mnie swoimi " argumentami ".
- Przepraszam. - powiedziałam.
- I od razu lepiej. - uśmiechnął się. - Idziemy na obiad ?
- Tak, tak. - spuściłam głowę.
Po chwili Pit złapał mnie za rękę. I tak szliśmy na stołówkę. Obiad zjedliśmy w ciszy. Tzn śmialiśmy się jak zwykle z Igły. Jego żarty są wręcz idealne. Nadal nie mogę przestać się śmiać. Piotrek szybko wyszedł z obiadu, chciał jeszcze odpocząć. Ja wracałam z Marysią. Cały czas się uśmiechałam, przypomniała mi się poprzednia noc i oczywiście wieczór.
- No widzę, że nie wytrzymasz, no mów.
- Ale co ?
- Dobra, poczekaj tu ja pójdę po torebkę, moja i Twoją i pójdziemy na kawę to wszystko mi opowiesz. - powiedziała i już pobiegła do pokoju.
Ja w tym czasie usiadłam na ławce przed ośrodkiem.
- Co tak siedzisz, sama ? - usłyszałam głos Michała stojącego przede mną.
- Czekam na Marysię. Mamy wyskoczyć na kawę. - odpowiedziałam. - A Ty co tutaj robisz ?
- Jeśli chcesz to mogę poczekać z Tobą.
- Nie musisz sobie robić kłopotu. Mańka powinna za chwilę wrócić.
- Poczekam. - usiadł koło mnie.
Przez chwile nie odzywaliśmy się do siebie. Nawet nie wiedziałam, co powiedzieć. Z Michałem fajnie się milczy. Mówią, że mowa jest srebrem, a milczenie jest złotem. Prawda
- Aniela ?
- Tak. - odwróciłam głowę.
- Znowu jesteś z Pitem ?
- Chyba tak. Tak jesteśmy razem. - uśmiechnęłam się.
- Aha. - zauważyłam jak posmutniał.
- Aniela, gotowa, idziemy ? Cześć Michał. - przywitała sie Marysia.
- Dłużej się nie dało ? - powiedziałam z wyrzutem.
- Tak, dało. - wyszczerzyła się.
- To Michał, my idziemy. Do zobaczenia na treningu. - pożegnałam się z siatkarzem.
- No cześć. - odpowiedział jakby rozgoryczony.
Odeszłyśmy.
- Co on taki smutny ? Coś się stało ? - zapytała po chwili Marysia.
- Nie wiem. Zapytał czy wróciłam do Piotrka. A ja radośnie odpowiedziałam, że tak. A on nagle posmutniał. Nie wiem co się stało.
- Dobra nie ma co się teraz tym przejmować. Pogadamy z nim później.
- No tak. Będę musiała.
- Wiesz gdzie jest dobra kawa tutaj ? - zapytała
- Aa tak wiem. Chodź to niedaleko.
Po chwili znalazłyśmy się w knajpce. Rozsiadłyśmy się w fotelach. Nasz stolik znajdował się na uboczu, ale przy oknie. Miło wpadały promienie słoneczne. Po upływie niecałych 2 minut podeszła do nasz kelnerka. Tak, ta sama co uśmiechała się zalotnie do Piotrka.
- Dzień Dobry. Podać coś ? - zapytała ukazując nam swoje śnieżnobiałe zęby.
- Dzień Dobry. Może dla mnie kawa mrożona i tiramisu. - powiedziała Mańka.
- Tak tak. Dobry dobry. Ja poproszę hmm . może Wiener melange i może też tiramisu. - powiedziałam dość oschle. 
-  Coś się stało ? - zapytała przyjaciółka, gdy zamówiłyśmy już wszystko. 
- Nie nic. 
- Dobra jak nie chcesz to nie mów. Lepiej opowiedz jak tam wczoraj było ? - uśmiechnęła się Marysia
Od razu zaczęłam mówić. Moja buzia się nie zamykała. Mańka oczywiście słuchała mnie uważnie. Po chwili dostałyśmy nasze kawy. Oczywiście nie obyło się bez wymiany spojrzeń z kelnerką. 
- A Ty co robiłaś wczoraj ? - zapytałam, gdy skończyłam monolog. 
- Spędziłam miło czas z chłopakami. - wyszczerzyła się. 
- Mam rozumieć, że przez cały wieczór grałaś w karty ? - powiedziałam. 
- No nie tylko. 
- Więc ... ? Może opowiesz ? 
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć. - wytknęła język
- Wiesz, co ? Jak możesz. - odwróciłam głowę. 
- No dobra, jak chcesz. - uśmiechnęła się. - Graliśmy sobie w pokera. Oczywiście wygrałam. Później poszliśmy razem z Bartkiem się przejść i coś zjeść. Było miło, nawet bardzo. A później to nie musisz wiedzieć. 
-Ale powiedz tylko, czy było fajnie ? - poruszałam znacząco brwiami. 
- Tak, było. - uśmiechnęła się. 
Rozmawiałyśmy jeszcze jakieś 20 minut, później postanowiłyśmy się zbierać na trening. O 15 opuściłyśmy knajpkę. 
- Marysia, muszę coś Tobie powiedzieć. - zaczęłam po chwili. 
- Tak ? 
- Od jakiegoś czasu dostaję na skrzynkę mail'ową wiadomości od nieznajomego nadawcy. Podpisuje się tylko " przyjaciel " . Pisze do mnie regularnie po jakiś wydarzeniach w moim życiu. Jakby mnie śledził, czuwał nade mną. W tych listach udziela mi przestróg, rad. Z jednej strony czuję z nim więź, z tym kimś. Kimkolwiek ten ktos jest. Ale z drugiej strony on nienawidzi Piotrka. Cały czas ostrzega mnie przed nim. Mówi, że nie powinnam ufać Cichemu. Nie wiem co o tym myśleć. 
- Wiesz co, ja nie przejmowałabym się tymi wiadomościami. Na Twoim miejscu cieszyłabym się tym co mam teraz. - odpowiedziała przyjaciółka. 
- Sama nie wiem. - usiadłam na ławce przed ośrodkiem. - A jeśli ten ktos ma rację co do Piotrka. Jeśli on chce mnie tylko wykorzystać. 
- Gdyby chciał to już dawno by Cię rzucił. - ukucnęła przede mną. - Jak sama widzisz, zależy mu na Tobie. Kocha Cię. 
- Ale ... 
- Ale co ? - podniosła głos. 
- Boję się, że go stracę. Za bardzo kocham Piotrka. - krzyknęłam. W tym momencie usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Szybko się odwróciłam. Zauważyłam tylko plecy mężczyzny. To był Winiar. 
- Wiem, że go kochasz. Ciesz się chwilą. - kontynuowała Marysia.
- Dobra, zrozumiałam. - powiedziałam jakby nieobecna. 
- Aniela jesteś tutaj ? - pomachała mi przed twarzą Marysia. Ja nadal byłam odwrócona w stronę drzwi. Co się stało, że Michał tak trzasnął drzwiami ? Po chwili otrząsnęłam się. 
- Tak, tak. Wiem, że Piotrek ... 
- Co ja ? - zapytał środkowy. 
- Co Ty tutaj robisz ? - zapytałam. 
- A może na początek,  "  cześć Kochanie. Jak miło Cie widzieć " ? - gdy to powiedział, zobaczyłam za nim Jarosza i Kurka. 
- Bartek. - usłyszałam głos Marysi. Po chwili zakochani wpadali sobie w ramiona.  
- Tak, cześć. Kochanie, jak miło Cie widzieć. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. 
- Tak lepiej. - uśmiechnął się. - To co tam o mnie plotkowałyście ? 
- O Tobie nic. 
- Słyszałem, że coś Piotrek. Więc nadal nic ? 
- A mówiłyśmy o moim kuzynie. - wtrąciła Marysia. 
- No o kuzynie, Piotrku. - potwierdziłam i uśmiechnęłam się. 
- A ile ten kuzyn ma lat ? - zapytał jak zwykle dociekliwy Pit. 
- Sześć. - odpowiedziała za mnie Mańka. 
- A już myślałem, że więcej.
- To lepiej za dużo nie myśl, bo chomik się zmęczy, Pit - powiedział przez śmiech Kurek. Od razu zaczął się śmiać Jarosz. 
- Właśnie to Twój chomik się zmęczył, Kurek. - odpowiedział Piotrek. - Ciężka praca to mówić. Lepiej nic nie mów. 
W tym momencie zaczęli sie przepychać, czochrać swoje włosy. Normalnie jak dzieci. Po chwili wylądowali na chodniku.
- Dobra, chomiki spokój, macie za chwile trening. - próbowała ich rozdzielić Marysia. 
- To nie działa. - skomentowałam. 
- To Ty spróbuj. 
- Ok, tylko zatkaj uszy. - uśmiechnęłam sie. - SPOKÓJ !!! - wydarłam się. Od razu chłopcy wstali i ustawili się w rzędzie. Tak jak na jakimś apelu w szkole. 
- Teraz do pokoi, spakować się na trening - powiedziałam stanowczo.
- Kto się tak drze ?? Ludzie chcą spać.  - krzyknął ktoś wychylający się z okna. Tym kimś był Dziku. - Anielaa ? Nie wiedziałem, że umiesz tak głośno krzyczeć. - uśmiechnął się do mnie i pomachał. 
- Cześć, Misiek. Sorry, że Cię obudziłam. Ale te chomiki nie chciały sie uspokoić. - wskazałam na Pita, Kurka i Kubę wchodzących do ośrodka.
- Siemka, Michał. - przywitała się Marysia.

- To jest norma. Musicie się przyzwyczaić. 
- Chyba będziemy musiały. 
- A tak w ogóle to dzięki za pobudkę. Zaspałbym na trening. 
- Ok, zbieraj się. Do zobaczenia. - posłałam mu uśmiech. 
Po chwili zniknął. Usłyszałam głośny śmiech Marysi. 
- No co ? 
- Nie nic. Nigdy nie słyszałam, jak się drzesz. 
- Dobra chodź chyba, że chcesz ogłuchnąć. - zaczęłam się śmiać.  
- Ok juz idę. 

_________________________________
PRZEPRASZAM. <3 <3  za moją nieobecność. Ale sami wiecie, kartkówki, sprawdziany. Ale już jestem. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Chociaż według mnie jest o niczym. 
Następny w piątek. :) 
Pozdrawiam Paula.