10 czerwca 2013

Rozdział 44. Relacja z meczu. Znowu on ?

Pierwsza partia padła jednak w ręce Włochów. Została wygrana 34:32. Nie tak duża różnica. Siatkarze po obu stronach siatki pokazali klasę i walkę do końca. Niestety chłopaki byli już nieźle zmęczeni. Chwila oddechu i wracamy na boisko. - pomyślałam siedząc na krzesełku z mocno zaciśniętymi dłońmi. Trener chciał obudzić w nich wolę walki. Dzięki czemu zmotywowani weszli na parkiet, rozpoczynając tym samym drugą odsłonę meczu. Od samego początku seta, chłopaki nałożyli presję punktową na rywali. I już na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8 do 4. Na zagrywce bardzo ryzykowali. Ale opłaciło się. Może nie zdobywali co chwilę asów, mimo wszystko te piłki były na tyle trudne do odbioru, że Włosi nie mogli wyprowadzić skutecznego ataku. Za to my tworzyliśmy pełną linię obrony i szczelny blok. Po niecałych 30 minutach chłopaki wygrali drugi set z przewagą 25:19. Taak, należało Wam się. - pomyślałam zadowolona z obrotu spraw.  Siatkarze drużyny narodowej odbudowali pewność siebie i wiarę w pokonanie Włochów. Stan rywalizacji został wyrównany.
Gdy rozpoczął się następny set, chłopaki byli pełni energii, jakby wstąpił w nich nowy duch. Trener nie zmienił składu drużyny narodowej. Na boisku pozostali : Możdżon, Igła, Kurek, Kubiak, Żygadło, Kojocik i Piter. Łukasz prowadził bardzo zróżnicowaną i szybką grę. Do tego chłopaki dołożyli trudną zagrywkę. Nie wstrzymując ręki. Chociaż czasami piłki wychodziły w out. Ogólnie chłopaki utrzymywali dystans punktowy z Włochami. Kolejny set padł w nasze ręce. Przy stanie 25:21. Z uśmiechami na twarzy zeszli z boiska na przerwę. Trener mówił, że muszą jeszcze trochę powalczyć. Jeśli stracą koncentrację, mogą przegrać i to bardzo szybko. Co jednocześnie wiązałoby się z pożegnaniem finału.
Tylko się skupcie - pomyślałam, a po chwili usłyszałam gwizdek sędziego rozpoczynający czwarty set. Włosi weszli na boisko zmotywowani. Tak jak 'nasi' chłopcy w drugiej odsłonie stworzyli trudne warunki do gry. Nie dawali zdobyć nawet punku przewagi. Zawsze byli o to oczko lepsi. Na drugiej przerwie technicznej prowadzili 16 do 14. Gdy chłopaki zeszli z boiska, Andrea chciał wzbudzić w nich siłę bohatera i prawdziwego gracza. Po chwili na tablicy wyników widniał zapis: 20 do 14. Kibice skandowali, że biało-czerwoni mają się nie poddawać. I walczyć. Andrea poprosił o drugi czas. Zebrał chłopaków do siebie i krzyczał do nich, że mają w siebie uwierzyć. Wziął Łukasza 'na stronę' i dawał mu wskazówkę na kolejną akcję. Po chwili zawodnicy wrócili na boisko. Kubiak przyjął zagrywkę Włochów, chociaż niedokładnie. Ziomek rozegrał do Kuby. Ten niestety nie trafił w boisko. To chyba była kluczowa akacja. Mogła przełamać dobrą passę przeciwników. Przy stanie 22:14 chyba chłopaki stracili kompletnie wiarę, że mogą wygrać. Włosi po prostu byli lepsi w tej partii. Po kilku minutach ona się zakończyła. Chłopaki z wielką złością i bezradnością zeszli z boiska. Trener był wściekły, szczerze nie dziwiłam mu się.
Kolejny set, to kolejna i osobna historia. Tak trzeba myśleć. Po chwili rozpoczął się tie-break. Andrea trochę się uspokoił i przestał być zdenerwowany. Chłopaki byli strasznie skoncentrowani i 'głodni' na zwycięstwo. Na boisku pozostała nadal ta sama szóstka. Trener nie chciał nikogo zmieniać. Pragnął udowodnić, że w tym składzie mogą wygrać.
Po chwili na pole serwisowe wszedł Kubiak. Po upływie dosłownie minuty zdobył już dwa punkty dla naszej rodzimej drużyny. Strasznie się ucieszyłam, bo prowadziliśmy już 4 do 1. Michał znowu strzelił jak z armaty i zdobył piąte oczko. Po chwili wynik się zmienił. A mianowicie 8 do 5 dla nas. Zmiana połów i dalsza część walki. Po niecałej pół godzinie zakończyło się półfinałowe spotkanie, między reprezentacją Włoch i Polski. Szala wygranej przechyliła się na stronę biało-czerwonych. 
Polacy ponownie znaleźli się w finale Ligii Światowej. Będą bronić ubiegłorocznego złota. - takie słowa widniały na praktycznie każdej stronie o siatkówce w internecie. Gdy wróciliśmy do hotelu, od razu padłam spać. Nie wiem kiedy usnęłam. Byłam zmęczona i przeszczęśliwa z wygranej chłopaków. Piotrek też usnął bardzo szybko.
Z wczorajszego meczu między Brazylią , a Rosją to właśnie nasi wschodni sąsiedzi przeszli do ścisłego finału. I to właśnie z nimi chłopaki zagrają dzisiejsze decydujące spotkanie. Tego dnia zaczęły się nerwy. Od samego rana, zaczął mnie bolec brzuch ze stresu. Mistrzowie Olimpijscy są bardzo dobrzy. Z resztą jak każda drużyna na tym poziomie rozgrywek. Plan dnia: śniadanie, trening, analiza. Spotkanie przedmeczowe,  rozmowa z trenerem i sama rozgrzewka.
Usiadłam obok Piotrka na parkiecie. Miałam pomóc mu się rozgrzać. Za kilkanaście minut miał się rozpocząć wielki finał. Kibice zbierali się, powoli zapełniając całą halę.
- Stresujesz się ? - zapytałam środkowego, siedząc obok niego. Cały czas wykonując ćwiczenia razem z nim.
- Tak szczerze to oczywiście, że tak. - spojrzał na mnie tymi niebieskimi oczętami.
- Ale ?
- To raczej jest stres motywujący. - uśmiechnął się. - Oooo.
- Co ?
- Tak, tu masuj.
- Dobrze. - zaśmiałam się.
- Kocham Cię wiesz ?
- Tak. - uśmiechnęłam się.
- Echem. - zwrócił mi uwagę po chwili.
- No co ?
- Czekam.
- Na co ?
- " Tak, też Cię kocham." - znowu to samo. Pomyślałam.
- No właśnie. - powiedziałam.
- Więc ?
- Co więc ? - zaczęłam się śmiać.
- Ale jesteś mało domyślna.
- Na pewno bardziej niż Ty.
- Oj nie.
- Oj tak. - zaczęliśmy się przedrzeźniać. Po chwili Piotrek zbliżył się do nie na 'niebezpieczną' odległość. - Czego chcesz? - spojrzałam na niego.
- Powiedz, że jestem mądrzejszy.
- Zmuszasz mnie do kłamstw. No nieładnie Panie Nowakowski. Naprawdę nieładnie.
- Bardzo śmieszne. - zaczął mnie łaskotać.
- Dobra, ogarnij się. Mecz będzie za chwilę.
- To przyznaj.
- Ale co?
- Ty już dobrze, wiesz co.
- No właśnie nie wiem. I dlatego zadaję pytanie. Kto pyta nie błądzi.
- I dlatego to ja jestem mądrzejszy.
- Ale żart, no wręcz cudowny. Ty nie pytasz wiec błądzisz. - wytknęłam język w jego stronę.
- Przestań.
- Ale co przestań ? - uśmiechnęłam się.
- Zaczynasz mnie prowokować.
- Do czego ?
- Do tego. - w tym momencie zaczęłam się tak strasznie śmiać. Piotrek łaskotał mnie bez umiaru.
- Dobra, dobra. Stoop. Proszę. - powiedziałam przez śmiech.
- Ale o co błagasz ? - przerwał moje katusze.
- O nic. - powiedziałam i wymknęłam się z objęć chłopaka. Cichy spojrzał się na mnie złowieszczym wzrokiem. - Dobrze. Tak, tez Cię kocham.
- I o to mi chodziło. - uśmiechnął i delikatnie pocałował.
- Piotrek!. - usłyszeliśmy głos Kosy.
- Co chcesz? - odpowiedział mu mój chłopak.
- Pragnę Ci przypomnieć o  meczu. - wtrąciłam się patrząc na zegarek. 
- A no tak. - uśmiechnął się i wstał. - No chodź. - podał mi dłoń.
- No już.
Po upływie kolejnych kilkunastu minut rozbrzmiały hymny narodowe obu drużyn. Tym razem trener wystawił w wyjściowej szóstce: Winiara, Kurka, Nowakowskiego, Możdżona, Ziomka i Kubę. Jedyną zmianą oprócz zamiany Michałów, było wystąpienie Zatorskiego na libero. Po chwili wszyscy kibice usłyszeli gwizdek sędziego. Oznaczało to oczywiście, otwarcie meczu finałowego. Ostatniego meczu Ligii Światowej. Po jednej stronie siatki: Polacy, a po drugiej Rosjanie. To właśnie oni w Igrzyskach Olimpijskich wykluczyli nas z dalszej walki. Teraz chłopaki pokażą klasę. Klasę Polskiej siatkówki. Kibice wręcz tworzyli zwarty krzyk. Widziałam pełno biało-czerwonych flag, koszulek i innych gadżetów. O to chodzi.
Chłopaki od samego początku seta grali bardzo twardo. Obie drużyny walczyły o każdą piłkę. Ale ostatecznie na pierwszej przerwie technicznej to właśnie Polacy prowadzili jednym punktem. Gra była wyrównana. Andrea dodawał chłopakom jeszcze więcej motywacji. Dawał wskazówki Łukaszowi na temat rozegrania, a reszcie o ustawieniu bloku i obrony. W dzisiejszym spotkaniu, Bartek przyjmował nadzwyczaj dokładnie. A zawsze to była jego 'pięta Achillesowa'. Gra naszej drużyny dawała w kość rywalom. Ostatecznie chłopaki wygrali pierwszy set do 23.
Zmiana połów i walka trwa dalej. Następny set może dać nam chwilę oddechu. Taką pewność siebie. Drugą partię również otworzyliśmy bardzo dobrze. Już na pierwszej przerwie technicznej chłopaki prowadzili 8 do 5. Przewaga trzech punktów nad Rosjanami, to już coś. Tak trzymać. - pomyślałam, oglądając spektakularne widowisko. Kolejny gwizdek, kolejna akacja.
Nie upłynęło kilka minut i już Rosjanie prowadzili 12 do 9. Tego się nie spodziewałam, tak dobrze Wam szło. - powiedziałam do siebie.
- Spoko, damy radę. - powiedział Pit, który właśnie zszedł z boiska i usiadł obok mnie.
- Mam nadzieję. - uśmiechnęłam się. - Dobra, ja oglądam. Nie przeszkadzaj mi. - Nic nie odpowiedział, tylko chwycił za ręcznik. Zaczął wycierać twarz i włosy. - Bo sobie fryzurkę popsujesz. - zaśmiałam się.
- Miałaś oglądać.
- Nie widzisz, oglądam.
- Widzę, widzę.
Podczas rozmowy z Piotrkiem, szala znów przechyliła się na nasza korzyść. Było po 12. Chłopaki grali bardzo dobrze. Łukasz zagrywał regularnie i to dało efekt, widniejący na tablicy wyników. Chłopaki odbudowali pewność siebie, żeby za chwilę ją stracić. Ten set był bardzo nierówny dla obu drużyn. Niestety zakończył się wygraną na przewagi dla Rosjan.
Stan rywalizacji został wyrównany. Przerwa i po chwili rozpoczął się kolejny set. Siatkarze po obu stronach siatki grali bardzo dobrze. Oczywiście byli zmęczeni, ale ani na chwilę nie odpuszczali. Walczyli o każdą piłkę. Mimo, ze Polacy postawili na prawdę trudne warunki to właśnie Rosjanie wygrali ten set do 20.
I to dało im przewagę w tym meczu. Prowadzili 2 do 1 w całym spotkaniu.
- Co się stało ? - ponownie powiedziałam sama do siebie jakby z niedowierzaniem, gdy cała reprezentacja zmieniała stronę.
- Jeszcze wygramy. - przytulił mnie nie kto inny tylko Winiar.
- Możesz mnie puścić? - spojrzałam na niego.
- Tak, ale
- Nie ma ale, zostaw mnie. - powiedziałam, jakby przeciw sobie. W głębi duszy nie chciałam tego.
- Ok. Jak chcesz. - puścił mnie i nadal szedł obok. - Jak się czujesz?
- Dobrze mimo, że nadal stresuje się meczem. I to chyba bardziej niż Ty.
- Bardzo prawdopodobne. - uśmiechnął się.
- Dobra, koniec gadania. Trener Cię woła. - powiedziałam, gdy się zatrzymaliśmy. Wtedy zauważyłam Andreę.
- To juz idę. - nawet nie drgnął.
- To idź.
- Nie widzisz? Już idę. - nadal stał.
- Rusz się. - powiedziałam i lekko obróciłam w stronę trenera.
- Ok. - po chwili schylił się w moją stronę.
- Hmm ?
- Nic. - powiedział, gdy juz musnął swoimi wargami o moje.
- Co ty robisz? - wyszeptałam. Nawet nie odpowiedział, tylko pobiegł do drużyny. Nie wiedziałam co robić. Stałam jak ta sierota. Po chwili dostałam sms od Marysi.
                                                    
                                                  Wiadomość od: Mańka.
                                                        "Co to było ?"
 Gdy tylko przeczytałam treść, zaczęłam się jeszcze bardziej denerwować. Szybko odpisałam przyjaciółce:
                                                   Wiadomość do Mańka.
                                                   " Dużo osób to widziało? "
 Nie musiałam długo czekać, aż mi odpowie:
                                                   Wiadomość od: Mańka.
                                "Chyba tylko ja, przez lustrzankę. Coś Ty najlepszego zrobiła? Módl się, żeby nikt nie zrobił zdjęcia."
 Rzeczywiście, jakiś fotograf mógł akurat uchwycić ten moment. Oby nie.
                                                   Wiadomość do Mańka.
"Mam nadzieję. :) Nie wiem jak to się stało? To jest najgorsze. Nawet się nie oparłam, nic. Zupełnie nic. Kurwa". 
Napisałam kolejnego sms'a do Mańki.
                                                       Wiadomość od: Mańka.
"Dobra, nic nie powiem. Powinnaś to jakoś wyjaśnić z Michałem. On nie może się tak zachowywać. Wiesz?" 
Po upływie kilku minut otrzymałam wiadomość.
                                                       Wiadomość do Mańka.
"Dziękuję. Wiem, muszę z nim pogadać. Ale nie teraz." 
                                                       Wiadomość od: Mańka.
"A kiedy?"  
Zapytała szybko przyjaciółka.
                                                     Wiadomość do Mańka.
"Tego nie wiem. Boję się, że Piotrek to widział."
Odpisałam jej.
                                                    Wiadomość od: Mańka.  
"Jemu szczególnie powinnaś o tym powiedzieć."
Pouczyła mnie Marysia.
                                                  Wiadomość do Mańka.
"Cichemu, nigdy. Obiecałaś, że mu nie powiesz."
                                                 Wiadomość od Mańka.
"No ja nie. Dałam słowo. Ale Ty powinnaś. Według mnie lepiej, jak się dowie od Ciebie, a nie od np. Michała." 
                                                  Wiadomość do Mańka.
"Nie powie mu" 
                                                 Wiadomość od Mańka.
"A jeśli powie? To co wtedy? Musisz się liczyć w tym momencie z końcem związku. Nawet miłość tego nie uratuje."
Czy ona zawsze musi wszystko wyolbrzymiać, każdy problem. Nawet ten najmniejszy. Nic się wielkiego nie stało. Oszukuję sama siebie.
                                                Wiadomość do Mańka.
"Nie powie. Sam by na tym stracił. Szczególnie Dagmarę. To będzie moja jedyna tajemnica. Nie gadajmy teraz o tym. Proszę."
                                              Wiadomość od Mańka.
"Ok, jak chcesz. Spójrz na wynik. Chyba nie jest dobrze." 

_________________________________________ 
I mamy już 44 rozdział. Cieszycie się ? Ja tak. :D
Oj, znowu namieszałam. Przepraszam. Jednak mam nadzieję, że całość się spodoba. Piszcie swoje spostrzeżenia w komentarzach. :)
koment, koment, koment <3 <3 <3 
Co do dzisiejszego spotkania, nie będę się rozpisywać. Według mnie Polacy grali bardzo, bardzo DOBRZE. Jedynym chyba mankamentem, była nierówność. Takie falowanie. Ale trzymamy kciuki. Drzemy się na całe gardło. Kibicujemy z całych serc naszej drużynie. :D 
KOCHAMY WAS ! <3 <3 <3 <3 <3 
Buziaki :*
Pozdrawiam Paaula :) 
koment, koment, koment. 

2 komentarze:

  1. Wreszcie znalazłam czas :)

    Mieszasz, oj mieszasz :P

    Finał, emocje... może dlatego ten pocałunek. Ale kurde tak przy wszystkich? :/
    Ciekawa jestem co będzie dalej... ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mieszasz, mieszasz.

    FInał, okej, ale kurczę przy wszystkich? Troszkę lipa. :c A jak Piotrek zauważy to już wgl będzie dym. Ehh. :<<

    OdpowiedzUsuń