12 maja 2013

Rozdział 40. Kocham Go, ale Ty się nie wciskaj. ;D

* Z perspektywy Anieli.

Z każdą sekundą meczu emocje rosły. Już teraz jednak spokojnie stałam w kwadracie wraz z chłopakami. Próbowałam ogarnąć jakoś nerwy. Moje dłonie stawały się coraz bardziej sine. Niestety z emocji ściskałam mocno piąstki. Nie powinnam się dziwić. To jest moja reakcja na stres. Jedni ogryzają paznokcie, inni się pocą, a ja ściskam ręce.
- Ej. Może wrzuć na luz co ? Dopiero się mecz zaczął. A ty już prawie mdlejesz. - podszedł do mnie Winiar.
- Hmm ? - nawet na niego spojrzałam. Całą swoją uwagę poświęciłam oglądaniu tego co się działo na boisku.
- Rozluźni się. - złapał mnie za dłonie i potrząsnął nimi. - Masz je całe fioletowe . - skomentował unosząc je do góry.
- Tak, tak. - dalej patrzyłam na parkiet.
- Heeej, ziemia do Anieli. Haaaloo . -potrząsnął mną.
- Słysze. - powiedziałam zirytowana. - Nie widzisz, że mecz oglądam. - pokazałam na boisko. - Oo zagrywa Patak. - pokazałam na siatkarza w białej koszulce.
Nic nie odpowiedział. Evan zagrał strasznie mocno. Nawet nie wiem ile wskazał wówczas prędkościomierz, Igła przyjął bardzo niedokładnie. Piłka poleciała za niego samego. W tym momencie Kubiak biegł ile sił w nogach za piłką. Co oznaczało w nasz stronę. Misiek nie czekając nawet chwili odsunął mnie z toru pędzącego Michała, przytulając mnie. Reszta chłopaków również udostępniła miejsce Kubiemu. Po chwili wbiegł w kwadrat, wystawił ręce i wybił piłkę za siebie. Ledwo się zatrzymał, pomachał mi i biegiem wrócił na boisko. Jak się okazało Michał odbił tak dobrze, że Bartek mógł lekko uderzyć piłkę. Kurek splasował tuż przy linii. Amerykanie nie wybronili tej akcji.
- Możesz mnie puścić ? - zapytałam Winiara.
- A tak. Przepraszam. - po chwili stanęliśmy tak jak poprzednio, czyli obok siebie.
- Nie masz za co. Po prostu było mi już gorąco. - uśmiechnęłam się.
- Pokaż dłonie. - już po kilku sekundach oglądał je czy czasem nie są sine.
- Widzisz, przeszło. - skomentowałam.
- Nie do końca. Już ich tak nie ściskaj, co ?
- Dobrze. Postaram się.
Nic nie odpowiedział, przez chwilę patrzyliśmy na siebie. Kurde, czy Michał musi mieć takie niebieskie oczy ?  Są jak lazurowe morze, przepełnione z pięknym błękitem nieba. Ale i tak to jest złe określenie. Koloru tęczówek Michała nie da się do niczego porównać. Jeszcze ten jego uśmiech. Czułam jak uginają się pode mną kolana. Co ja robię ?
Po chwili spojrzałam na tablice wyników. Wskazywała ona dość niekorzystny wynik dla naszego team'u. 24 : 18.
- Dacie radę. - wyszeptałam.
Na zagrywce stanął Bartek Kurek. Mówiłam do siebie " nie popsuj, nie popsuj ". Po chwili piłka dotknęła parkietu. Jednak nie z naszej strony. Piłka zawinęła się na górnej taśmie i spadła prosto w pole Amerykanów.
- As. - powiedziałam.
- Tez zauważyłem - skomentował Michał.
- Jeszcze tylko 7 punktów.
- A im brakuje jednego.
- To tez zauważyłam. Ale sądząc po ostatnim meczu w wykonaniu mojego kuzyna wiem, że potrafi zdobywać punkty z zagrywki. - popatrzyłam na Michała.
- Ja tez umiem.
- Ale co ? - uśmiechnęłam sie.
- Popisać się asem serwisowym. - wypiął dumnie klatkę piersiową.
- Taa jasne.
- Właśnie teraz wyszło, ze nie byłaś nigdy wierną kibicką Skry, ani reprezentacji.
- Jak to ?
- Skoro nigdy nie widziałaś jak strzelam asami.
- Widziałam.
- To co mówisz, że nie umiem ?
- Dobra, umiesz. - pokazałam mu język. - O kurwa. - w tym momencie sędzia liniowy pokazał bosko po ataku Holmsa. Piotrek skoczył do bloku, spóźniony. Szybko zerknęłam na wynik. 25 : 20. - Zagadałeś mnie. - walnęłam w ramię Michała.
- Wcale nie.
- Dobra, teraz to nieważne. Idę do Piotrka. - nawet nie czekałam na odpowiedź Winiara, od razu pomknęłam do mojego chłopaka. - Dla mnie i tak jesteś najlepszy. - przytuliłam go. W tym momencie obawiałam się reakcji Cichego. Nie chciałam, żeby jego emocje znowu niepotrzebnie wybuchły i odbiły sie na mnie.
- Mogłem sie ogarnąć szybciej i wcześniej skoczyć. - spuścił głowę.
- Ale ja tez myślałam, ze akcja będzie przez skrzydło. - pocieszyłam go.
- To moja wina.
- Jaka Twoja ? - stanęłam na palcach. Spojrzałam w oczy Piotrkowi. Jego też są piękne. Ale zupełnie inne. Te są jak niezapominajki wiosną. Nie. Są jak szafir płynący po błękicie oceanu. Nie, to nadal nie jest to określenie. Są idealne. - Jeszcze macie co najmniej trzy sety. Zdążysz kogoś zablokować. - uśmiechnęłam się.
- Wiesz, że jesteś cudowna ? - podniósł mnie.
- Tak wiem. - wyszczerzyłam się.
- Kocham Cie.
- To dobrze. Ale wiesz, co chyba zaczyna się już drugi set.
- Tak wiem. Niestety. - pocałował mnie delikatnie i postawił na parkiecie.
- Trzymam kciuki. - ścisnęłam dłonie w piąstki.
- Przynosisz mi szczęście. - uśmiechnął się i poszedł do reszty zawodników. Ja zaś kierowałam się na krzesełko obok Bieleckiego.
Nie chciałam już stać przy Winiarskim. Przy nim zamiast skupiać się na meczu, gadam o pierdołach. Po chwili usłyszałam gwizdek rozpoczynający drugi set. Z każdą sekundą gra stawała się coraz bardziej wyrównana. Amerykanie chyba poczuli wyższość nad naszą drużyną. Grali bardzo pewnie. Ale chłopaki również nie odpuszczali. Przy stanie 15 : 14 dla nas, na boisko wszedł Ziomek. Andrea chciał troszeczkę wybić z rytmu gości. Udało mu się. Po nie całych 15 minutach było już po drugim secie. Rywalizacja się wyrównała. Po chwili podszedł do mnie Piotrek.
- Udało się. - powiedziałam.
- No tak. Ale tylko dlatego, ze byłaś tak blisko boiska. - uśmiechnął się.
- Mam rozumieć, że muszę siedzieć tam gdzie siedziałam, tak ?
- Tak. Ale jeszcze wcześniej. Powinnaś mnie jakoś zmotywować do gry.
- Czyli ?
- Dobrze wiesz.
- Właśnie nie wiem. Jak zawsze, nie wiem co masz na myśli. To nie jest fajnie. Zdecydowanie.
- Nie gadaj tylko mnie pocałuj. - przerwał mi i nie pozwolił mi dalej mówić. Składając namiętny pocałunek na moich ustach. Przytulił mnie, kładąc swoje dłonie na moich biodrach. Ja za to, swoje położyłam na jego ramionach. Wyłączyliśmy się ze świata. Stworzyliśmy swój własny wymiar. Cieszyłam się z upływających chwil.
- Dobra, gołąbeczki musicie się rozłączyć. - usłyszałam głos Igły. Jedyna myśl jaka pojawiła się wówczas u mnie w głowie " Jak zawsze ktoś musiał popsuć tak piękny moment ? " - Haaalooo. No już się rozklejcie.
- Nie widzisz, że przeszkadzasz ? - oburzył się Piotrek.
- Jak na razie próbuje Cię uchronić, przed opieprzem od trenera.
- Już idę. - po chwili Krzysiek poszedł do reszty chłopaków. My poszliśmy za nim. Usiedliśmy obok siebie na krzesełkach. - Może dokończymy to co zaczęliśmy ?
- Chętnie. - uśmiechnęłam się. Piotruś nie czekając nawet sekundy zbliżył się do mnie. Nasze usta dzieliły już tylko milimetry. Spojrzał mi w oczy. W tym momencie zobaczyłam, ze reszta zawodników zbiera się i wchodzi na boisko. - Kochanie ... ? Wiesz, dokończymy później. Teraz masz do skopania tyłki Amerykanom. - uśmiechnęłam się.
- Najpierw Igła, teraz Ty. No nie. - oburzył się.
- No już tak nie narzekaj. - pocałowałam go w policzek. - To tak na zmotywowanie.
- Tylko ?
- Tak. Rusz się. - łaskawie wstał.
- Już idę.
- Wiesz, że się powtarzasz ? - uśmiechnęłam się znowu.
- Tak wiem. Ale to chyba mogę powtarzać ?
- Ale co ?
- No to, że Cię kocham .
- To tak. Ale już spadaj. - kopnęłam go lekko w tyłek.
- No już idę. Nie widzisz.
Po chwili rozpoczął sie trzeci set. Teraz znowu siedziałam na krzesełku. Nie ruszyłam się z miejsca. Chłopaki byli już bardzo zmęczeni. Andrea postanowił wpuść na boisko Rucka za Bartka. Mój kuzyn potrzebował chwili oddechu. Usiadł koło mnie i zaczął pic wodę. Ja od razu poszłam po jego bluzę.
- Trzymaj. - powiedziałam, gdy wróciłam.
- A dzięki. Ale jestem zmęczony.- westchnął.
- Nie gadaj, tylko oddychaj. - pouczyłam go. Siedzieliśmy w ciszy. Jeśli halę pełną kibiców można nazwać oazą spokoju. Set był już bardziej pod kontrolą chłopaków. Nie dawali odskoczyć Amerykanom na żadną przewagę. To raczej oni sami nad nią pracowali. Bartek bardzo chciał wejść na boisko. Jednak trener był nieugięty. Powiedział, ze do konca tego seta na boisku pozostanie Michał R. Oczywiście, Kuraś nie był z tego powodu zadowolony.
- Zostawia Cię na czwarty set.
- Wiem. I tak wygramy.
- Jesteś tego pewien ?
- Tak. A Ty nie ?
- No tak tak. - Uśmiechnęłam się do niego. Po chwili było już po trzecim secie. Chłopaki wygrali do 20. - Za chwilę wejdziesz na boisko.
- Wiem wiem. - Nie dziwiły mnie jego krótkie odpowiedzi, był koncentrowany na maksa. Ja sama prawie nie wytrzymywałam z nerwów. A co dopiero Bartek i reszta.
Późniejsza część meczu poszła bardzo gładko. Amerykanie w połowie czwartej partii jakby się poddali. Byli bezsilni na zagrywki Rucka. Na nieszczęście Bartka, nie pojawił się już na boisku. Przynajmniej mógł już sobie odpocząć. Założył dres i staną wraz z chłopakami w kwadracie. Pod koniec seta usiadł obok mnie Michał. Tak, Michał Winiarski. Czy ja znowu będę musiała patrzeć w jego niebieskie oczy ? Tak. Ale już sama stwierdziłam, że Piotrek ma o wiele lepsze. Chociaż nie powinnam ich porównywać do siebie. Ale to Pit jest moim chłopakiem. Siedzieliśmy w ciszy, aż do końca meczu. Zawodnikiem spotkania został Kuba. Należało mu się. Chyba jako jedyny przez cały mecz utrzymywał jednakową skuteczność.
- Gratuluję. - podbiegłam do niego.
- A nie masz czego. Ale tez się cieszę. Tym bardziej, że jutro, przyjedzie Agnieszka.
- Oo to w końcu ją poznam.
- Mam nadzieję, że będzie w dobrym humorze.
- A dlaczego ma nie być ?
- Jak już pewnie wiesz  jest w ciąży. Nie wiem, czy kobieta może mieć depresje przedporodową. Ale jeśli można, to ona właśnie ją ma.
- Bardzo się cieszę, ze będziesz tatą. Nic nie wiedziałam. Ale jeśli chcesz to jak tylko przyjedzie mogę z nią pogadać. A jeśli to nie pomoże, to razem z Mańką wyciągniemy ją na jakieś zakupy. Bo wiesz, zakupy są dobre na wszystko. To idealne lekarstwo.
- Dziękuję.
- Jeszcze nie masz za co. - uśmiechnęłam się.

^Następny dzień.

- Powinna już być. - powiedział zdenerwowany Kuba.
- Uspokój się. Pewnie są korki. W końcu jest 17, pora największych korków. - powiedziałam dalej siedząc na ławce, przed ośrodkiem.
- Chyba jedzie. - przebiegł kilka metrów Jarosz. - Nie, to nie ona.
- Może usiądziesz co ? - zaproponowałam.
-Wiesz, jak ja jej dawno nie widziałem ? Ostatnio spotkaliśmy się w połowie czerwca.
- Rzeczywiście, sporo. Ale nie ma co się denerwować. Siadaj i nie marudź. - pokazałam na miejsce obok siebie.
- Jak już tak nalegasz. - uśmiechnął się.
- Tak, nalegam. - odwzajemniłam uśmiech. - Andrea, dał Ci dni wolne ?
- Niestety tylko na dzisiejszy popołudniowy trening i jutro.
- Zawsze coś. O, chyba ktoś jedzie.
- Agnieszka. - od razu wstał i pobiegł w stronę nadjeżdżającego auta. Z samochodu wysiadła przepiękna brunetka. Zdziwiło mnie to, ze była w dresie i koszulce. Ja na jej miejscu, ubrałabym się jakoś tak ładniej. Chociaż pewnie nie. Dresy to moja druga skóra. Kuba bardzo namiętnie przywitał swoją żonę. Wyglądali uroczo. Siedziałam cierpliwie na ławce, nie chcąc im przerywać. Niech się nacieszą sobą, chociaż trochę. Po jakiś 10 minutach Kuba wraz z Agnieszką podeszli do mnie.
- Cześć. Aniela.- wyciągnęłam dłoń w kierunku, ukochanej atakującego.
- Cześć. Aga. - uśmiechnęła się.

________________________________________________________
Dzień dobry. :D A tak właściwie jeszcze jest noc. :) Ale dodaję już teraz. Tak jakoś mnie naszło. Rozdział trochę przy nudnawy.  Jeśli jesteście śpiący, to przepraszam. :)
Swoje spostrzeżenia piszcie w komentarzach. Chętnie przeczytam nad czym muszę popracować, co muszę poprawić. Tak więc, piszcie. :) Do zobaczenia w piątek. :*
Buziaki.
Paaula :*

5 komentarzy:

  1. Zauważyłam kilka błędów, pewnie pisałaś szybko i samo się zrobiło. Ogółem super, ale Winiar coś kręci. Aga, Aga, nasza ciężarna Aga! XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę mnie zmartwiłaś zachowaniem Winiara... Teraz jestem ciekawa jak to się będzie miało dalej ;)

    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuper rodział, nie musisz niczego poprawiac ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. zakończyłam opowiadanie już na dobre :( więc jeśli byłaś i czytałaś i wiesz o co chodzi to zapraszam : http://megulek.blogspot.com/. Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O matuchno, znowu mnie tu trochę nie bylo, ale wszystko nadrobiłam :)

    Piękny mecz z drużyną USA. Oby i tym razem chłopcy wygrali. Wybieram się na jedno takie spotkanie, więc mam nadzieję, że przeżyję równie piękne emocje, co Aniela :)

    Winiar znowu szaleje, jakieś przytulanie, przymilanie się. Ej, niedawno ogarniałeś sytuację z Dagmarą, nie spierdziel tego, kolego!

    Kurcze, w dalszym ciągu para Aniela-Piotrek tak strasznie mnie rozczula :) są tacy kochani :)
    I fajnie, że pojawiła się żonka Rudego Kojota :) oni tworzą równie niesamowicie uroczą parę, co wspomniana przeze mnie powyżej :)

    Pozdrawiam :*
    naranja-vb.blogspot.com

    PS. Jak znajdziesz czas to zapraszam na nowy rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń