6 marca 2013

Rozdział 27.

* Z perspektywy Anieli.

Było tak pięknie. Piotrek pewnie uważał, że temat jest zamknięty. Ja niestety tak nie sądziłam. Całą drogę nie rozmawialiśmy. Wiedziałam, że jak zacznę mówić, temat zejdzie na Olkę. Nie chciałam psuć dobrego humoru Piotrka. Widziałam, jaki jest szczęśliwy. Kurde, i to dzięki temu, że wróciliśmy do siebie ? Aż nie mogę w to uwierzyć. Po chwili z transu wyrwał mnie Cichy.
- Nela, jesteśmy już w Spale. Wysiądziesz ? - zapytał, gdy otworzył drzwi od samochodu.
- A tak, już. - uśmiechnęłam się i wysiadłam. - Piotrek ?
- Tak, Skarbie ? - zapytał, gdy wyjął z bagażnika torbę.
- Możesz mnie przytulić ?
- A to zawsze i wszędzie. - od razu mogłam wtulić się w jego ciało.
- Dziękuję.
- Coś się stało ?
- Jakoś tak, a nie mogę tak bez powodu przytulić się do mojego faceta ? - zapytałam patrząc w jego niebieskie oczy.
- Możesz, możesz. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Fajnie, że jesteś.
- Tez się cieszę, że dałaś mi taką szansę. Że mogę być.
- Jak mogłabym nie dać ? Jesteś jedynym mężczyzną, którego tak kocham. No może poza Miko.
- Też Cie kocham, jak nikogo w moim życiu. Nawet Olki tak nie kochałem.
Fajnie, ucieszyła mnie ta informacja, że Olki tak nie kochał. Po co on mi o tym mówi ??!?! Mogłam żyć bez tego. Czy ja mu kiedyś powiedziałam, że kocham go bardziej niż Alana. Nie. No właśnie, nie musiał tego mówić.
- Ciesze się, że kochasz mnie bardziej niż Olę. - powiedziałam oschle i wyrwałam się z jego objęć.
- Nela, o co chodzi ?
- Nic, nie musiałeś mnie do niej porównywać!! Nigdy nie będę jak ta Twoja cudowna Ola !!
- Aniela, znowu zaczynasz ?
- Ale co zaczynam ? Daj mi spokój - powiedziałam krzycząc i szybko wbiegłam do budynku. Zapytałam się na recepcji o klucz. Po chwili byłam już u siebie w pokoju. Wpadłam do łazienki, wziąć prysznic. Musiałam się ogarnąć. Po jakiś 10 minutach usłyszałam pukanie do drzwi.
- Aniela, otwórz. Proszę. Pogadajmy- dobijał się Piotrek.
Nic nie odpowiedziałam, po prostu kontynuowałam prysznic. Wyszłam z łazienki, wyciągnęłam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki się ubrać. Myślałam, że Cichy już sobie poszedł. Marysi nie było w pokoju, pewnie siedziała u Kurka. Gdy miałam wychodzić na obiad, zauważyłam, że pod drzwiami siedzi Pit.
- Co Ty to robisz ? - zapytałam.
- Czekam, aż ze mną porozmawiasz. - powiedział nadal siedząc.
- Posuń się, chce przejść.
- Nie.
- Piotrek, daj spokój.
- Mówiłem to samo. Więc nie ruszę się stąd, dopóki ze mną nie porozmawiasz. - powiedział, stojąc przede mną.
- Nie będę z Tobą gadać. Jestem głodna - powiedziałam próbując przejść obok niego. - Idę na obiad. Przepuść mnie.
- Aniela, co ja znów takiego zrobiłem lub powiedziałem ?
- Przestań. Nie chce teraz o tym gadać. Nie rozumiesz ?
- Nie nie rozumiem. - w tym momencie wszedł do pokoju, przycisnął mnie do ściany.
- Puść mnie. - krzyczałam.
Nie chciał mnie wypuścić. Objął moją twarz dłońmi i spojrzał głęboko w oczy. Nie zdążyłam nic powiedzieć. Po prostu mnie pocałował. Już wiem dlaczego jest to przysłowie. Przez chwilę chciałam się wyrwać. Jednak uległam. Poddałam się. Piotrek tak dobrze całuję. Przekonał mnie swoimi " argumentami ".
- Przepraszam. - powiedziałam.
- I od razu lepiej. - uśmiechnął się. - Idziemy na obiad ?
- Tak, tak. - spuściłam głowę.
Po chwili Pit złapał mnie za rękę. I tak szliśmy na stołówkę. Obiad zjedliśmy w ciszy. Tzn śmialiśmy się jak zwykle z Igły. Jego żarty są wręcz idealne. Nadal nie mogę przestać się śmiać. Piotrek szybko wyszedł z obiadu, chciał jeszcze odpocząć. Ja wracałam z Marysią. Cały czas się uśmiechałam, przypomniała mi się poprzednia noc i oczywiście wieczór.
- No widzę, że nie wytrzymasz, no mów.
- Ale co ?
- Dobra, poczekaj tu ja pójdę po torebkę, moja i Twoją i pójdziemy na kawę to wszystko mi opowiesz. - powiedziała i już pobiegła do pokoju.
Ja w tym czasie usiadłam na ławce przed ośrodkiem.
- Co tak siedzisz, sama ? - usłyszałam głos Michała stojącego przede mną.
- Czekam na Marysię. Mamy wyskoczyć na kawę. - odpowiedziałam. - A Ty co tutaj robisz ?
- Jeśli chcesz to mogę poczekać z Tobą.
- Nie musisz sobie robić kłopotu. Mańka powinna za chwilę wrócić.
- Poczekam. - usiadł koło mnie.
Przez chwile nie odzywaliśmy się do siebie. Nawet nie wiedziałam, co powiedzieć. Z Michałem fajnie się milczy. Mówią, że mowa jest srebrem, a milczenie jest złotem. Prawda
- Aniela ?
- Tak. - odwróciłam głowę.
- Znowu jesteś z Pitem ?
- Chyba tak. Tak jesteśmy razem. - uśmiechnęłam się.
- Aha. - zauważyłam jak posmutniał.
- Aniela, gotowa, idziemy ? Cześć Michał. - przywitała sie Marysia.
- Dłużej się nie dało ? - powiedziałam z wyrzutem.
- Tak, dało. - wyszczerzyła się.
- To Michał, my idziemy. Do zobaczenia na treningu. - pożegnałam się z siatkarzem.
- No cześć. - odpowiedział jakby rozgoryczony.
Odeszłyśmy.
- Co on taki smutny ? Coś się stało ? - zapytała po chwili Marysia.
- Nie wiem. Zapytał czy wróciłam do Piotrka. A ja radośnie odpowiedziałam, że tak. A on nagle posmutniał. Nie wiem co się stało.
- Dobra nie ma co się teraz tym przejmować. Pogadamy z nim później.
- No tak. Będę musiała.
- Wiesz gdzie jest dobra kawa tutaj ? - zapytała
- Aa tak wiem. Chodź to niedaleko.
Po chwili znalazłyśmy się w knajpce. Rozsiadłyśmy się w fotelach. Nasz stolik znajdował się na uboczu, ale przy oknie. Miło wpadały promienie słoneczne. Po upływie niecałych 2 minut podeszła do nasz kelnerka. Tak, ta sama co uśmiechała się zalotnie do Piotrka.
- Dzień Dobry. Podać coś ? - zapytała ukazując nam swoje śnieżnobiałe zęby.
- Dzień Dobry. Może dla mnie kawa mrożona i tiramisu. - powiedziała Mańka.
- Tak tak. Dobry dobry. Ja poproszę hmm . może Wiener melange i może też tiramisu. - powiedziałam dość oschle. 
-  Coś się stało ? - zapytała przyjaciółka, gdy zamówiłyśmy już wszystko. 
- Nie nic. 
- Dobra jak nie chcesz to nie mów. Lepiej opowiedz jak tam wczoraj było ? - uśmiechnęła się Marysia
Od razu zaczęłam mówić. Moja buzia się nie zamykała. Mańka oczywiście słuchała mnie uważnie. Po chwili dostałyśmy nasze kawy. Oczywiście nie obyło się bez wymiany spojrzeń z kelnerką. 
- A Ty co robiłaś wczoraj ? - zapytałam, gdy skończyłam monolog. 
- Spędziłam miło czas z chłopakami. - wyszczerzyła się. 
- Mam rozumieć, że przez cały wieczór grałaś w karty ? - powiedziałam. 
- No nie tylko. 
- Więc ... ? Może opowiesz ? 
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć. - wytknęła język
- Wiesz, co ? Jak możesz. - odwróciłam głowę. 
- No dobra, jak chcesz. - uśmiechnęła się. - Graliśmy sobie w pokera. Oczywiście wygrałam. Później poszliśmy razem z Bartkiem się przejść i coś zjeść. Było miło, nawet bardzo. A później to nie musisz wiedzieć. 
-Ale powiedz tylko, czy było fajnie ? - poruszałam znacząco brwiami. 
- Tak, było. - uśmiechnęła się. 
Rozmawiałyśmy jeszcze jakieś 20 minut, później postanowiłyśmy się zbierać na trening. O 15 opuściłyśmy knajpkę. 
- Marysia, muszę coś Tobie powiedzieć. - zaczęłam po chwili. 
- Tak ? 
- Od jakiegoś czasu dostaję na skrzynkę mail'ową wiadomości od nieznajomego nadawcy. Podpisuje się tylko " przyjaciel " . Pisze do mnie regularnie po jakiś wydarzeniach w moim życiu. Jakby mnie śledził, czuwał nade mną. W tych listach udziela mi przestróg, rad. Z jednej strony czuję z nim więź, z tym kimś. Kimkolwiek ten ktos jest. Ale z drugiej strony on nienawidzi Piotrka. Cały czas ostrzega mnie przed nim. Mówi, że nie powinnam ufać Cichemu. Nie wiem co o tym myśleć. 
- Wiesz co, ja nie przejmowałabym się tymi wiadomościami. Na Twoim miejscu cieszyłabym się tym co mam teraz. - odpowiedziała przyjaciółka. 
- Sama nie wiem. - usiadłam na ławce przed ośrodkiem. - A jeśli ten ktos ma rację co do Piotrka. Jeśli on chce mnie tylko wykorzystać. 
- Gdyby chciał to już dawno by Cię rzucił. - ukucnęła przede mną. - Jak sama widzisz, zależy mu na Tobie. Kocha Cię. 
- Ale ... 
- Ale co ? - podniosła głos. 
- Boję się, że go stracę. Za bardzo kocham Piotrka. - krzyknęłam. W tym momencie usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Szybko się odwróciłam. Zauważyłam tylko plecy mężczyzny. To był Winiar. 
- Wiem, że go kochasz. Ciesz się chwilą. - kontynuowała Marysia.
- Dobra, zrozumiałam. - powiedziałam jakby nieobecna. 
- Aniela jesteś tutaj ? - pomachała mi przed twarzą Marysia. Ja nadal byłam odwrócona w stronę drzwi. Co się stało, że Michał tak trzasnął drzwiami ? Po chwili otrząsnęłam się. 
- Tak, tak. Wiem, że Piotrek ... 
- Co ja ? - zapytał środkowy. 
- Co Ty tutaj robisz ? - zapytałam. 
- A może na początek,  "  cześć Kochanie. Jak miło Cie widzieć " ? - gdy to powiedział, zobaczyłam za nim Jarosza i Kurka. 
- Bartek. - usłyszałam głos Marysi. Po chwili zakochani wpadali sobie w ramiona.  
- Tak, cześć. Kochanie, jak miło Cie widzieć. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. 
- Tak lepiej. - uśmiechnął się. - To co tam o mnie plotkowałyście ? 
- O Tobie nic. 
- Słyszałem, że coś Piotrek. Więc nadal nic ? 
- A mówiłyśmy o moim kuzynie. - wtrąciła Marysia. 
- No o kuzynie, Piotrku. - potwierdziłam i uśmiechnęłam się. 
- A ile ten kuzyn ma lat ? - zapytał jak zwykle dociekliwy Pit. 
- Sześć. - odpowiedziała za mnie Mańka. 
- A już myślałem, że więcej.
- To lepiej za dużo nie myśl, bo chomik się zmęczy, Pit - powiedział przez śmiech Kurek. Od razu zaczął się śmiać Jarosz. 
- Właśnie to Twój chomik się zmęczył, Kurek. - odpowiedział Piotrek. - Ciężka praca to mówić. Lepiej nic nie mów. 
W tym momencie zaczęli sie przepychać, czochrać swoje włosy. Normalnie jak dzieci. Po chwili wylądowali na chodniku.
- Dobra, chomiki spokój, macie za chwile trening. - próbowała ich rozdzielić Marysia. 
- To nie działa. - skomentowałam. 
- To Ty spróbuj. 
- Ok, tylko zatkaj uszy. - uśmiechnęłam sie. - SPOKÓJ !!! - wydarłam się. Od razu chłopcy wstali i ustawili się w rzędzie. Tak jak na jakimś apelu w szkole. 
- Teraz do pokoi, spakować się na trening - powiedziałam stanowczo.
- Kto się tak drze ?? Ludzie chcą spać.  - krzyknął ktoś wychylający się z okna. Tym kimś był Dziku. - Anielaa ? Nie wiedziałem, że umiesz tak głośno krzyczeć. - uśmiechnął się do mnie i pomachał. 
- Cześć, Misiek. Sorry, że Cię obudziłam. Ale te chomiki nie chciały sie uspokoić. - wskazałam na Pita, Kurka i Kubę wchodzących do ośrodka.
- Siemka, Michał. - przywitała się Marysia.

- To jest norma. Musicie się przyzwyczaić. 
- Chyba będziemy musiały. 
- A tak w ogóle to dzięki za pobudkę. Zaspałbym na trening. 
- Ok, zbieraj się. Do zobaczenia. - posłałam mu uśmiech. 
Po chwili zniknął. Usłyszałam głośny śmiech Marysi. 
- No co ? 
- Nie nic. Nigdy nie słyszałam, jak się drzesz. 
- Dobra chodź chyba, że chcesz ogłuchnąć. - zaczęłam się śmiać.  
- Ok juz idę. 

_________________________________
PRZEPRASZAM. <3 <3  za moją nieobecność. Ale sami wiecie, kartkówki, sprawdziany. Ale już jestem. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Chociaż według mnie jest o niczym. 
Następny w piątek. :) 
Pozdrawiam Paula.

2 komentarze:

  1. Faceci. Zawsze muszą palnąć coś głupiego. Biedna Nela, tyle musiała walczyć ze sobą, żeby nie zacząć tematu Olki i Pit musiał wszystko zepsuć :/
    Na szczęście jego mocne "argumenty" podziałały :) Oby więcej nie było takich sytuacji :)
    Marysia i Kurek - hohooo, widocznie też dużo podziało się tamtej nocy. Pomyślnie układa się dziewczynom życie z siatkarzami. ;)

    Czekam z niecierpliwością na piątkową notkę ;*
    Buziaki :)
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dałaś mi do myślenia o co chodzi Winiarowi. Oj Aniela zazdrosna cały czas... Cóż zrobić, tak to bywa z związkach :< Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń