13 kwietnia 2013

Rozdział 36 . Wizja się spodobała ?

Wróciliśmy w nocy do hotelu. Od razu zmęczony Piotrek padł na łózko i zasnął. Ja niestety nie mogłam. Cały czas myślałam o wizji Cichego. Nie mogłam o niej zapomnieć. Nie to, że ja w ogóle nie chce mieć dzieci. Oczywiście kiedyś tak, ale to w dalekiej przyszłości. Ale musze liczyć sie z tym, ze Piotrek jest ode mnie starszy. Co za tym idzie, myśli już o założeniu rodziny i stabilizacji. Może jest bardziej dojrzalszy ? Pewnie tak. Za pewne chciałby mieć idealny dom, do którego będzie wracał po treningu czy meczu. A tam przywita go od drzwi trójka dzieci. Szczęśliwe na widok taty. Po całym domu będzie się unosił zapach świeżo upieczonej szarlotki. Oprócz gromadki brzdąców powita go równie szczęśliwa żona. Później razem zasiądą do obiadu. Będą cieszyć sie swoją obecnością. Tworząc rodzinę, każdy miałby wysoki poziom endorfin. Piotrek byłby głową rodziny, zarabiającą na dom. Za to żona ogarniałaby tylko ten cały bajzel dotyczących dzieci czy innych obowiązków domowych. Nie będzie się rozwijać zawodowo. Bo po co ? Przecież mąż zarabia. Żona ograniczy się tylko i wyłącznie do wyjścia po zakupy czy z dziećmi na spacer. Ale oczywiście musi wyglądać nieskazitelnie. Zawsze perfekcyjnie uczesana, umalowana. Mama w szpilkach przy trójce dzieci. Zawsze spoko. Przecież to ona się wcale nie meczy. Całymi dniami tylko bawi się z dziećmi, a obiad i sprzątanie same się robią.
Ja nie chce być tylko i wyłącznie "kurą domową". Ja się do tego nie nadaje. Jestem za równouprawnieniem. Nie tylko kobieta powinna sprzątać w domu czy wynosić śmieci. Może wyjdę tutaj na wielką feministkę, którą nie jestem. Ale gdybym nią była, to nigdy nie związałabym sie z Alanem. On mnie ograniczał. Teraz to wiem. Mój światopogląd się zmienił. I to dość znacznie. Nie wiem dlaczego. Kurde, co się takiego wydarzyło, ze przestałam myśleć jak "szara myszka" ? Może fakt, ze się wyprowadziłam ? Musiałam nauczyć się żyć sama, nauczyć się być odpowiedzialna. Myślę, że decyzja o studiach we Wrocławiu była dość odważna. Jak na mnie. Mańka mnie do tego przekonała. I bardzo dobrze. W końcu stałam się sobą. Zawsze miałam jakies trafne komentarze, czy docinki. Ale nigdy ich nie ujawniałam. Nie chciałam być większym obiektem żartów niż byłam. Nie umiałam sobie z tym poradzić. Brak Marysi u boku jeszcze bardziej mnie dołował. Ona była jakby ... dawała mi taką malutką dawkę pewności siebie. Mimo, ze byłam potencjalnie szczęśliwa. Nadal nie umiałam odnaleźć siebie. Swoje prawdziwej "ja". Pisząc "potencjalnie" oczywiście myslę o Alanie. Mimo, ze niektóre koleżanki zazdrościły mi Alana. Ja nie byłam aż tak zafascynowana. Dobra byłam, cieszyłam sie z tego. Ale tylko na początku. Z czasem zaczęłam widzieć wad mojego chłopaka. Ale powoli sie to działo. Niestety.
Kiedyś Marysia zapytała się mnie czy żałuję czasu spędzonego z Alanem. Odpowiedziałam, ze nie. Jak mogłabym żałować. To byłby piękne chwile, przynajmniej na początku. A nawet jeśli później nie było różowo to czegoś mnie to nauczyło. I za to jestem wdzięczna. Chyba nigdy nie pozbędę się wspomnień. Nawet nie chce. Chociaż to czasami ułatwiłoby sytuację. Kiedyś uważałam, że musze pozbyć się zdjęć, wpisów, sms'ów czy pamiątek. Ale to jest część mojego życia. Nie mogę jej od tak wymazać z mojej pamięci. Nadal posiadam sms'y. Ale te najważniejsze. Czyli te miłe. Te w których się kłóciliśmy, usunęłam. Wolę czytać i wspominać tylko te świetne momenty. Czyli poszłam na kompromis sama ze sobą. Zostawiłam pamiątki i wykasowałam część mojej przeszłości. Chyba dobrze.
Może wyjdzie mi to na dobre. Sama nie wiem. Okaże się za jakieś 20 lat. Czy będę szczęśliwa ? Teraz nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.
Chyba najwyższy czas iść spać. Spojrzałam na zegarek, a tam 4:23. Kurde trochę za bardzo rozwinęłam piękny obrazek szczęśliwej rodziny. Za daleko sie posunęłam. Po chwili ułożyłam się obok Piotrka. Czułam jak oddycha. Pochyliłam się nad nim i delikatnie pocałowałam go w czoło. Druga taka okazja może się już tak często nie powtórzy. Nie przeszkadza mi wcale wzrost Pita, ani jego zawód. Kocham go za to kim jest i jaki jest. To jest najważniejsze.

Następnego dnia. Godzina 15.

Jesteśmy już w Spale. Za 5 dni kolejny mecz. Tym razem z Amerykanami. Znowu będzie ciężko. Ale podołamy i pokonamy emocje. Chłopcy są w dobrej dyspozycji, no oczywiście po za Zbyszkiem. Ale za to on podbudowuje się psychicznie. Cieszę się, że pogodził się z Joasią. Oby jak najmniej takich kłótni. Chociaż z drugiej strony rozładowuje to emocje. Ukazuje, że nam zależy na drugiej osobie. Po pierwsze trzeba umieć się kłócić. Nie można przesadzać, ale czasami się nie da. Gdy emocje biorą górę, włącza się nam myślenie. A tak nie powinno byc. Ale to jest tylko łatwe tak mówić, a co innego to zastosować.  Wiem o tym chyba aż za dobrze. Trzeba znajdywać pozytywne strony każdej sytuacji. Dlatego uważam, że kłótnie są potrzebne. Jednak musimy znać umiar.
Właśnie pakuje małą walizkę. Bielecki dał mi dzień wolny na jutro. Postanowiłam to wykorzystać i pozałatwiać wszystkie sprawy na uczelni związane ze studiami i mieszkaniem we Wrocławiu. Musze je opłacić i odwiedzić cztery kąty. Marysia nie jedzie ze mną, za to moim towarzyszem drogi będzie Piotrek. Niestety to on będzie prowadzić. Nie byłam z tego powodu zadowolona. No cóż to jego auto. Może za jakiś czas nabierze do mnie tak dużego zaufania, aby pozwolić jego " ukochany samochód ". Coś czuję, ze to nie nastąpi prędko.
- Kochanie, masz juz wszystko ? - zapytał Piotrek stojąc w drzwiach ze swoją walizką w ręku. Poprosił Andreę o wolne. Za wygranie meczu, trener się zgodził. Czyli spędzimy ze sobą 1,5 dnia. Zupełnie sam na sam. Bez siatkówki, reszty chłopaków.
- Tak chyba mam. - uśmiechnęłam się. Po chwili podszedł do mnie i wziął moja walizkę.
- Co ona taka ciężka ? - zapytał  z wyrzutem.
- Nie jest. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy.
Po chwili opuściliśmy budynek i zapakowaliśmy sie do auta. Usiedliśmy na miejscach i zapieliśmy pasy.
- Ale w drodze powrotnej ja prowadzę.
- Aniela, już rozmawialiśmy na ten temat. Pozwól mi być mężczyzną.
- A co to ma do tego ? Bo nie rozumiem.
- Najważniejsze, że ja rozumiem. - uśmiechnął się, przekręcając kluczyk w stacyjce.
Nie odpowiedziałam nic, tylko skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i patrzyłam przed siebie.
- No nie gniewaj sie. - zblizył sie do mnie. - Przepraszam. - pocałował mnie w policzek.
- Ja się nie gniewam. - odwróciłam sie.
- Nie ? To dobrze.
Po chwili byliśmy już w drodze. Piotrek był skupiony na prowadzeniu, ja w tym czasie czytałam książkę Stanisława Srokowskiego "Nienawiść". Byłam skoncentrowana na treści. Bardzo interesuję się czasami wojennymi. Nie wiem dlaczego. Chciałabym wiedzieć wszystko. Cóż taka już jestem, przeczytałam juz pokaźną ilość książek w formie pamiętników czy dzienników powstańców.
Po chwili zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej.
- Chcesz kawę ? - zapytał Piotrek.
- No z chęcią. - posłałam mu uśmiech. Nie umiałam się na niego długo gniewać. A tak właściwie to nie miałam powodu.
Wysiadłam z auta i powędrowałam w stronę budynku. Pit coś długo nie wracał. A miał kupić tylko dwie kawy. Weszłam do środka, a tam moim oczom ukazał się mój chłopak rozdający autografy i pozujący do zdjęć. Otoczyła go jakaś grupa dziewczyn. Nawet nie wiem skąd one się tam wzięły. A tak właściwie to znam powód. Na przed stacją stał autokar. Pewnie jakaś wycieczka, czy coś innego.
Nie podeszłam do Piotrka tylko zajęłam się przeglądaniem jakiś gazet. Gwiazda skończyła rozdawać autografy, bo przepiękne dziewczęta musiały udać się w dalszą podróż. Cichy od razu poszedł zakupić te dwie kawy. Gdy wychodził nawet mnie nie zauważył. Po prostu wyszedł i kierował się w stronę samochodu. Ja w tym czasie równiez wyszłam i szłam dokładnie za Piotrkiem.
- Mogę prosić o autograf ? - zapytałam go zza pleców, gdy miał już wsiadać do auta.
- Tak oczywiście. - odpowiedział nawet nie odwracajac sie. Otworzył drzwi i włozył na podstawkę kawy. - To gdzie mam sie podpisac ? - zapytał nie patrzac nawet na mnie.
- Własciwie to nie wiem. Może na koszulce ? - nadal na mnie nie spojrzał.
- Aniela ?
- Tak. Ale miałes cudowna minę. - wybuchnęłam śmiechem.
- Bardzo śmieszne. Wsiadaj do auta.
-Dobrze, tatusiu. - uśmiechnęłam się i zasiadłam na fotelu pasażera. - Pyszna - powiedziałam po ówczesnym zanurzeniu ust w gorącym napoju.
Piotrek zaczął się śmiać. Nie wiedziałam dlaczego. - Zacne wąsy - powiedział przez śmiech.
- Ale o co chodzi ? - zapytałam dalej trzymając w ręce kawę. Znowu napiłam się z kubka. - Dobra nie ważne. Ruszajmy. - Usadowiłam się wygodnie i ponowie pogrążyłam się w lekturze.
Gdy dojechaliśmy na miejsce postanowiłam poprawić makijaż. Otworzyłam tą klapkę z lusterkiem i moim oczom ukazał się wąsik od kawy. Od razu spojrzałam na Piotrka.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś ? - zbulwersowałam się.
- Mówiłem. A po za tym i tak wyglądasz uroczo. - po chwili mnie pocałował. Co poskutkowało tym samym na jego twarzy. Zaczęliśmy się śmiać. Zanim wysiedliśmy wytarliśmy buzię chusteczką.
Po około 20 minutach byliśmy już na górze. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do mieszkania. Piotrek zaniósł walizki do mojego pokoju, a ja byłam już w kuchni. Zajrzałam do lodówki,a tam powitało mnie światło i dwa słoiki dżemu.
- Muszę iśc po zakupy.
- Poczekaj nie. Zamówimy coś. - usiadł na kanapie w salonie.
- Ale co ?
- Pizza ? - zaproponował.
- Oj coś czuję, ze Andrea się o tym dowie. - przytuliłam się do niego. 
- No weź przestań. Nie dowie się. - przybliżył się do mnie i uśmiechnął sie.
- Ja mu powiem. - wyrwałam sie i zaczeliśmy się ganiać po całym mieszkaniu.
Później zamówiliśmy pizze i zaczęliśmy oglądać telewizje. Leciał " Batman Początek ". Niestety widziałam go tysiąc razy i cały czas nadawałam. Co zrobić, znałam testy aktorów na pamięć. Piotrek miał przekichane. Ale niedługo mnie słuchał, bo usnął. Normalka. Próbowałam wydostać się z jego objęć. No właśnie próbowałam. Oglądałam już w ciszy dalej film. Zamykały mi sie oczy. Postanowiłam w tej sytuacji nastawić czas w tv na 30 minut. Po kilku minutach poddałam się i również usnęłam.

Rano :

Obudziłam sie leżąc oparta o Piotrka. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 9. Poruszyłam się i Cichy otworzył oczy.
- Przepraszam. - wyszeptałam.
- Nie masz za co słońce. - uśmiechnął się tak pięknie. Tylko on tak potrafił. Od razu poprawił mi się humor.
- Wstajemy ?
- Jasne.
W tym momencie ja wstałam lekko bolały mnie plecy od niewygodnej pozycji. Z Piotrkiem było znacznie gorzej. Gdy się podniósł złapał go skurcz w odcinku krzyżowym.
- Nie ruszaj sie. - od razu zareagowałam.- Poczekaj chwile. - pobiegłam po karimatę. Po dosłownie minucie Cichy juz na niej leżał. Ja wykonywałam masaż.
- Ałaaa ! To boli.
- Piotruś, chwila i przestanie. - kontynuowałam. - Spróbuj wstać. - powiedziałam po upływie 20 minut.
- Jesteś pewna ? - zapytał nadal leżąc.
- Tak. - poklepałam go po pleckach.
Po chwili już chodził normalnie. Nawet nie było śladu po tym skurczu.
- A może "dziękuję" ? - zapytałam opierając się o kanapę.
- No tak tak. Dziekuję. - pocałował mnie w policzek.
- Tylko ?
- A liczyłaś na coś więcej ?
- Tak. No to jest oczywiste.
- Dobra. - w tym momencie się pocałowaliśmy. Co prawda nie trwało to za długo. Ale i tak było świetnie. Kochałam czuć ciepło ust Piotrka. Po prostu go kochałam.

Godzina 15.

- Piotrek zbieraj sie. Musimy już wychodzić. - zawołałam go zakładając buty.
- No chwila. - krzyknął z łazienki.
- I to podobno kobiety się długo stroją. - westchnęłam i usiadłam na ławeczce w przedpokoju. - Długo jeszcze ?
- Nie, już możemy iść. - łaskawie wyszedł z łazienki. Moim oczom ukazała jakby "odpicowana" wersja Cichego.
- No skarbie. Nie wiedziałam, że dlatego się tak stroiłeś. Wyglądasz czarująco. - co prawda miał na sobie tylko błękitną koszulę i jeansy. Ale wyglądał cudownie.
- No to chodź. - złapał mnie za dłoń i opuściliśmy mieszkanie.
Wolnym spacerkiem udaliśmy sie w centrum Wrocławia. Pogoda była wręcz idealna. Jak na początek lipca. Powiewał delikatny wiatr. Taki orzeźwiający chłód. Po chwili znaleźliśmy się już pod domem właścicielki mojego skromnego mieszkania.
- Poczekaj tutaj. - powiedziałam i zapukałam do drzwi. - Dzień Dobry. - przywitałam sie z panią Mariolą.
- Witaj Anielu. Wchodź, wchodź.
- Nie nie. Ja przyszłam tylko zapłacić czynsz za trzy miesiące.
- A dobrze.
Po kilkunastu minutach było juz po formalnościach.
- To pozdrów Marysię.
- Oczywiście. - powiedziałam wychodząc. - Do widzenia.
- No do zobaczenia.
Wróciłam do Piotrka i postanowiliśmy kontynuować spacer. Praktycznie nie rozmawialiśmy. Trwaliśmy w ciszy. Ona była piękna. Mówią, ze tylko kochające się osoby potrafią milczeć. Co pare chwil uśmiechaliśmy się do siebie. Spoglądaliśmy sobie w oczy.
Nasz spacer zaprowadził nas do parku. Usiedliśmy na ławce. Przed nami rozciągał się ogromy plac zabaw. A w nim mnóstwo dzieciaków.
- Za kilka lat przyjdziemy do podobnego miejsca z naszymi dziećmi. - rozmarzył się Piotrek bawiąc się moimi włosami.
- No pewnie tak. - nawet na niego nie spojrzałam.
- Będziemy się z nimi bawić. - ciągnął dalej. - W piaskownicy czy na huśtawce.
- Piękny widok. - dopiero w tym momencie spojrzałam w oczy Cichemu. Zobaczyłam w nich takie iskierki. Widać było w nich zachwyt i pewność. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - pocałowaliśmy się. - Aniela ...
- Tak ?
- A jak będą miały na imię nasze dzieci ?

________________________________________
Przepraszam, ze dodaję w sobotę. Ale jest dopiero 0:45 więc jakby jeszcze jest piątek. :)
Mam nadzieje, ze się spodoba.
Według mnie troche początek jest do kitu. Nie umiałam inaczej.
Poznaliście odrobinę przeszłość Anieli. Jej pogląd na świat. Zbliżony do mojego. Tak się troszeczkę utożsamiałam z Nelą w tym momencie.
Trzymamy kciuki za Resovię. :D Juz o 13 meczyk Ci szczęśliwcy, którzy kupili bilety zasiadają na widowni i mocno dopingują. Za to inni jak ja oglądają starcie przez szkiełko.
Z góry przepraszam sąsiadów. Mogą być okrzyki radości. :D
Mam nadzieje, że nie zanudziłam. Postaram sie lepiej pisać. Obiecuję :*
Do zobaczenia Miśki w kolejny piątek. :D
Pozdrawiam Paaula :*

7 komentarzy:

  1. Super. :-)) Wyobraziłam sobie Pita w niektórych sytuacjach... :o

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy Pit taki odpicowany wyszedł przed oczami miałam obrazek z prezentacji zawodników Resovii :D Świetny rozdział. Zapraszam też do siebie: http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/ Pojawił się 13 rozdział :)

    Pozdrawiam, no_princess ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuper rozdział :D czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie dziwię się, że dziewczyna ma wątpliwości, że boi się nowych poważnych kroków, utknąć po pachy w pracach domowych i udawać, że jej to odpowiada. Niestety posiadanie rodziny nie jest takie kolorowe, przynajmniej w części przypadków. Ale... czy Pit zostawiłby ją z tym wszystkim samą? Skoro marzy mu się rodzina idealna to na pewno pomyślał też o tym całym równouprawnieniu ;) co prawda jego praca nie pozwalałaby mu w pełni cieszyć się rodziną... ale chyba znalazł by dla niej czas, prawda? :) A przynajmniej robiłby wszystko, żeby tak było :)

    Aaaa widzę, że Anielka posiada podobną pasję do mojej ;) Literatura II WŚ to jest coś co kocham, niezależnie od autora czy tytułu - wchłonę wszystko ;D

    Czytając o wystrojonym Picie od razu miałam przed oczami nieco inny obraz... ten z Olimpiady w Londynie, kiedy podpisywali się na fladze z miśkami w łapie, ooooch <3

    Ostatni mecz w Kędzierzynie... Mam nadzieję, że pokonamy gospodarzy ;) mam już bilecik zaklepany i czekam z niecierpliwością na ten wyjazd... już się denerwuję :D
    Nie będę oszczędzała gardła! :)

    Mnie rozdział się podoba, jak zwykle z resztą. Nie wiem, czemu narzekasz :) Jesteś genialna! :)

    Pozdrawiam cieplutko,
    naranja-vb.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko, komentarz powyżej pisałam na telefonie i... jestem pod wrazeniem jego długości haha :D aż mnie zatkało ;D

      Dobra, już nie nudzę ;) zapraszam na nowy rozdizał u mnie ;)

      Ściskam ;*

      Usuń
    2. To znowu ja i znowu spamuję informacją o nowym rozdziale :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Pit coraz poważniej myśli o związku z Anielą, fajnie ;) Teraz nic tylko czekać na zaręczyny!

    Przepraszam bardzo, że dopiero teraz przeczytałam ten rozdział, ale ostatnio dużo wolnego czasu spędzam poza domem. Zrobiło się dość ciepło i ciągnie mnie do biegania i plenerów :P

    OdpowiedzUsuń