27 kwietnia 2013

Rozdział 37. Kontrola za kierownicą oraz brak komunikacji.

Właśnie jedziemy z powrotem do Spały. Jest godzina 18.Niestety wolne się skończyło. Szkoda. Lubię spędzać czas sam na sam z Piotrkiem. Baaa ... Ja kocham z nim spędzać czas. Cieszyłam się z każdej sekundy. Jestem lekko zła, bo chciałam prowadzić. A tu nie. Piotrek okazał się podstępny. Powiedział, że idzie pierwszy znieść walizki do bagażnika. Zszedł szybciej po schodach i zajął miejsce przed kierownicą. Nie, on nie zszedł, on  zbiegł. To bardziej trafne określenie. Nie wiem jak on to zrobił z walizkami w dłoniach. Za późno się ogarnęłam. I dlatego teraz siedzę obok Cichego. To nie było fair. A tak właściwie to było. Był szybszy. Ale co tam. Nie przyznam się do tego, bo niby po co. Chciałam udawać silną, która wcale się tym nie przejęła. Zawsze szybko biegałam. A tu nic. Musze się zadowolić miejscem pasażera. Szkoda, ze nie ma zimy. Piotruś włączyłby podgrzewanie foteli. Cieplutko w pupę byłoby. Ale lato jest i tak lepsze. O wiele. Pragnęłam być tak naburmuszona jak małe dziecko.Nawet siedziałam w takiej pozycji.
- No już nie złośc się tak. Złość piękności szkodzi. - powiedział, przerywając ciszę Piotrek.
- I tak jestem brzydka. Nic mi nie zaszkodzi.
- Co Ty mówisz ? Myślisz, ze kochałabym pasztet ? - zawiesił głos, bo ja pokiwałam głową twierdząco. - To się mylisz. Jesteś NAJPIĘKNIEJSZĄ kobietą jaką kiedykolwiek spotkałem. Codziennie nie mogę w to uwierzyć, że mam Cię obok siebie. Kocham Cię. - powiedział, zbliżył się do mnie i już chciał pocałować.
- Uważaj na drogę. - wrzasnęłam.
- Spokojnie, kochanie. Wszystko jest pod kontrolą. - odpowiedział cicho. Znowu puszczając kierownicę.
- Możesz przestać. Za chwilę sie rozbijemy, bo Ty jesteś niewyżyty seksualnie.
- Lubię taki być. - delikatnie musnął mnie wargami.
- Dobra, przestań. Juz. Jak dojedziemy to pogadamy. - powiedziałam tajemniczo, ale i stanowczo.
- Ja jak zawsze musiałaś popsuć romantyczną chwilę.
- Dokończymy jak dojedziemy. Zostały dwie godziny. - uśmiechnęłam się.
- Kocham Cię. - musnął mnie tylko delikatnie w usta. Nic nie odpowiedziałam. Dla mnie to było oczywiste, że mnie kocha. Takie naturalne. Oczywiście miło to słyszeć. - Może odpowiesz ?
- Ale co ? - spojrzałam na niego.
- Powiedziałem, że Cię kocham. Może jakoś to skomentujesz ?
- Wiem. - zaśmiałam się.
- Akurat nie to miałem na myś....
- Też Cię kocham . - przerwałam mu.
- No dokładnie o to mi chodziło. - znowu chciał mnie pocałować.
- Ty się lepiej skup. Chciałabym dojechać w jednym kawałku.
- Ze mną nie musisz się bać. Jestem wspaniałym kierowcą. - spojrzałam na niego. - Na prawdę wspaniałym. Nigdy nawet auta nie zarysowałem.
- Dobrze, dobrze. Już się tak nie chwal. - położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Czyli Ty zarysowałaś. Czyli Ty zarysowałaś. zarysowałaś, zarysowałaś samochód. - ułożył sobie melodyjkę i zaczął powtarzać w jej rytm.
- Nie zarysowałam. - oburzyłam sie.
- Nie ściemniaj.
- No tylko dwa razy auto taty.
- I to ja jestem wandalem.
- No bo jesteś.
- Ale Ty również.
- Nie.
- Tak.
- Nie
- Tak.
- Nie, bo ja to zrobiłam przez przypadek. A Ty jeździsz jak nie powiem kto. Tylko po to zeby sie popisac umiejętnościami.
- I samochodem, złotko.
- No autem też. Ale zapamiętaj sobie, ja nie jestem wandalem Ty nim jesteś.
- Taa jasne.
- No tak jeden wandal w związku starczy.
- Mówisz o sobie ?
- Nie o Tobie.
- Może oboje jesteśmy wandalami? 
- Ale Ty większym.
- Tak ja większym ze względu na wzrost. -  pocałował mnie delikatnie.- Chcesz się zatrzymać, cos się napić, zjeść ?
- To jest jedyny cel ? - wiedziałam co ma na myśli.
- Tak. - uśmiechnął się i poruszył brwiami.
- Zboczuch. - wybuchnęłam śmiechem.
- O czym Ty myślisz ?!!?! Chciałem tylko coś zjeść. I kto tutaj jest zboczony.
- Nie jestem.
- Jesteś. - zaśmiał się.
- Nie śmiej się ze mnie. - w tym momencie zatrzymaliśmy się przy jakimś lasku. Po chwili wysiadłam z auta. Piotrek już wyciągał wałówkę. Co prawda zrobiłam tylko po dwie kanapki. Kupiłam sok i była kawa w termosie. Rzeczywiście dużo.
- Smacznego. - powiedziałam, gdy Piotruś już zaczął konsumować.
- Dziękuje. - powiedział z pełną buzią.
- Jedz jedz. - usiadłam obok niego. - Już  ? - zapytałam. - Już zjadłeś ?
- No tak, byłem głodny. I tak właściwie nadal jestem.
- To trzymaj moje kanapki. - sięgnęłam po nie.
- Ale Ty nie chcesz ich zjeść ? Nie będziesz głodna ?
- Nie, nie. Jedz.
- Na pewno ?
- Tak. - pocałowałam go w policzek. Gdy Cichy już zaspokoił żądze głodu, mogliśmy jechać już dalej. Podróż trwała dalej. Oczywiście dalej w zawrotnym tempie. Piotrek chyba nie umie prowadzic powoli. Musze się do tego przyzwyczaić. Bo zaakceptować to już zaakceptowałam. Bo go kocham. Trwaliśmy w milczeniu.
- Nie lubię Cię. - powiedziałam przerywając cisze. - Głupku.
- Ja Ciebie też. - pokazał mi język. - Lubię być Głupkiem. Ważne że Twoim głupkiem.
Odwzajemniłam tym samym. A chwili sie uśmiechnęłam. Piotrek również. Włączyłam radio, aa tam akurat leciała piosenka  Don't worry be happy.
Ja automatycznie zaczęłam gwizdać. Pit podrygiwał, delikatnie się kołysząc. Wystukiwał dłońmi o kierownice jej rytm. Kochałam tą piosenkę. Zauważyłam, ze Cichy również. Mimo, że odchodziła od jego hip hop'owych klimatów. Po upływie kilku sekund razem gibaliśmy się w jej rytm. Złożyłam dłoń w pięść. W oto ten sposób powstał mikrofon dla nas, czyli "artystów".
- Don't worry - zaczęłam śpiewać  
- Be Happy. - zbliżyłam mikrofon do ust Piotrka, a on później się uśmiechnął.
-  In every life we have some trouble. When you worry you make it doubl. - znałam na pamięć tekst. - Don't worry ...
- Be happy. - dołączył sie Pit.
Gdy skończyła się piosenka, od razu usłyszeliśmy muzykę Jamal'a "Policeman". Nie zwlekając chwili spojrzałam na Piotrka. Uśmiechnęłam się. Zaczęliśmy nawijać tekst. Nawet nie wiem skąd Cichy znał go dość dobrze. Ja to ja. Kiedyś lubowałam takie kawałki. Jak dało się zauważyć Pituś również.
Później było już tylko lepiej. Nasz duet był wspaniały. Pod każdym względem. Przez całą drogę powrotną śpiewaliśmy. Akurat leciała audycja w radio z klasykami muzycznymi. Ja oderwałam się z miłą chęcią od alternatywnych klimatów. Za to Piotrek od rapu. Mam ogromny szacunek do ludzi ze świata hi hop'u. Jest to muzyka z przekazem i prawdziwymi emocjami. Pełen wyraz podziwu dla nich.
Podczas jazdy słuchaliśmy takich kawałków jak : Mniej niż zero, Skazany na Blues'a, Chłopak z gitarą i wiele innych. Chyba po raz pierwszy mogłam sie poczuć na luzie - śpiewając. Na pewno od jakiegos czasu nie wstydziłam się tego. Przy Piotrku byłam sobą pod każdym względem. Cieszę się, ze mam kogoś takiego.
- Kochanie, jesteśmy juz na miejscu. - powiedział Cichy.
- Dobrze, już ide. - uśmiechnęłam sie, a później usłyszałam delikatne trzaśnięcie drzwi Piotrka. Po chwili wysiadłam już z auta. Cichy wyjmował już walizki z bagażnika. - Pomóc Ci  ?
- Nie dam radę. - odpowiedział i już po upływie kilku sekund kierowaliśmy się do pokoju.
Dalsza część wieczoru upłynęła bez większych rewelacji. Jak zwykle ja oglądałam jakiś film, a Piotrek spał obok mnie. On chyba mógł usnąć nawet przy horrorze. Ma talent, nie powiem. Nie wiem jak on to robi. Jest śpiochem i to ogromnym. Gdy jest pod wpływem fantazji nocnych, można by go wynieść, bo i tak by się nie obudził. Ma sen jak kamień. Chyba całą podróż osłabiła jego żądze seksualne. Był zmęczony i tyle. Gdy film się skończył próbowałam wydostać się z jego objęć, aby pójść się umyć. Po kilkunastu minutach udało mi się to.

Piątek 5 lipca  Godzina 19.

Jesteśmy już w Katowicach.Chłopaki zaczęli przed chwilą rozgrzewkę przedmeczową. Ja siedzę obok Zbyszka. Niestety z jego kostką nie jest tak się wydawało na początku. Bielecki poinformował mnie, że Zibi nie zagra już do końca Ligi. Ja dostałam zakaz powiadamiania go o tym. Na razie ma nie wiedzieć. Jeśli będzie o tym nie myślał to szybciej wróci do zdrowia. Pozytywne nastawienie pacjenta to połowa sukcesu. Ja natomiast zajmuję się jego nogą. Zerwał do tego mięsień płaszczkowaty. Musi wrócić do zdrowia. Ale w sporcie kontuzje się zdarzają. Wszystkie pozostałe mecze obejrzy u mojego boku. Poświęcę się. Do końca rozgrywek Zibi będzie siedział obok mnie.Mam nadzieję, że dorównam Joasi. Chociaż nie wiem czy chciałabym tego.
Gdy skończyłam masaż Zbysia, postanowiłam szukać Marysi. Myślałam, że jest gdzieś na trybunach. Kibice powoli zaczęli zapełniać Spodek. W pewnym momencie zauważyłam moją zgubę. Snuła się smutna z aparatem w ręku między krzesełkami. Od razu do niej podbiegłam. Chciałam poprawić jej humor.
- Czeeść. - wybuchnęłam radośnie.
- Hej.
- Pokaż zdjęcia. - chwyciłam cwaniacko za cacko. 
Nic nie odpowiedziała, a ja usiadłam na trybunach. I zajęłam się przeglądaniem fotek dalej. Nagle moim oczom ukazał się na zdjęciu Bartek z jakąś blondynka. Co prawda zdjęcie musiałam przybliżyć. Bo na pierwszym planie jak zwykle znajdował się Igła. Ale tą dziewczyną nie była Marysia. Skoro to ona cykała fotkę. Na mojej twarzy zarysowało się zdziwienie.
- Kto to  jest ? - zapytałam.
- A skąd ja mam wiedzieć ?!?! - powiedziała, a po chwili po jej policzku poleciała łza. - Myślałam, ze Ty ją będziesz znała. Myślałam, ze to jakaś Wasza kuzynka, wspólna znajoma.
- Nie znam jej. - powiedziałam. - Ej nie płacz.- przytuliłam ją. - Na pewno sie wyjaśni. - W mojej głowie było tysiące pytań. Co ten mój kuzynek nawyprawiał ?
- Kim ona była ? - zapytała przez łzy.
Spojrzałam jeszcze raz na zdjęcie. Bartek co prawda sie na nim nie całował. Ale przytulał tą dziewczynę. Nie jak jakąś fankę. Tak inaczej. Uśmiechał się.
- Może jakas znajoma czy koleżanka, której ja nie znam.- próbowałam usprawiedliwić Siuraka.
- Tak się nie wita z koleżanką. Nawet bardzo dobrą.
- Wytrzyj buzię. Pewnie znają się ze studiów czy ze szkoły. Nic nie nie bój. - podałam jej chusteczkę. - Pogadaj z nim i się dowiesz kim ona była. Wszystko sie wyjaśni.
- Taa jasne. Nie powie mi prawdy.
- A czy on Cię kiedykolwiek okłamał ?
- No nie. - powiedziała wycierając twarz.
- No właśnie. W takim razie śmigaj do niego. - wstała po chwili.
- Serio ? - spojrzała się na mnie,
- Nie na żarty. - uśmiechnęłam się. - Rusz się.
Po chwili zniknęła z mojego pola widzenia. Ja natomiast udałam się już prosto do sztabu. Na trybunach było już coraz mniej miejsca. Arena wypełniała sie z czasem kibicami. Nie było widać barw Amerykanów. Wszędzie biało-czerwone koszulki czy szaliki. Pięknie to wyglądało. Z reszta jak zawsze w Spodku. 
Usiadłam na ławeczce i zaczęłam czytać sms od Mamy. Poinformowała mnie, ze ogląda już studio przed meczowe. I jest bardzo szczęśliwa. Aż się zdziwiłam, nigdy nie lubiła takich imprez.Co się nie robi dla dziecka. Pewnie myślała, że znowu pojawię sie w tv całując się z Piotrkiem.
Była już 19 : 50. Wielkoludy kończyły już ataki, za chwilę miały zabrzmieć hymny obu państw. Byłam strasznie podekscytowana całą tą sytuacją. Widziałam na yt relację z meczu z Niemcami w 2011 roku. Katowicki spodek po prostu odleciał. To tylko potwierdziło wyższość i kulturę kibiców siatkówki z Polski. Ukazało ich wielkie serducho do chłopaków jak i do tego pięknego sportu. To się nazywa szacunek do sportowców.
- Cześć. - usiadł koło mnie Piotruś.
- Widzieliśmy się już dzisiaj. I nawet przywitaliśmy nawet nie wiem ile razy.- od razu na myśl przyszedł mi poranek.
- To nie mogę jeszcze raz ?
- Możesz, możesz. - uśmiechnęłam się do niego. Po chwili mnie pocałował. Jak zawsze było pięknie i cudownie. - A to z jakiego powodu ?
- Motywacja to podstawa, kochanie. Nie wiesz tego ?
- Wiem wiem. Rozumiem, ze stosujesz metodę kija i marchewki tak ?
- Jak na razie tylko marchewki.
- Jeśli chcesz mogę wprowadzić w życie tą drugą metodę. - klepnęłam go w udo. - Poświęcę się jeśli tak Ci zależy. - zaśmiałam sie.
- O nie, kobieta mnie bije. -  wydał z siebie teatralne dźwięki
- Od razu przemoc domowa. - zaczęłam się śmiać. Piotrek również.
- A Wam co tak wesoło ? - zapytał Kurek.
- Nie Twój interes. - odpowiedział Cichy.
- A właśnie Bartuś rozmawiałeś z Marysią ? - przypomniało mi się zdjęcie.
- Tak. - taaak wyjaśnili sobie wszystko !!!
- I co ?
- Ale co, co ?
- No pytam się czy wyjaśniliście sobie wszystko ?
- Ale co mieli wyjaśniać ? - wtrącił się Pit.
- No to nie jest teraz ważne co,  tylko czy pogadali. Więc ? - spojrzałam na kuzyna.
- Rozmawiałem z Marysią o meczu.
- Czyli jak zwykle stchórzyła. - skomentowałam cicho.
- Dobra pogadam z nią po spotkaniu. - powiedział Bartek. - Cichy rusz się, Andrea nas woła.
Po chwili poszli do trenera. Ja byłam wkurzona na przyjaciółkę. Czy ona nigdy nie umie z nikim porozmawiać ? A to niby ja zawsze jestem ta skryta. Czyli Mańka pokazała tez inne oblicze. Zawsze ja dostawałam od niej opierdziel. W tej sytuacji ja musze to zrobić. Będę mieć podwójną satysfakcję.  Ciekawe czy Bartek w ogóle się zorientował co zrobił. Chyba raczej, nie. Mam nadzieję, ze to jakas koleżanka. Nie wiem co zrobie jak okaże się inaczej. Mój kuzynek jak zawsze musi cos nawyprawiać. A już myślałam, że ich związek jest bez skazy, bez żadnej rysy. Ale chyba każdemu zdarzają się lepsze i gorsze chwile. Oby wszystko się wyjaśniło.
Chłopaki już wchodzą na boisko. Po kilkunastu sekundach rozbrzmiewa hymn gości. Oczywiście, następnie przyszła pora na Mazurka Dąbrowskiego. Było pięknie. Wszyscy trwali w tej magicznej chwili. Kibice spisali się na medal. Chłopcy otrzymali jeszcze większego kopniaka i zastrzyk adrenaliny. Chyba dostali motywację. Po kilku minutach zaczęło się już przedstawienie szóstek.

____________________________________________
Z góry chciałam was przeprosić. Ale w poprzednim rozdziale coś mi się pomyliło i pominęłam drugi mecz z Argentyną. Przepraszam, ale jakoś roztrzepana jestem. Teraz już nadrobiłam czas. Chyba jakoś ogarniam chronologię.Mam nadzieję, ze nie macie mi tego za złe.
Co do mojego powrotu to chyba jest już oficjalny. Wróciłam . :D Oby wena również.
Przepraszam, że nie czytałam Waszych blogów. Chciałam mieć zupełnie świeżą głowę. Teraz już to nadraabiam. :) Obiecuję.
Pozdrawiaaam Paaula :*

7 komentarzy:

  1. WOW, WOW. KUREK, NO?

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny:) Cieszę się, że Twoja wena wróciła. Fajnie, że relacje Pita z Anielą się układają, ciekawa jestem co ten Bartuś wymyślił, bo jak coś zrobi Mańce to go trzeba będzie opierniczyć, (matko święta co ja piszę Głupia czasem jestem). Mam nadzieję, że Mańka weżnie się w garść i spyta się Kurasia co to za dziewczyna i mam nadzieje, że to sobie wytłumaczą. Nie będę już zanudzać.
    Życzę dalszej weny i Pozdrawiam Dominika :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję cię do Liebster Award. Więcej informacji na moim blogu.
    http://butyouareperfecttomee.blogspot.com/2013/04/liebster-award-4.html
    Zapraszam także do przeczytania nowego rozdziału 28
    Pozdrawiam Dominika :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaa, wchodzę teraz przypadkiem na Twojego bloga...i jest cudeńko! Jeju, tęskniłam już za Tobą kochana :*

    Kocham tę sielankę pomiezy nimi :) są tak słodcy i kochani, że nie sposób się nie uśmiechać :) zazdroszczę im takiej miłości ;D do tego to kochane przekomarzanie się :D wariaci! :)

    Kuraś, co Ty odpierdzielasz?! Stary, co się dzieje?! Jak ta laska okaże się jakaś przygodną laseczką to... nie. Nie może tak być. Bartek i takie zachowanie? Nie wydaje mi się. Mam nadzieję... ;)

    Pozdrawiam ciepło :*
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak znajdziesz chwilkę czasu to zapraszam na nowy rozdział :)
      Buziaki ;*

      Usuń
  5. Ogólnie nie wierzę w idealne związki, ale myślałam, że związek Kurasia i Marysi właśnie taki jest. Jak widać myliłam się... Mam nadzieję, że jej to sensownie wyjaśni i będzie dobrze! ;)

    Przepraszam za moją prawie tygodniową absencję, ale dopiero dziś znalazłam czas na nadrobienie zaległości. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe! :*

    Przy okazji zapraszam na nowy rozdział do siebie.

    http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za spam, ale nowy rozdział u mnie, zapraszam gorąco ;) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com

      Usuń