1 lutego 2013

Rozdział 17.

 * Z perspektywy Anieli. :


Gdy chcieliśmy się zbierać, zaczęłam razem z Pitem wołać " Diango". Ale jego nie było.
Zdenerwowałam się. Nie wiedziałam co się z nim stało.
- Aniela, spokojnie. - przytulił się do mnie.
- Gdzie on mógł pójść. Nigdy nie uciekał. - powiedziałam przerażona.
- Idziemy go poszukać. Pomyśl jakie miejsca często odwiedzał. - złapał mnie za rękę Pit.
- Wiem, może .. nie na pewno nie.
- No powiedz.
- Kiedyś jak Diango był jeszcze szczeniakiem byłam z nim przy małym jeziorku. Ale to jest daleko.
- Dobra, to teraz nieważne. Chodź
Po 10 minutach szybkiego biegu, dotarliśmy na miejsce.
- Nie ma go. - rozpłakałam się.
- Poczekaj, poszukajmy. - zdziwił mnie spokój Piotrka.
- Nie rozumiesz, tutaj go nie ma.
Nagle zauważyłam, że Piotrek gdzieś zniknął.
- Jeszcze on do tego gdzieś poszedł. - powiedziałam do siebie. 
- Aaaaanieeeeellaaaa !! - usłyszałam po chwili głos Cichego. - Znalazłem go !.
- Gdzie jesteś ? - zapytałam.
- Tutaj. - kochałam tą odpowiedź.
- A tak konkretniej ?
- No nie słyszałaś, tutaj.
- Fajnie ;/
- No za drzewami.
- Nie mogłeś tak od razu ? - powiedziałam idą w tamtą stronę - DIAAANGOOO !!!!!!! - krzyknęłam, gdy zobaczyłam mokra kule futra pędzącą z ogromną prędkością w moją stronę.
Po chwili znalazłam się już na ziemi, a po mojej twarzy leciały kropelki wody pomieszanej z błotem. W tym momencie Diango się ze mną " przywitał ". To było bardzo mokre i klejące się powitanie. Trudno, taki pies. Kocham go.
- Możesz mi pomóc ? - zapytałam się Pita. Nadal leżąc na ziemi.
- Nie . - wyszczerzył się.
- Dobra nie to nie. - zrzuciłam z siebie Diango. - Chodź, piesku idziemy. - wytrzepałam się tylko lekko z dużej ilości błota i ruszyłam w stronę domu. Szliśmy drogą przy jeziorze.
Po chwili usłyszałam, że ktoś za mną biegnie. Byłam pewna, że tym kimś jest Pit. Nagle ta osoba objęła mnie mocno w talii i znalazłam się w wodzie.
- Co ty robiszz ??? ?!?!?!?!!?!? - znowu krzyknęłam
- No co ? Nie chciałem, żebyś była taka ubłocona, chociaż i tak wyglądałaś pięknie. - zobaczyłam, tego " ktosia "  stojącego na brzegu jeziorka, był nim Cichy.
- Dzienki stary. Wiem, że wyglądałam jak nimfa błotna.
- Nimfy błotne są piękne, ale Ty jesteś piękniejsza
-Nimfy błotne nie gadają. Nawet nie są takie wysokie jak ja.
- Przy mnie i tak jesteś malutka - powiedział siatkarz cały czas się śmiejąc.
- Dobra, koniec. Teraz pomóż mi wstać.
W tym momencie Pit podał i rękę, a ja pociągnęłam z całej siły. I Pit wylądował przy mnie w wodzie. Ze stosownym pluskiem.
- Jak mogłaś ??? ??!!? - wydarł się.
- Jaaa ?? Nic nie zrobiłam. - powiedziałam, całkowicie poważnie.
- No nie kłam, przez Ciebie jestem cały mokry.
- Oko za oko, ząb za ząb. Kochanie. - powiedziałam i pstryknęłam go w nos.
- Chcesz się bawić nieczysto. Dobra jak chcesz.
W tym momencie pociągnął mnie za ramiona i oboje znaleźliśmy sie pod wodą. Próbowałam wypłynąć, jednak Pit trzymał mnie mocno za nogi. Kurde, ile można siedzieć pod wodą, kiedyś mnie puści. Jak dobrze, że byłam w drużynie pływackiej.
- Jak Ty tak długo wytrzymałaś pod wodą ? - zapytał, gdy już wynurzyliśmy się .
- Taki tam, ruski trick. - uśmiechnęłam się i oblałam go lekko wodą.
- Nie jest Ci zimno, masz całe fioletowe usta ? - zapytał  opiekuńczo Piter. 
- No może trochę.
- Może pomóc Ci się ogrzać ? - zbliżył się do mnie.
Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć. Nasze usta były jak połówki jabłka. Musiały się złączyć. Było mi od razu cieplej.
Po kilkunastominutowym pocałunku, postanowiliśmy się zbierać do domu. Oczywiście nas powrót nie odbył się bez sporej dawki śmiechu. Gdy zobaczyłam mokre dresy Pita nie mogłam wytrzymać. Wyglądał w nich komicznie.
- Kochanie, co Wy tam robiliście ? Już dawno obiad był.  - zapytała mama, gdy weszliśmy do domu.
- Nie nic. Mamo zjemy później- spojrzałam sie porozumiewawczo na Piotrka.
- Diango nam uciekł i musieliśmy go poszukać, proszę Pani. - wtrącił siatkarz.
- To ja zaprowadzę Piotrka do łazienki, żeby się ogarnął.
- Dobrze, dobrze Skarbie - powiedziala mama.
Po chwili znaleźliśmy się na piętrze.
- Tutaj masz łazienkę po prawo. - powiedziałam do Cichego - Masz tam też ręczniki. To ja idę do siebie.
- Tzn ? Może chcesz iść pierwsza ? - zapytał
- Nie no idź, ja idę do swojej.
- Aaa ok.

Około 17.

Siedziałam już umyta na łóżku z laptopem na kolanach. Sprawdzałam fejsa,  postanowiłam też odwiedzić pocztę. Z wielkim niepokojem zalogowałam się, przeglądam. Ufff. Nic nie było od tego mojego  " przyjaciela " . Ucieszyłam się tym faktem. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam.
Zza drzwi ujrzałam Pita.
- Mogę ? - zapytał.
- Jasne, siadaj.
- Mogę o coś zapytać ?
- No tak.
- Więc - wziął głęboki oddech. - Nie wiesz, kiedy będzie kolacja ? - zapytał.
Wybuchnęłam śmiechem. Nie mogłam się powstrzymać.
- Nie wiem. Ale już idę się zapytać. - wstałam i poszłam do mamy.
Zostawiłam u mnie w pokoju Pita.

* Z perspektywy Cichego.

Tak wiem, że zadałem głupie pytanie. No ale, byłem głodny. A to w moim wypadku jest poważna sprawa. Nagle zauważyłem, że przyszło coś Anieli na skrzynkę. Nie mogłem się powstrzymać. Kurde, skoro jesteśmy razem to nie powinniśmy mieć przed sobą żadnych tajemnic.
Postanowiłem zobaczyć kto napisał.
" Widzę, że randka nad jeziorem się udała. Mam nadzieję, że Diango to ułatwił. Nie musisz dziękować. Ciesz się chwilą, póki możesz. Sielanka nie potrwa długo. Z nim nigdy nie będziesz szczęśliwa. Zobaczysz co będzie się działo na Lidze. Zostawi Cie dla jakieś pierwszej lepszej fanki. Zapomni, że Ty w ogóle istniałaś. Nawet trochę mi Cię szkoda. Widzę jak jesteś nim zaślepiona. Sorry, nie moge na to patrzeć więc piszę.  Udanego weekendu. 
Przyjaciel " 
Gdy to przeczytałem, wkurzyłem się na maksa. Kur*a kto to jest. Kto nas mógł dzisiaj widzieć. On musi nas obserwować.
Nagle do pokoju weszła Aniela.
- Kolacja będzie za 30 min. Mam nadzieję, że tyle wytrzymasz. - uśmiechnęła się. - Co Ty robisz przy moim laptopie ?
- Sorry, musiałem. Przeczytaj to. - podałem jej lapka.
Gdy tylko przeczytała, rozpłakała się. Usiadłem koło niej. Przytuliłem.

* Z perspektywy Anieli.

- Muszę Ci coś powiedzieć - zaczęłam - Ten niby " przyjaciel " pisał już do mnie kilka razy.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałaś ? - zapytał.
- Nie wiem, Nie chciałam Cie martwić. Nie chciałam, żebyś się wkurzył jak teraz.
- Nie wkurzyłem się. Jeszcze.
- Widzę.
- No dobra. Ale jesteś moją dziewczyna i martwię się o Ciebie. Powinniśmy sobie ufać.
- Wiem. Przepraszam. - wtuliłam się w niego.
- Dobra. Nieważne. A nie wiesz gdzie jest nasza kochana para ? - zapytał Pit.
- Nie wiem. Własnie gdzie oni są.
- Idziemy ich poszukać. Jestem głodny.
- Dobra, chodź mój łakomczuszku.
Po chwili znaleźliśmy się w ogrodzie.
- Może są w altanie ? - zaproponowałam.
- Ok, idziemy.
Oczywiście nasi zakochani siedzieli, to znaczy oni nawet nie rozmawiali. Ich forma spędzania opierała sie na pocałunkach. " Ile można czasu wymieniać ślinę " - pomyslałam.
- Ekhem, możemy przeszkodzić ? - zapytałam.
- Nie no jasne - powiedzieli równocześnie.
- Kolacja jest za chwilę - dodał Pit.
- Ok. Juz idziemy.
Po zjedzonym posiłku, udałam sie do pokoju. Pit z Kurasiem i Mańką coś oglądali w tv. Nie miałam na to ochoty. położyłam sie na łóżku wzięłam książkę. Pogrążyłam się w jej treści. Nawet nie wiem ile czasu upłynęło.
 Nagle do pokoju weszła Marysia.
- Wiesz co, przyszłam tylko po poduszkę. Niewygodnie mi na sofie w salonie.Już spadam.
Nic nie odpowiedziałam. Poszłam do łazienki. Po wieczornym " rytuale ", chciałam położyć sie spać. Gdy weszłam do pokoju, zauważyłam Pita.
- Co Ty tutaj robisz ? - zapytałam zaszokowana.
- Kurek mnie wyrzucił z pokoju. Chce pooglądać filmy z Marysią. Jak on to nazwał w " spokoju ". Więc nie miałem co ze sobą zrobić i wylądowałem tutaj.
- Aaa filmy oglądać .
- Ale ja chyba przeszkadzam. Chciałaś sie pewnie położyć spać. A ja tutaj się zwaliłem. - dodał.
- Nie no co Ty.
- Nie no położę się na kanapie w salonie.
- Ooo nie. Położysz się spać u mnie.
- Jesteś pewna ?
- Tak.
Wieczór spędziliśmy na słuchaniu muzyki i rozmowach. Czułam się, że z Cichym mogę porozmawiać na każdy temat.
- To co ja spadam sie myć. - powiedział po chwili.
- Jasne.
Gdy Piotrek poszedł do łazienki, ja położyłam się na łóżku. Rozmyślałam nad całym moim życiem. Nie wiedziałam czy słowa tego " przyjaciela " są prawdziwe.  Z jednej strony kocham Piotrka i ufam mu, ale z drugiej po co ktoś miałby sobie zadawać tyle trudu. To wręcz niemożliwe. Albo ten ktoś mnie nienawidzi lub strasznie sie o mnie martwi. To było intrygujące.
Nagle do pokoju wszedł Pit. Położył się na wcześniej rozłożonej kanapie.
- To co robimy ? - zapytał.
- Może hmm. film ? - zaproponowałam.
- Ok, tylko jaki ?
- Może  " Oko " ?
- Jasne, nie widziałem jeszcze.
Gdy odpaliłam film, położyłam się na swoim łózku a Pit leżał na kanapie. Jako, że film był trochę straszny Cichy zaproponował, zeby przeniosła się do niego i wtuliła się w jego ciało. Zgodziłam się. Przez cały seans trwałam w objęciach siatkarza. Jeszcze chwilę rozmawialiśmy z Piotrkiem.
Gdy przeniosłam się do siebie, próbowałam usnąć. Jednak wspomnienia związane z filmem nie ułatwiał mi tego. Cały czas przewracałam się z boku na bok. Usłyszałam głos Pita :
- Coś się stało ? - zapytał gdy ukucnął przy moim łóżku.
- Nie mogę spać, przez ten film.
- A może chcesz, spać ze mną ? Będziesz się czuła bezpieczniejsza. - zaproponował.
- A mogę ? - zapytałam.
- Jasne, chodź.
W tym momencie wziął mnie na ręce i przeniósł na kanapę. Wtuliłam się w niego. Spojrzeliśmy sobie w oczy i nasze usta spotkały się. Idealnie ze sobą współpracowały. Piotrek gładził moje włosy. A moje ręce masowały jego plecy. ( Cichy spał bez koszulki )  Podczas naszego pocałunku Pit zaczął ściągać ze mnie moją koszulkę. Nie opierałam się. Po chwili byłam już bez górnej części mojego nocnego zestawu.
Piotrek delikatnie pieścił moje piersi. Nasze pieszczoty przeradzały się z czasem z namiętne pocałunki. Cały czas czułam ciepło jego ciała. Pocałunki Pita zjeżdżały coraz bardziej w stronę moich ud. W ty momencie moje dłonie błądziły po jego klatce piersiowej. Wiedziałam, że tylko na pocałunkach się nie skończy. Nie chciałam przerywać tej chwili. Gdy oboje pozbyliśmy się bielizny, Cichy niespodziewanie wszedł we mnie. Tylko lekko jęknęłam. Nasze usta były cały czas połączone. Czuliśmy rozkosz płynącą z tej sytuacji. Doszliśmy w tym samym momencie. Było cudownie. Szczególnie, że był to mój pierwszy raz.

______________________________________________
Mam nadzieję, że sie spodoba. Mam nadzieję, że zrobiłam Wam niespodziankę końcówką rozdziału.
Chyba długi wyszedł. Mam małą prośbę, czytam = komentuję.
Następny postaram sie dodać w połowie tygodnia :)
5 dni roboczych do ferii. !!! Yeaah.

4 komentarze:

  1. poooooodoba się! :) Długość jest ok :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko ;)
    Zapraszam do mnie http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział i dobra końcówka ^^ zapraszam na kolejny do siebie :) http://escapefromthememories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń