3 stycznia 2013

Prolog.

(Aniela ) *

Godzina 8.30 rano. Popatrzyłam na zegarek i sie lekko przeraziłam, autobus miałam o 9.46 . No nie ! ;/ Poszłam obudzić Marysię, ona jak zwykle lubiła długo spać.
Weszłam do jej pokoju, oczywiście uważając, żeby nie nadepnąć na jakis pędzelek czy paletę do farb. Dusza artyski, u Mańki w pokoju zawsze taki jak ona to nazywa " artystyczny nieład"
-Mańka, wstawaj jest już 8.30, a Ty z tego co pamiętam masz dziś oddać pracę. Wstawaj ! - zaczęłam szturchać moja przyjaciółkę w ramię. Ale ona nawet się nie ruszyła. Postanowiłam odsłonić okno, oczywiście dalej robiąc slalom między jej rzeczami.
- Ty jesteś nienormalna budzić ludzi gdy jest jeszcze noc ? !?!?! - zbulwersowała się Mańka, gdy odsłoniłam okno.
- Wstawaj, wstawaj kochana. - Usiadłam na jej łóżku.- Masz dziś oddać prace do 9.30 , a jest już po 8.30.
- Cooo?? ?? Dlaczego mnie wcześniej nie obudziłaś. ??!?!?? - Mańka zaczęła wstawać, oczywiście w pośpiechu.
Ja spokojnie wyszłam z jej pokoju, poszłam do kuchni zrobiłam sobie dwie kanapki z twarożkiem i Marysi również.
- Mańka śniadanie na stole, pośpiesz się . Bo nie zdążysz. - krzyknęłam do niej z kuchni, gdy ja spokojnie jadłam posiłek.
- Zapakuj mi to śniadanie bo już teraz nie dam rady zjeść, Proszę. :) - wystawiła głowę z łazienki i zrobiła takie słodkie oczka.
- Dobra, ale to jest ostatni raz jak wychodzisz bez śniadania z domu - oczywiście powiedziałam to do siebie, bo Mańka zabrała sie za suszenie włosów, dźwięk suszarki zagłuszył wszystko.
O godzinie 9.10 Marysia była już gotowa,
- Daj mi kopniaka na szczęście w tyłek, żebym zdała ten egzamin. - Prosiła Marysia, pakując kanapki do torby.
- Z największa przyjemnością, - zażartowałam sobie - Powodzenia będę trzymać kciuki.- uśmiechnęłam się i Mańka wyszła z mieszkania.
Ja zaczęłam się powoli szykować , poszłam się ubrać do łazienki, zrobiłam lekki make-up . Spakowałam torbę. Gdy już miałam wychodzić, przypomniało mi sie, że zapomniałam o zeszycie z notatkami. Szybko pobiegłam do pokoju i wzięłam go ze sobą. Gdy wyszłam z domu, spojrzałam na zegarek i była godz. 9.40 . Zaczęłam biec, chociaż do przystanku miałam tylko kawałek, ale zawsze wolałam być chwilkę przed autobusem. Uff. Zdążyłam, jeszcze musiałam czekać na autobus , bo sie spóźnił 10 min. Jak dobrze, że była ładna pogoda. Kocham kwiecień.
Na uczeli byłam o godz 10.15, więc miałam jeszcze kwadrans na przygotowanie się do wykładów.
O 15.00 miałam już spokój , byłam strasznie znudzona wykładami, nie miałam na nic siły. Autobus miałam o 15.33 więc postanowiłąm zadzwonić jeszcze do Marysi, zapytać się jej jak poszedł egzamin.
- Hej, Co tam , jak egzamin ??? - zapytałam
- Siemka, no wiesz ...
Zapadłą chwilka ciszy, aż zaczęłam się bać.
- ... ZDAŁAM !!! Rozumiesz zdałam , jak sie ciesze. - Marysia zaczęła krzyczeć , śmiać .
- Uff, przeraziłaś mnie tym momentem ciszy. ! Tak się nie robi, .- oburzyłam się,
- No dobra, sorry, Ej , gdzie jesteś może podjadę do Ciebie, własnie jestem niedaleko uniwerka, ? - zapytała Mańka
- Aaa ok, jasne, dzięki . Juz myślałam, że będę musiała czekać pół godziny na autobus.
- ok, będę za 5 min, :)
Skończyłyśmy rozmowę, byłam szczęśliwa ze zdanego egzaminu Marysi. Nagle zadzwonił do mnie telefon .
Na wyświetlaczu zobaczyłam napis " Bartek Kurek " .
- Heeeej - powiedziałam
- Cześć, kuzyneczko ...


 Ciąg dalszy nastąpi  :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz